Po wczorajszym poście budziłem się kilka razy i wszystko mnie bolało, a dzisiaj mam dyżur w przychodni. Podczas przejścia odmawiałem moje modlitwy...napłynęło też ostrzeżenie, abym nie wchodził do pogotowia.
Nie posłuchałem, bo musiałem opisać zaległe karty i trafiłem na personel żartujący z diabła, że znaleziono jego skórę! Podczas wyjścia ostrzegłem ich, aby nie żartowali ze śmiertelnego wroga ludzi. Dla niewierzących to nic nie oznacza, bo takich jak ja traktuje się jako nawiedzonych, „mających fluidy”, a wręcz chorych psychicznie, co już wiem przepisując to świadectwo (26.01.2019 r.)...
Na dodatek Szatan zorganizował mi dzisiaj chorych...dobrze, że wyświęciłem gabinet:
- „dyskutantkę”, a pragnąłem milczenia
- proszących o zwolnienia lekarskie: bogacza z zakładem w którym „nie idzie”, a także „biednego” szewca...po latach ujawnią się jako obłowieni! Komuniści specjalnie gadali na siebie i udawali biednych. Pokaż mi, co masz, a powiem ci kim byłeś...
- zredukowanego kierowca, którego musiałem pocieszyć i doradzić postępowania (władza nigdy swoich nie zwalnia tylko przenosi).
Około południa nastała cisza, padłem na kolana w gabinecie, ale wprowadzono trzech pacjentów (jeden chory), a dwóch nijakich, bo to jest tylko dyżur. Napłynęło ponowne rozproszenie niszczące radość i pokój, ale prawdziwe spotka mnie w domu, gdzie trafię na „dyskusję” żony z córką.
Uciekłem i obok figury Matki Niepokalanej, która „przyszła pod nas blok” zawołałem: „Matko ratuj, bo ginę”. Zły nie dał za wygraną: podsuwał „obiad i poker u brata”, „jedź na działkę”, a w tym czasie odbierałem złe myśli od córki (nawet nie wypada pisać!).
Zważ teraz jak Szatan bawi się z niewierzącymi, a szczególnie z tymi, którzy drgnęli ku Bogu Ojcu...oni słabi nie wiedza, że ich wątpliwości pochodzą od Mąciciela (wpuszczane do głów w pierwszej osobie):
-
czy wysyłane z klasztoru różańce (za zaliczeniem) są naprawdę tam święcone?
-
ile pieniędzy z puszki dla s. Faustynki można byłoby przeznaczyć dla biednych? To jątrzenie po latach powtórzy się: czy pieniądze dać na Świątynię Opatrzności Bożej czy na biednych?
Dalej trwałem na modlitwie i nagle zauważyłem kwitnące bazie (wiosna!). W jednej sekundzie wszystko się odmieniło, bo serce zalała miłość do rodziny i świata. Podziękowałem Matce Bożej, a podczas żegnania się z potknięciem doznałem skręcenia stopy i usłyszałem trzask w szyi! Proszę każdego z serca, aby nie lekceważył Księcia Ciemności (Lucypera).
Wróciłem do domu, a na ten moment żona przeczytała mi Słowa Matki Bożej, że „Szatana pokonasz modlitwą i wyrzeczeniem, bo traci wówczas moc”. Zrozum Boga Ojca, który odbiera nasze myśli i wie, że idziemy za Przeciwnikiem pokoju, miłości, dobra, wiary, itd.
W kościele trafiłem na czas Eucharystii (ślub), a łzy zalały oczy. Wzrok zatrzymała drewniana figura Pana Jezusa...później odmaluję ją, uzupełnię ubytki i kolce w koronie cierniowej. Szatan atakował dalej: rozmyślaniami, wpuszczał w dyskusję, podsuwał „przyjaciół” i rozśmieszał przy próbach modlitwy...
Poprosiłem Matkę Bożą o pobłogosławienie dłoni kapłanów z uchronieniem ich dusz. Msza nie skończyła udręk, bo z żoną omijamy rzygowiny i uciekamy przed sforą sporych piesków, a w domu okazało się, że córka zjadła jajka na twardo do sałatki!
To wszystko może być śmieszne, ale pokazuje możliwości Bestii. Przenieś się do kraju, gdzie trwa wojna domowa. Wieczorem trafiłem od baru z piwem, gdzie mnie przywitał plakat rozebranej dziewczyny oraz znajomi z moją pacjentką za ladą .
Dobrze, że nie spróbowałem grzanego piwa (dodają wodę), ale za to w „Polskim ZOO” śpiewano, że „sierp i młot zamieniono na krzyże”. „Panie Jezu wybacz im to!”.
W tamtym czasie jako nagrodę za dzień spędzony na modlitwach traktowałem alkohol jako nagrodę (od Szatana). W tym czasie żona nie miała się gdzie podziać. Napłynął obraz małżeństwa niepełnosprawnych w domu opieki społecznej...nawet sami nie mogli się wykąpać!
Ponadto byli otoczeni przez wrogi personel i wrogo nastawionych pensjonariuszy (przebijano im dętki w wózkach inwalidzkich). Drugi obraz to św. Rodzina, gdzie Matka Boża i św. Józef nie mieli naszych wygód i żyli w całkowitej czystości…
APeeL