Przebudził mnie kurcz w łydce, który sprawił, że odmówiłem „Anioł Pański” i wyjechałem na spotkanie z Panem Jezusem. Przed drzwiami kościoła kilka razy powtarzałem: „Panie Jezu! Panie...dziękuję Ci! Dziękuję!”, a po uniesieniu głowy ujrzałem figurkę Zbawiciela w koronie cierniowej i z trzciną w ręku.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.01.2019) mam taki wstrząsający wizerunek Pana Jezusa po ukrytej męce w ciemnicy: Zbawiciel skatowany, oczy zasłonięte, na szyi zawieszony łańcuch, nadgarstki związane, w ręku trzcina, a na głowie korona cierniowa. Człowiek krzyczy, gdy ukłuje się w paluszek, a tutaj sam widok Poniżonego wywołuje łzy w oczach. Pan obiecuje, że: „Jak słońce rozjaśnią domy w których czcić Mnie będą w tym tajemniczym obrazie.../../”.

    Podczas czytania (1 Sm 4,1-11) Izraelici przywieźli Arkę Przymierza do swojego obozu. Nagle zrozumiałem, że Pan tak właśnie przybył do mojego domu, rodziny i serca! Natomiast psalmista wołał w moim imieniu (Ps 44): „Wyzwól nas Panie /../ wystawiłeś nas na wzgardę sąsiadów, na śmiech otoczenia, na urągowisko /../ wśród pogan /../ głowami potrząsają nad nami.

    Te wszystkie słowa dotyczą mojej obecnej sytuacji, a każde przebijało serce! Dodatkowo w Ew. (Mk 1,40-45) Pan Jezus „nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych”. Jednym słowem: swoi Go odrzucili i tak jest obecnie z Jego wyznawcami. To zarazem jest łaska współuczestniczenia w cierpieniach Zbawiciela!

    W tym czasie przepływały obrazy obozów w ZSRR...wyniszczanie własnych ludzi - to coś gorszego od działań wroga! W intencji tego dnia przyjąłem Eucharystię. W przychodni trafiłem na podły dzień! Pacjenci wpadali jak podczas pożaru i kłócili się, a z nimi - w strugach deszczu - przybyła ledwie chodząca babcia...zamiast wezwać wizytę (ma telefon). 

    Poprosiłem Pana Jezusa o ochronę, bo serce zaczęła zalewać diabelska złość...także na zestaw chorych. Nie moglem wyjść na obiad, a dzisiaj podano kawał twardego mięsa wołowego, który ucieszył kocicę! 

    Wielkim darem jest oddzielny pokój lekarza dyżurnego w pogotowiu, gdzie mogę modlić się. Przez wiele lat dyżurowaliśmy w jednej piwnicznej izbie. Właśnie podano informację o niezwykłym mordercy, który ma dopiero 16 lat, a teraz, gdy to przepisuję (13.01.2019) relacjonują atak nożownika na prezydenta Pawła Adamowicza z Gdańska, który następnego dnia umrze...

    Tamtego dnia, gdy na wyjeździe karetką trafiłem do znajomego, który jest ciężko chory, a dodatkowo przebywał w pomieszczeniu z czadem. Na telewizorze leżał wielki młotek, a ja w głupim żarcie zapytałem czy mam go dobić? Śmieliśmy się, ale jemu brakuje naprawdę niewiele.

    Podczas mojej modlitwy, już w ciemności poprosiłem także o łaskę wiary dla wszystkich z mojej rodziny. Zdziwiony „ujrzałem” maleńkie języczki spadające na nich, a także na domy w moim rodzinnym mieście. Wprost nie mogłem nadziwić się temu, ale to Duch Św. spłynął z Nieba. Wyraźnie widziałem te marne chałupy i punkty!

   W żaden możliwy sposób nie mogę tego wytłumaczyć, ale zrozumiałem, że Pan Jezus tylko czeka na takie prośby, bo Bogu najmilsze jest nawracanie innych. Podczas dalszego wołania w intencji tego dnia z włączonego telewizora popłynęło przemówienie gen. Jaruzelskiego, który obiecał pełnię socjalizmu na przełomie wieków!

   Przepłynęło też „zabijanie” mojej osoby z fałszem uśmiechających się, robiących ze mnie frajera, włamanie, pilnowanie, wręcz zabawa szatańskiej potęgi z wytypowanym „na wroga”!

    Jeszcze informacja o zabijaniu swoich przez włoską mafię...odkryto cmentarz w podziemnej jaskini wypełnionej wodą! Na szczycie zabijania bliskich jest dzieciobójstwo…

   Podczas wołania serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża. Moje serce zostało zjednane z Sercem Pana Jezusa, które pokochało nas ponad życie...!

                                                                                                                            APeeL