W łasce wiary Szatan nęka koszmarami sennymi z różnymi formami kuszeń. Teraz napłynęła wielka radość z wcześniejszego wstania i „tracenia czasu” na rozmowę z Bogiem (moje modlitwy). Dobrze się stało, bo właśnie wysyłają karetką do umierającej staruszki, która do końca kochała obecne życie. Odejdzie do Pana jeszcze tego dnia o 16.00…
W przychodni trafiłem na normalny „młyn”, a chciałem wyskoczyć do dentystki. Zły nękał mnie dodatkowo, wpuszczał złości oraz dał natchnienie, aby pojechać o 11.00, a było wówczas najwięcej ludzi. Dobrze, że rano poprosiłem Boga Ojca o błogosławieństwo tego dnia, a wówczas jesteśmy prowadzeni innymi drogami...niby przypadkowo wpadłem na laborantkę rtg i zrobiłem sobie zdjęcie tego zęba.
Już mam wyjść, ale Pan sprawił, że musiałem załatwić cały ciąg staruszek (nie mogłem ich zostawić), a to sprawiło, że z chorym zębem trafiłem do koleżanki jako ostatni...przy pustej poczekalni!
Teraz, na wizycie domowej jestem u bardzo starego małżeństwa z dziadkiem mającym wygląd patriarchy (siwy łącznie z brodą), który stwierdził, że spowiedź powinna być międzynarodowa...inaczej można nakłamać księdzu.
Tak poznałem intencję tego dnia i po koronce do Miłosierdzia Bożego popłynie moja modlitwa: „za zgrzybiałych staruszków”. Ten dzień zakończy wizyta u porażonej wylewem matki zmarłego kapłana. Ona także kochała to życie...nawet w jej dokumentach będzie moja karteczka (z 20 stycznia 1988 r.) ze słowami: „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie zachowa je na życie wieczne”.
Ta kobieta kilka razy uciekała od śmierci, bo miała śmiertelne obrzęki płuc. Prawdopodobnie została wysłuchana w żarliwych modlitwach i dlatego „żyje”: wszystko rozumie, cierpi, ale nic nie mówi. Nad jej łóżkiem wisi Jezus Miłosierny, a w domu panuje cudowna energia. Jakże chciałbym tutaj siedzieć.
Córce zalecam odczytanie Woli Ojca i przekazanie próśb modlitewnych o uruchomienie chorej lub jej zabranie (życie roślinne). W podzięce podarowano mi książkę o życiu wiecznym.
Zmęczony dyżurem, pracą w przychodni, chorym zębem i atakami demona padłem śmiertelnie zmęczony. W tym czasie przepłynęły obrazy niedołężnych staruszków z mojego rejonu lekarskiego: ateisty, umierającego, bojącego się śmierci, głuchej jak pień, chorego na astmę oraz stale dyskutującego. Ogarnij cały świat.
Przepisuję to (18 grudnia 2018 r.), a właśnie zmarł Kazimierz Kutz (85 lat), który pod koniec życia powiedział, że głupieje na starość normalnie (coś w tym stylu)...znam to, bo sam grzybieję w tempie przyspieszonym (75 lat). Jeszcze nie garbię się, ale ciągną mnie drzemki w ciągu dnia...
Wiedz, że w tym wieku ubytki kory mózgowej sięgają 30-50%, są kłopoty z koncentracją, pojawia się zaburzenie pamięci i uczenia się oraz:
usztywnienie poglądów (Bolek)
parcie na szkło (Schetyna)
pragnienie przybycia na białym koniu (Donald mniejszy)
bycie prezydentem (Biedroń)
dziwactwa (u mnie jest to dążenie do świętości)
pieniactwo (Niesiołowski)
zbieractwo (np. butów u „Stokrotki”)
mówienie do siebie i do telewizora (jestem w tej grupie, ale nie wiadomo ilu jest takich)
wyskoki (Kukiz: piłeś nie pisz!)
marzenie o powrocie do władzy (Komoruski)
zakochanie się w sobie (Gesslerowa)
chlapanie (Artur Petru z partii 6 królów),
a na końcu wymaganie opieki (02 stycznia 2019 r. otrzymam dodatek opiekuńczy)…
- Panu Bogu wszystko się udało oprócz starości...mówili moi pacjenci.
- A co Pan Bóg pokazuje przez starość?
- Nie wiem!
- Proste: nie pokładaj ufności w ciele!
Wpisz: memy: „Stary człowiek i morze”…
APeeL