Tuż po wstaniu serce zalała nieokreślona złość i niechęć od Szatana, a właśnie jest rocznica stanu wojennego (13 grudnia 1981 - 22 lipca 1983). Wielki smutek zalał serce, nic nie można czytać, a telewizja wprost odraża! Nie istnieje dla mnie ten świat...
Przykro mi, bo kocham moją ojczyznę, całym sercem jestem oddany chorym i codziennie uczestniczę w Mszy św. Bardzo lubiłem żołnierzy, którym służyłem w jednostce jako lekarz. Dla służb stałem się obiektem ćwiczeń, bo: ”jak to?...nie ma u was szpiegów?” Na dodatek trzaska podgląd...
Serca skrzywdzonych są wydawane na żer Szatana, który w tym momencie zalewa mnie złością na „czuwajów”...jest we mnie żmija, lew i wilk, a ja nie mam takiego serca! To zarazem sprawia niechęć do władzy wciąż ludowej, bo rządzi stary układ. Lech Wałęsa nic nie zmienił, a po latach okaże się „Bolkiem”.
Napłynęły obrazy nagle aresztowanych i uwięzionych w stanie wojennym. Dla zmylenia osadzono też Lecha, aby później mieć alibi do zrobienia go opozycyjnym prezydentem wszystkich Polaków. Co ja mam do tego wszystkiego?
Zaplanowałem Mszę św. o 12.00 w sąsiedniej parafii, a zły kusił do bycia w moim kościele o 10.15. Nie podałem się, a po wejściu do tej pięknej świątyni i znalezieniu się - przed Panem Jezusem z Gorejącym Sercem oraz Matką trzymającą dwie korony - moje serce zalała radość Boża!
Dlaczego świat szuka atrakcji poza wiarą? Z czym można je porównać, bo ja urzeczony wciąż dziękowałem Bogu Ojcu. Krzyknąłem tylko „Och! Jezu mój! Jakże Pan wynagradza”. Przecież jest to pokazane na małym dziecku, które z płaczem woła: "ja chcę do tatusia!"
Płyną czytania o radości Bożej (Izajasz), ale świat nie zna tego. Takie łaski spływają nagle, a to wyjaśnia poranny atak Złego, który ma dostęp do przebiegu dnia naszego życia.
Teraz już wiem dlaczego kościoły nie podobają się złemu? To Raj na ziemi i Niebo dla wierzącego. Patrzę migające świece, obrazy i figury i nie mogę zrozumieć tego obdarowania w dniu dzisiejszym.
Usiadłem w miejscu skąd widać Ołtarz św. z Jezuskiem, Matkę z o. Kolbe, krzyż z Panem Jezusem i św. Antoniego z Dzieciątkiem. Nie mogłem oderwać oczu. Niech nikt nie twierdzi, że błędne jest oddawanie czci obrazom i figurom! To wszystko wywołuje w moim sercu pokój i radość Bożą, a od twarzy św. Antoniego nie moglem oderwać wzroku! Jak wyrazić moje pokorne pochylenie głowy z zamknięciem oczu?
To, co piszę jest wynikiem zadziwienia i radości napływającej od mojego Prawdziwego Ojca! „Ojcze mój, który Jesteś w Niebie...święć się Imię Twoje” z namaszczeniem odmawiałem Modlitwę Pańską. Dusza w tym czasie krzyczała: „nie godzien, nie godzien, nie godzien”, a do Eucharystii podeszło tylko kilka osób.
W domu, na kolanach odmówiłem całą moją modlitwę w intencji tego dnia. Moje serce zalewał smutek i poczucie osamotnienia rodzin internowanych w stanie wojennym! „Panie Jezu - Ty także byłeś osamotniony od Getsemani aż do śmierci na krzyżu. Przebacz tym wszystkim, którzy odwrócili się od Ciebie i Ojca, także z tamtego czasu"... APeeL