Po przebudzeniu padłem na kolana odmawiając „Anioł Pański”, a radość zalała serca. W tym czasie „spojrzał” Pan Jezus Miłosierny. Przypomniało się mieszkanie pacjentki, gdzie byłem wczoraj...pełne obrazów.

    Tak jest teraz u mnie, gdy to przepisuję (12.01.2019). Wówczas zrozumiałem, a dzisiaj wiem o tym, że demony źle czują się w takim otoczeniu. Tak samo jest z ludźmi niewierzącymi, którzy nie lubią takich pomieszczeń...nawet cofają się przed wejściem.

    W tym czasie wzrok zatrzymał wielki tytuł w "Nie z tej ziemi”...”Doktor i duchy”. Dla wielu duchy to zabobony, ale ja wolę być z Panem Jezusem i pomieszanymi zmysłami niż nikim czyli mądrym Jerzy Urban lub Adam Michnik!

   Napłynęło wielkie pragnienie uczestniczenia w Mszy św. oraz sceny wypędzenia przez Pana Jezusa złych duchów z ujawnianiem Go, że jest „Święty Boży”. Trafiam na czytania (1 Sm 3,1-10,19-20): „Mów Panie, bo sługa Twój słucha. Jakże jest to piękne zalecenie w odczytywaniu Głosu i woli Boga Ojca! Dopełniają wszystkiego słowa psalmisty (Ps 40): „Przychodzę,Boże, pełnić Twoją Wolę”! Eucharystię ofiarowałem w intencji tych, którzy nie potrafią usłyszeć Głosu Boga Ojca...

   Przykra była napastliwość towarzyszy w kościele...jakże chciałbym podejść do jednego z nich, bo kilka dni temu zmarł mu brat. Musiałem uciekać, bo lubię wolną przestrzeń podczas zjednania z Panem Jezusem. Moja łaska wiary jest traktowana jako udawanie pobożnego, bo na kursach uczą się fałszywego klęczenia, a to ich zdradza!  

    Na ten moment Pan Jezus powie:* „Miłośnicy zła, nie mogą zachować żadnej czystości umysłu /../ prowadzą życie potwornie zdeprawowane /../ !" W tym czasie siostra organistka grała jakby dla mnie, a później cichutko ćwiczyła na organach! Ile możliwości pocieszenia nas ma Pan Bóg!

   W przychodni przywitał mnie tłum chorych, a Szatan dodatkowo robił zamieszanie. Falami napływała wzmacniająca słodycz...przypominało to wachlowanie ciała w upale! Tak jest zawsze, gdy nadchodzą chwile udręki ciała i duszy. W takich chwilach ze zadziwieniem wołam: „Jezu! Och Jezu!”, a wówczas moje serce staje się pełne pragnienia niesienia pomocy.

   Dzisiaj dodatkowo poszczę w intencji pokoju na świecie, a przez to mam czas, bo nie muszę iść na obiad. Po pracy nie mogłem ukoić bólu i 3 godziny trwały moje modlitwy z błaganiem Boga w intencji tych braci i sióstr.

   W sercu pojawił się "mój" krzyż z automatycznym włączanym oświetleniem, a  na ten moment z radia Kielce padną słowa zalecenia: „zasypcie Go kwiatami...zasypcie Go kwiatami”. Pan Jezus dodatkowo prosi: „Umiłowany, ulżyj Moim cierpieniom, kochając Mnie”. Popłakałem się, a łzy leciały na ziemię: „Jezu mój! Jezu! Nie ma Cię już na ziemi! Nie ma! Nie ma Jezu!” To są sekundowe strzały przeszywające serce i duszę, a ja jestem nie skory do płaczu.

    Jakże smakuje chleb z solą! Żona zmęczona postem i pracami zasnęła, a w moim ręku znalazła się książeczka: „Bóg przemawia do duszy”. W nagłym śnie pojawił się Pan Jezus...

   Po przebudzeniu z telewizora popłynie audycja ateistyczna ze strony sił ciemności:

  • relacja Wandy Konarzewskiej „Noc z duchami”, która  cofa się, gdy ktoś wspomina o duszy
  • pokazano: egzorcystę, psychoterapeutkę metapsychiczną Izabellę Węgierską
  • relacjonowano uwalnianie złych duchów w różnych religiach
  • tłumaczono sny i mówiono o "życiu po życiu"
  • prowadzono też „mądre” rozmowy, gdzie nawet słowem nie wspomniano o Panu Jezusie... 
  • wszystko zakończyło się wywoływaniem duchów!

    Zgasiłem światło, padłem na kolana i przepraszałem Ojca Prawdziwego, Pana Jezusa i Matkę Bożą za tych ludzi! Pan Jezus podziękował mi za to: „Jedno słowo pochodzące z serca zostanie przyjęte jak milion modlitw”.*** Ja wiem o tym…

                                                                                                                             APeeL

 

* „Prawdziwe Życie w Bogu” t II str. 534

** „Prawdziwe Życie w Bogu” t II str. 360

***„Prawdziwe Życie w Bogu” t III str. 264