Chrzest Pański

    Intencję tego dnia znałem już przed wyjazdem na Mszę św. a trafiłem do kaplicy Miłosierdzia Bożego. Od Ołtarza św. mój ulubiony prorok Izajasz  wołał od Boga do narodu wybranego (Iz 40, 1-5.9-11), że jego wina jest odpokutowana „w dwójnasób”, a teraz nadszedł czas przygotowania się na przyjście Boga…

    To trudne słowa do których psalmista dodał (Ps 104/103): „Chwal i błogosław, duszo moja, Pana.” W Ew. (Łk3, 15-16.21-22) Jan Chrzciciel chrzcił wodą, a "Jezus także przyjął chrzest". W tym czasie został objawiony jako Syn Boga Żywego.

    Zacząłem wołać za dusze moich rodziców chrzestnych (ciocię i wujka) oraz dusze rodziców, kapłana i pomocnika, a także wszystkich uczestniczących w tym sakramencie. Prawdopodobnie nikt z tych osób nie żyje, bo mam już 75 lat.

   Na pamiątkę chrztu zostaliśmy pokropieni wodą święconą, ale na mnie nie spadła nawet jedna kropla, a tak tego pragnąłem...

    Starszy kapłan w kazaniu zrobił trzy błędy:

1. wskazał, że nikt nie pcha się „tam”...czyli do Królestwa Bożego z czekającym na nas Bogiem Ojcem! W późniejszej rozmowie zapytał: to pan chce umrzeć? Na moje słowa, że nie chcę być tutaj, ponieważ wiem, że jesteśmy po śmierci dodał: to niech pan umiera! Na to odpowiedziałem, że kto kocha to życie nie nadaje się do Królestwa Bożego...

2. powiedział, że każde imię jest piękne, a wiele jest przezwiskowych i dziwnych. Nawet opowiedział żart o chłopcu, który wstydził się swego imienia. Wskazałem, że imię dziecku trzeba dawać po modlitwie, bo Szatan podsuwa modne, które później stają się śmieszne, a każde imię coś oznacza: Andrzej (mąż), Piotr (skała), itd. Dalej upierał się, że każde imię jest piękne…

3. nie wspomniał o roli rodziców chrzestnych, a dzięki nim przyłączamy do społeczności wiernych Bogu.

   Niepotrzebnie z nim rozmawiałem, bo straciłem pokój, a jesteśmy w wieku odlotowym. Natomiast ksiądz-dyrektor w swoim stylu mówił peany o zamawiającej mszę imieninową. Czasami nawet dopuszcza chwalenie takich przez mikrofon przez najbliższych. Każdy z automatu otrzymuje dyplom, a niektórym śpiewają „życzymy życzymy”...jak papieżowi. 

    Zamiast paść na kolana i dziękować Panu Jezusowi za cud Mszy św. tworzy się kult śmiertelników z wymienianiem ich zasług. Szkoda, bo to piękna kaplica, ale dalej kołuje nad tym miejscem duch poprzedniego ubeckiego ośrodka...

                                                                                                          APeeL