Po przebudzeniu napłynęła wątpliwość, co do Mszy św. a w sercu pojawił się „drugi garnitur komunistów" oraz biuro w Warszawie dla represjonowanych, gdzie jutro będą zbierać wszelkie dane! To ewidentny atak Szatana.

   Na pełnego złości „spojrzał” Pan Jezus porcelanowy (prośba o czystość...także w myślach i sercu) oraz w koronie cierniowej („nie buntuj się, przyjmij cierpienie”). Jakby na dodatkowy znak z radia popłyną słowa piosenki: „ty nic nie wiesz”! Tak jest, bo duchowo jestem jeszcze niemowlakiem.

    W takim ataku demona modlitwa była niemożliwa, bo w kościele dodatkowo denerwowali "niewierzący, ale praktykujący", a ja nie miałem gdzie się „schować”. Nie potrafię edytować rycin, bo pasowałoby przedstawić wizualnie atak Szatana. Wyobraź sobie człowieka małej wiary, który zostaje zalany zwątpieniem, a właśnie widzi Jerzego Urbana śmiejącego się podczas Eucharystii!

   Poprosiłem Pana Jezusa, a by „był ze mną, dał moc i ochronę”, bo przewaga bolszewików jest porażająca. Chyba nie uda się tego zmienić, nawet ich wymarcie nic nie da, bo władza przechodzi do trzeciego pokolenia...

    Napłynęło delikatne zapytanie: złościsz się na tych ludzi, a oni zamówili to nabożeństwo! Przecież Pan Jezus przyszedł do grzeszników, bo zdrowi nie potrzebują lekarza! To prawda, bo ja też takim byłem i z Otchłani wyciągnięto mnie za ucho...dzięki modlitwom moich babuszek, które w sanktuariach zamawiały Msze św.

    W czytaniach była mowa o namaszczonych, a ja nagle zrozumiałem, że mam być dobry i modlić się za tych zaćmionych braci. Ponadto wszystko mam znosić w miłości i z miłosierdziem. Nie wolno mi także rozgłaszać swojej krzywdy, bo jest to pokusa. 

      W intencji tego dnia przyjąłem Eucharystię i zapadłem się w siebie z powtarzaniem przez kilka minut: „Jezu! Jezu mój! Jezu!”  Moc Boża i pokój zalały serce, ale demon jest niezmordowany, bo wywołał niepotrzebną, kłótnię (była moja racja, ale upadłem)...ponadto dokładnie o 12.00 została nasłana „specjalna pacjentka”.

    Jednej z ofiar chorób tłumaczyłem, że w tym cierpieniu także trzeba ujrzeć dar Boga. Wskazałem, że z tego powodu jest u mnie i słyszy zalecenie, aby nie biegała po lekarzach i przestała się bać, dzień ma zaczynać od modlitwy, wszystko przyjmować i zawierzyć Matce (mieszka w ok. Sanktuarium MB Pocieszenia)!

   Naprawdę wiem, że Matka Boża skierowała ją do mnie..co wykona z otrzymanej rady?  Innej, przed zabiegiem na sercu zalecam Sakrament Pojednania z ofiarowaniem cierpienia i prośbą do Boga Ojca o prowadzenie. Piszę to, a płynie modlitwa „Pod Twoją obronę”...

                                                                                                                                 APeeL