Świat idzie ku zagładzie i nawet nie chodzi o „mocarzy” napadających na sąsiadów, którzy nawet nie pomyślą o Bogu, bo latają na księżyc i Marsa. Gorsze jest ludzkie zaślepienie i głuchota na Słowo, które obiecuje Raj, a zarazem przestrzega przed śmiercią i to wieczną.

    Zrozum mój ból, wiedzącego, że wszystko jest prawdziwe w Kościele Świętym, a zarazem znającego machlojki Szatana, który sprawia, że w TVN, Polsacie i Super Stacji nawet nie mrukną o Bogu Ojcu w Trójcy Jedynym.

   W tym czasie królami naszej codzienności są skompromitowani politycy, pan Biedroń, który zachorował „na premiera” z państwem świeckim, Kuba Wojewódzki z wesołymi psotami Dyla Sowizdrzała, a także sklerotyczne dziadki z czasów okupacji sowieckiej...

    To taka wrzutka przed słowami (Iz 29, 17-42) - mojego ulubionego proroka Izajasza - o dniu w którym „głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych /../ będą widziały /../”. Wówczas rozweselą się wszyscy w Świętym Izraela, bo upadną ciemiężcy, szydercy, wytępieni zostaną goniący za złem, którzy innych namawiają do grzechu, w bramach zastawiają sidła na sędziów, a sprawiedliwych odprawiają z niczym. Wtedy czcić będą i z bojaźnią szanować Boga Izraela.

    Przepisuję to, a serce zalewa ból i łączność z ówczesnym prorokiem, bo musiał to wszystko przeżywać. W tym czasie psalmista dodał moje pragnienie (Ps 27/26), abym stale radował się Świątynią Boga naszego i „mógł zawsze przebywać w Jego domu po wszystkie dni mojego życia”. Zrozum, że wiem o istnieniu Krainy Żyjących, a w tej chwilce pragnę to głosić po krańce ziemi.

    Wszystkiego dzisiaj dopełni otworzenie przez Pana Jezusa (Mt 9, 27-31) oczu dwóch niewidomych. Jak sprawić, aby przejrzeli ślepi duchowo, których są całe oceany?

    Dzisiaj trafiłem na Godzinki z późniejsza Mszą Św. roratną, ale nie miałem przeżyć, ponieważ byłem niewyspany, a duża część tego czasu była skierowana przez kapłanów na garstkę dzieci („nauczanie”).

   Przypomniałem sobie, że nie odmówiłem pokuty po spowiedzi (litanii do Serca Pana Jezusa), ale właśnie dzisiaj będziemy modlić się przed Monstrancją. W serce wpadną słowa o kulcie Trzech Najświętszych Serc Boga naszego.

    Około 14.00 napłynęło natchnienie, aby edytować stronę (5 dni) z poczuciem, że zdążę na ponowną Mszę Św. o 17.00. W pracy na Poletku Pana Boga najważniejsza jest moc Boża wlewana w serce.  Wyobraź sobie, że zdążyłem co do minuty i do kościoła dojechałem w deszczu...równo z biciem dzwonów.

    To było Misterium od początku do końca, a Eucharystia sprawiła wielką ekstazę z pragnieniem bycia w Świątyni Boga. Tego nie można przekazać, bo nie jest to kontemplacja wlana, ale uniesienie duszy, która pragnie być...jak dzieciątko z tatusiem. W tym czasie pokój zalewał serce, a słodycz także usta.

    Mam to przekazywać jako dowód na Prawdę. Nasza moc bierze się ze spożywania Ciała Pana Jezusa. Mam otworzyć książeczkę przyniesioną z kościoła „Eucharystia Skarbem Kościoła” (wybrane z pism bł. Honorata Koźmińskiego) i otworzyć na „chybił/trafił”.

  Tam padło wyjaśnienie mojego stanu: Eucharystia przemienia nasze życie cielesne w duchowe...szczególnie u tych, którzy Komunię św. przyjmują często i godnie. Tam były też słowa, które piszę od lat, że jest to pokarm dla duszy...jak chleb z piekarni dla ciała.

    Dziwne, bo w radiu Maryja padną słowa z „Dzienniczka” s. Faustyny, że Panu Jezusowi miłe są osoby pragnące Eucharystii. Ja dodam od siebie, że nie mogę już żyć bez tego Cudu Ostatniego, który sprawia, że staję się jedno z Chrystusem...

                                                                                                                          APeeL