Wigilia

   Bestia napada na katolików szczególnie przed wielkimi świętami. Niewierzącemu wpuści zwątpienie, zatrzyma go w ciepłym łóżeczku, a w końcu zapyta: czy zgłupiał na starość, aby zmieszać się z moherowymi beretami i wierzącymi w iluzje oraz zjadającymi Ciało Pana Jezusa?

   To dla mnie jest bardzo proste. Szkoda, że nie można dawać komentarzy, bo poprosiłbym o podanie swoich wad, a wówczas podałbym kuszenia w formie „zrobię to, poleżę, odpocznę, pójdę do kościoła później albo jutro”.

    Szatana nie ma...tak jak kelnerów w knajpie „Sowa & Przyjaciele”, gdzie oksforczyk Radzio Sikorski zapomniał, że ściany mają uszy. Teraz biega po stacjach radiowych i skarży się na PiS...nawet napisał książkę. Piszę to, aby pokazać podobne działanie Szatana...jak służb specjalnych.

   Przez Adwent żyłem w czystości, a dzisiaj w śnie krążyłem z jakąś panią, która napastowała mnie seksualnie, a ja przeżywałem to jako żonaty. Budzisz się i zamiast chwalić Boga trwasz w pobudzeniu i tracisz czystość w sercu.

   Przy mojej łasce (mistyka eucharystyczna) jest to przykrość wymagającą oczyszczenia się. Zarazem zobaczysz jak Pan Bóg spełnia nasze pragnienia płynące z głębi serca. Mimo pisania od 3.00 w nocy pojechałem na Mszę św. roratną i skierowałem się pod obraz Pana Jezusa Miłosiernego, ale z powodu rozterki nie docierały czytania.

  Po czasie zdziwiony stwierdziłem, że w konfesjonale obok siedzi kapłan bez penitentów. Powiedziałem o utracie czystości spowodowanej atakiem Szatana, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji, a kapłan dodał: „który nigdy się nie męczy”.

    Podziękowałem mu za przybycie i żałowałem z powodu upadku, a radość zalała serce. Eucharystia pękła na pół i wyprostował się, a to oznaczało przejściowy kłopot. Tak będzie, bo będę męczył się z zapisami. Pokój zalał serce, a dobry smak usta.

    Później Pan powie do mnie z otworzonej na chybił/trafił Biblii (Mądrość Syracha 5.5): „Nie bądź tak pewny darowania ci win, byś miał dodawać grzech do grzechu. /../ Nie dodawaj ponownie grzechu do grzechu, albowiem i za jeden nie będziesz wolny od kary.”…

    Na zakończenie Mszy św. rozdano opłatek do spożycia bez łamania się z innymi, ale zachowałem go dla córki, która ma nas odwiedzić. Proboszcz w tym czasie wskazał na nasze pragnienie zdrowia i na najważniejszą łaskę Boga Ojca czyli czas.

   Po błogosławieństwie pobiegłem i poprosiłem o nalanie wody święconej, której brakuje (walczę o to od 10 lat) i wskazałem, że zdrowie ma trzy poziomy: duchowe, psychiczne i fizyczne, a największą łaska Boga Ojca nie jest czas tylko nasza wolna wola!

- Wolną wolę zabierano bolszewikom i czyni się to w Islamie...w naszej wierze mamy tą łaskę i mamy oddać ją Bogu Ojcu wg Modlitwy Pańskiej: „bądź wola Twoja”...

- Dopiero drugim darem jest czas, nie wiadomo jak długi.

   W domu po włączeniu telewizora trafiłem na scenę uwolnienia dwóch opętanych z krzykiem demonów, aby mogły wejść w stado świń, bo nie chcą wracać do Piekła. Pan tak uczynił, a one z kwikiem spadły z urwiska. Uwolnieni na kolach dziękowali Zbawicielowi...

     Przypomniała się piosenka śpiewana przez zespół „Deus Meus” ze słowami mojej prośby:

Dotknij Panie moich oczu abym przejrzał

Dotknij Panie moich warg, abym przemówił z uwielbieniem

Dotknij Panie mego serca i oczyść je. Niech Twój Święty Duch dziś ogarnia mnie”…    
 
     Trafiłem też na słowa z Ew (Mk 10, 2-16): „Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął /../ I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je”…
                                                                                                                         APeeL