MB Anielskiej

    Zły kusił pójściem do kościoła wieczorem, a postanowiłem być na Mszy Św. o 7.15. Trafiłem na Eucharystię kończącą Roraty, a napłynęło ponowne kuszenie, abym przyjął Pana Jezusa w "biegu" i wrócił tutaj o 17.00.

    Zobaczysz, co wyjdzie, bo my nie mamy dostępu do przebiegu dnia naszego życia. Dobrze, że nie posłuchałem "dobrych" rad Kłamcy, a jeszcze nie wiedziałem, że jest to początek ataku bestii w związku z dzisiejszym wspomnieniem Matki Bożej Anielskiej.

    Eucharystia odwracała się, pozostałem w ciemnym kościele - pod najpiękniejszym na świecie obrazem Pana Jezusa Miłosiernego - odmawiając w czystości koronkę do Miłosierdzia Bożego. Mija właśnie 10 lat mojej krzywdy, traktowania wiary w Boga Objawionego i moich świadectw jako choroby psychicznej. 

   Dzisiaj czeka mnie ciężki dzień, ponieważ mam wystąpić - po raz ostatni - z pismami do Izby Lekarskiej, bo 19 grudnia będzie posiedzenie Okręgowej Rady Lekarskiej. Z wielkim trudem udało się wszystko napisać, wydrukować (miałem przeszkody) i wysłać...

   Może wreszcie drgnie serce chociaż jednego kolegi katolika, Polaka, lekarza. Cóż dziwić się nienawistnym islamistom, gdy mówiący tym samym językiem i przyznający się do bycia katolikami postępują gorzej od pogan.

    Padłem całkowicie wyczerpany, a obudzony mnie o 16.30 i wahałem się czy pojechać na ponowną Mszę Św. już w ramach dziękczynienia. Wyraźnie napłynęło zaproszenie, że uzyskam moc w Eucharystii po ciężkim utrapieniu, a także z powodu wielkiej słabości ciała.

     Ja wiem o tym i pokonując zbolałe ciało wyszedłem z płaczem do garażu, którego nie mogłem  otworzyć z powodu zaplątania się kluczy. Tuż po ruszeniu - w tylne drzwi mojego samochodu - podczas cofania uderzył młody i nieostrożny kierowca...stłuczka, wgięcie, protokół, nie mogłem być w kościele. Wina była częściowo moja, bo widziałem, że kierowca cofa i mogłem się zatrzymać.

   Wyszedłem na spacer modlitewny, aby odczytać intencję...myślałem o „maryjnej”, ale przypomniała się moja słabość z szukaniem mocy u Boga. Nawet przypomniały się słowa pieśni, że naszą mocą jest Pan.

    Po krótkim czasie wielka radość zalała serce i duszę, radość z poczucia, że Pan jest ze mną. To mała próba, bo pragnąłem Eucharystii, a tu kłopot...wówczas żałuje się i złości. U mnie odwrotnie serce zalała moc i uniesienie duchowe, które nawet trudno jest przekazać. Nagle widzisz marność wszystkiego.

   Nie odróżnisz znaków oraz swojego działania do końca...dopiero owoce pokażą wszystko, bo natchnienia mogą być od Boga lub Bestii. Nie możesz otworzyć garażu i myślisz, że jest to przeszkoda od Szatana, aby nie być w kościele, a jest to ochrona przed stłuczką. 

    Owocem tego dnia była radość Boża, którą chciał zepsuć Szatan. W wielkim uniesieniu płynęła moja modlitwa...już dawno nie miałem takiej radości, wdzięczności także Matce Bożej z ofiarowaniem tego dnia. Przypominają się słowa dzisiejszej pieśni Eucharystycznej:

    „O! Szczęście niepojęte, Bóg Sam odwiedza mnie, o Jezu wspomóż łaską”. Ta próba była bardzo piękna. Jakże Bóg obdarowuje nas w przyjęciu każdego cierpienia...

   Kończę godzinne wołanie, a z włączonego dyktafonu popłynie mój śpiew z ludem i siostrą organistką: „Pan blisko jest, oczekuj Go. Pan blisko jest w nim serca moc!” Krzyknąłem z zadziwienia, bo to było potwierdzenie intencji modlitewnej tego dnia...

                                                                                                          APeeL