„Jezus jest dobry, Jezus jest cichy, Jezus jest pokorny”...powtarzam to, aby nie poddać się rozmyślaniom o śnie. Wtem nade mną pojawiła się żona z pretensjami: „wyżywasz się na rodzinie, nie odpowiadamy ci, cóż da ci audycja radiowa, gdy kaszanka gnije w lodówce, ja będę prała tylko swoje rzeczy”...

   Nic nie odpowiedziałem, a w myślach ponownie powtarzałem: "Jezus jest dobry, Jezus jest cichy, Jezus jest pokorny”, ale pokusa ciągnęła mnie ku codzienności.

   To przeważa u większości normalnych ludzi, ale ja nie dam się, bo myślę, że drogą jest modlitwa nieustanna...zalecana przez Pana Jezusa. To trwało jeszcze podczas przebierania się w gabinecie lekarskim. Co oznacza w praktyce "modlitwa nieustanna"? Dzisiaj było mi dobrze z tym w pracy.

    Dom jest ostoją spokoju, a tu znowu sprzeczka dzieci. Myślę, że - jako nieświadome i bezbronne - były z całą bezwzględnością atakowane przez Bestię! Dzisiaj, gdy to przepisuję przypuszczam, że mogło to być przeze mnie...

   Czy Szatan znał mój los do końca? Czy wiedział, że wejdę w końcu życia na drogę świętości? Nie dziw się jak "pałkownicy" na moim wątku: www.gazeta.pl Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. Przecież  ś w i ę t o ś ć  to zadanie dla każdego, bo inaczej nie wrócisz bezpośrednio do Ojczyzny Prawdziwej.

    Nagle podczas modlitwy pojawił się obraz dzieci Bożych, całej rodziny ludzkiej...trzymających się za ręce i skaczących z radości. Przepisuję to zdziwiony, bo właśnie (16 grudnia 2018 o 23.00) specjalnie czekałem na reportaż Michaela Palina o Korei Północnej (National Geogr.), gdzie tak tańczyła wielka ilość kimoli, aby pokazać szczęście pod wodzą klanu ludzi-bożków. Po pokazywał ludzkości ten demoniczny fałsz obozowiczów...

    Teraz w „Dzienniku duchowym” Jerzego Matulewicza czytam słowa: „Należy się zaprawiać do ciągłej modlitwy, w duchu, czy to idąc, czy wykonując jakąś pracę, zwłaszcza gdy ona nie wymaga wysiłku umysłowego, lub też gdy mamy chwilę wolnego czasu /../ słowem zawsze i wszędzie." 

    "Te krótkie westchnienia do Boga, te błyskawiczne wzloty ducha ku niebu /../ w naszym codziennym życiu ten święty nawyk jest koniecznie potrzebny. Mamy chwytać te drobne chwilki, które tak szybko biegną i znikają, aby w nich modlić się, zmieniać je na modlitwę”.

    Tak znalazłem odpowiedź na pytanie, które zadałem sobie rano. Wielka prawda jest w tych słowach, że każdą chwilkę należy wykorzystywać na modlitwę. Po pewnym czasie dusza sama unosi się do Boga, myśl nie błądzi i nie goni za wiatrem (błahostki i osoba własna). W ten sposób żyjemy w stałej łączności z Bogiem! Zważ, że tę zamówioną książkę przysłano mi wczoraj...

   Dzień kończy się atakiem syna, który od złego...pieni się i złorzeczy! Nawet zawołał, że wolałby „psa za ojca, niż mnie”. A to stało się podczas mojego patrzenia na zdjęcie wzgórza Pobrdo z lasem różnej wielkości krzyży...tam właśnie ukazuje się Matka Boża Pokoju (pierwsze objawienie było 24 czerwca 1981 r.).

    „Matko Boża! Matko Pokoju! Proszę Cię odsuń zło z serca moich dzieci”...

                                                                                                                                           APeeL