W śnie byłem w złym towarzystwie, gdzie rozmawiałem o demonach. Przecież w tą pułapkę wpada wielu twórców...stąd biorą się sceny przemocy i zła, a mało jest miejsca na dobro.
Nie wolno tego czynić...trzeba rozmawiać o Panu Jezusie. Tu i teraz trzeba naśladować Zbawiciela w myślach, słowach i uczynkach.
Dzisiaj córka wyjeżdża do Czechosłowacji (w „świat")...jej ciało jest bliskie wybuchu. Na drogę otworzyłem jej na chybił-trafił „Dialog", gdzie były słowa o naszym Aniele Stróżu...obrońcy przydzielonemu nam przez Boga Ojca, który daje nam dobre natchnienia.
W tym momencie zrozumiałem skąd napływa do mnie dobra energia, ufność, siła do pracy i tęsknota za Bogiem. Każdy może sprawdzić to na sobie, trzeba prosić i odmawiać tę prostą modlitwę „Aniele Boży, Stróżu mój”.
Myśli pobiegły do lekarzy. My znamy swoją niewiedzę, a nawet głupotę, ale gubi nas pycha wynikająca z ziemskiej chwały: „panie doktorze, ależ panie doktorze...proszę bardzo panie doktorze”. Taki doktór to wielka chwała...dlatego lekarze nie lubią być w swoim towarzystwie.
W TVP pan redaktor z uporem wmawia ludziom, że najważniejsze są nasze ciałka i kontakt z n a t u r ą. Trzeba odpowiednio ustawić łóżko (promieniowanie), biegać tylko o 12.00, polewać nogi wodą, gimnastykować się i stosować dietę. Ja odczytują, że on nie wie, że ma duszę, a Bóg dla niego to natura!
-
Jeszcze mówił, że trzeba się pogodzić z sąsiadem!...relacjonuje zachwycony pacjent.
-
Cóż nowego...ma pan to w „Ojcze nasz”!
Handlarzowi obwoźnemu mówię, że goni za wiatrem i lepsza jest lepka i kartofle z barszczem! Nie chodzi o bezczynność, ale o wyciszenie serca...
Mróz i ślizgawica, a syn „uciekł" z domu do W-wy. Nawet w wolny dzień masz zmartwienia. Chyba każdy musi przejść odpowiednią ilość głupoty…
Żona modli się, cisza, mam łzy w oczach, bo syn nie wraca: „Panie pomóż jemu”. Wrócił o 22.00, a w moim ręku znalazła się książka Artura Sandauera: „Bóg, Szatan, Mesjasz i..?" To mądry człowiek, ale całkowicie pozbawiony Światła Bożego!
"Ojcze Nasz", „Zdrowaś Mario”… APeeL