Wróciłem do tego życia o 6.55, a to oznaczało, że jestem zaproszony na Mszę św. o 7.15...miałem dokładnie 10 minut, aby w pośpiechu przygotować się i pojechać. Moje przeżycia opiszę od strony ataku demona, bo ujrzysz dlaczego to czynił...ku memu zadziwieniu.

    Po ruszeniu samochodem przeżegnałem się i podziękowałem Bogu Ojcu za zaproszenie, bo do Mszy św. wieczornej mogę nie doczekać. Teraz celem mojego życia jest dotrwanie do skończenia 75 lat z otrzymaniem dodatku opiekuńczego i nie płaceniem za oglądanie kacapsko-szwabskiej TVN.

    Małpujący Polaków nawet nie wspomnieli o święcie Bożego Narodzenia. Na zgniłym Zachodzie używanie tej nazwy jest już „zakazane”, aby nie drażnić wyznawców bogów wymyślonych.

    W kościele okazało się, że dzisiaj jest wspomnienie św. Jana, wiernego do końca Apostoła, który podczas Ostatniej Wieczerzy spoczywał na piersi Pana Jezusa i jest jednym z czterech Ewangelistów („Apokalipsa”).

    Teraz wołał (1J1, 1-4), że im „życie objawiło się /../ głosimy wam życie”. A ja dodam od siebie, że błogosławieni są ci, którzy nie widzieli „własnymi oczami”, nie słyszeli i niczego nie „dotykały ich własne ręce”. Właśnie należę do takich i zarazem wiem, że jest to łaska Boża, a to co mi przekazano mam rozgłaszać na cały świat. Nie wolno mi tego ukrywać, bo Apokalipsa już trwa...

    Nie chcę później odpowiadać przed Bogiem za tych, których nie ostrzegłem. Mam napierać w porę i nie w porę z dodawaniem: „nie będzie pan/pani wytłumaczyć się po prawdziwej stronie życia, że nie wiedziałem/wiedziałam”.

   Ty, który to czytasz też jesteś w tej grupie. Nasz wspólny Tata powie: przecież ci powiedział z filmikiem, bo wszystko jest zapisane...jak na ulicach Moskwy, gdzie rozpoznają nawet twarze ewentualnych terrorystów.

   W czasie Mszy św. Przeciwnik zalewał mnie rozmyślaniami o odwiedzinach prawie półwiekowej córki, zakładaniu konta bankowego w internecie, przegraniu w „To-To”, badaniu psychiatrycznym w Izbie Lekarskiej i psującym się licznik na stronie internetowej. W końcu zawołałem: w Imię Jezusa idź precz Szatanie!

   W Ew (J20, 2-8) Jan wszedł do pustego grobu Zbawiciela i od razu uwierzył w Jego Zmartwychwstanie. Wszystko wyjaśniło się po Eucharystii, bo doznaliśmy niespodziewanej łaski wypicia poświęconego wina...na pamiątkę próby otrucia św. Jana! Jego błogosławieństwo sprawiło, że trucizna straciła moc. Pan Bóg daje Swoim synom możliwość czynienia różnych cudów.

    Zaproszono nas do wypicia tego „trunku” z kielicha mszalnego, a przyznam, że wino było bardzo gorzkie! Moja dusza i serce doznały wielkiego uniesienia. Jakie cuda Pan czyni, a ty nie chcesz tego i kręcisz się wokół ciała, a nawet tańczysz sam ze sobą. 

   Zawołałem do Pana Jezusa, aby odjął objawy trucia mnie – w gabinecie lekarskim – oparami rtęci, które dają zaburzenie pamięci i mogą doprowadzić do śmierci. Czyniono to przy mojej nieświadomości (aparat do mierzenia ciśnienia wrócił po „reperacji” z tym pływającym metalem). Na koniec kapłan pobłogosławił nas, a siostra zaśpiewała, aby iść do szopy, bo tam leży Syn Boży.

    To jeszcze nie koniec tego dnia, bo postanowiłem być na Mszy św. wieczornej (o 17.00) w intencji córki. Ponownie wypiłem „zatrute” wino, a proboszcz dodatkowo podarował każdemu buteleczkę tego poświęconego trunku.

    Po drodze natknąłem się na całkowicie zatrutego alkoholika, a w telewizji podano informację o trzech śmiertelnych ofiarach dopalaczy. Ogarnij cały świat: zabijanych gazem (Syria, agenci), ofiary czadu, pomyłkowego wypicie różnych płynów, zabijanie pavulonem w karetkach, itd. Odpowiednikiem zatrucia ciała jest zatrucie duszy ludzkiej idącej na potępienie...

                                                                                                                            APeeL