Siedziałem długo w nocy, a o 3.00 natchnienie sprawiło, że ponownie przeczytałem pismo z Naczelnej Rady Lekarskiej niby odwracające moją krzywdę zawodową (10 lat trwa bój Dawidka z Goliatem).

   Niepokój wzbudził brak wzmianki, że jest także kierowane do Okręgowej Izby Lekarskiej w W-wie czyli do bezpośrednich sprawców bandyckiego napadu na mnie za obronę wiary i krzyża z wymyślonymi zarzutami. Koledzy czuli i nadal czują się bezkarni, żartują sobie z prawa stosując celowe nękanie mnie i rodziny...

   Psychuszka to broń, która nie kojarzy się z mową nienawiści...w takich działaniach manipulujesz tylko bolszewickim prawem, które okupant tak skonstruował, że nikt nie opanuje kruczków prawnych i specjalnych luk.

    Jest to metoda cichego zbijania wrogów...dawniej ludu, a teraz „samych swoich”. Nie kojarz tego z aktualnie rządzącymi, którzy próbują to wszystko naprawić, ale bolszewicy nadal dysponują wszystkim. Jednak pewni swego zapominają o prawdziwej sprawiedliwości Bożej, okrutnej, bo prawdziwej...

    W rozproszeniu trafiłem na Mszę św. poranną w intencji córki z przyjęciem za nią Eucharystii (urodziny). Przed Stajenką poprosiłem Jezuska, aby w jakiś sposób przyszedł do jej serca...może się przebudzi.

   Straciłem pokój i radość ze wspólnego śniadania, bo czeka mnie kontaktowanie się z prześladowcami. Okaże się, że pismo było wysłane także do jednostki niższej (OIL), która napadając na mnie odwołała się do sądu administracyjnego.

   To trick, który ma wszystko przedłużyć (może umrę), bo sąd ma kilka instancji i nie poradzisz sobie. Nowe „władze” szybko zrozumiały, kto rządzi w samorządach i udają „pomaganie”.

   Wzrok przykuł Pan Jezus w koronie cierniowej, a to była zapowiedź cierpienia, bo trudno jest zebrać dowody i wszystko opisać (będzie to trwało do 15.00 następnego dnia). Napisałem list elektroniczny wierząc, że otrzymam pomoc. Do tego będę wołał do Boga za kolegów, może jakiś otworzy serce.

   Po chwilce snu zerwałem się na Mszę św. wieczorną, przełamując słabe i niewyspane ciało...w intencji tego dnia, której jeszcze nie znałem. Po wyjściu na mróz popłakałem się z powodu posiadania samochodu i dziękowałem Bogu Ojcu i Matce Pana Jezusa za wszystko...także za to cierpienie!

   Po kościołem dodatkowo dziękowałem św. Józefowi z Dzieciątkiem (figura) za Jego Opiekę nad nami. Bez samochodu nie przybyłbym tutaj...niewyspany, zaskoczony matactwami kolegów i wyczerpany pośpiechem w pisaniu pisma.

    Eucharystia przewijała się do przodu...tak jak lubię i ułożyła w zawiniątko dla pracującego na Poletku Pana Boga. Tak będzie, bo następnego dnia ujrzę całość matactw i uchwałę, którą powinna uchylić Naczelna Rada Lekarska.

    Nawet zdziwiłem się tym prowadzeniem, bo - podczas układania pisania - ujrzałem bezmiar bandytyzmu w białych rękawiczkach kolegów lekarzy udających "działaczy"!

   Jak nigdy włączyłem TVP 3 (warszawska), gdzie trafiłem na program o spodziewających się pomocy: matkę chłopczyka z nieoperacyjnym guzem pnia mózgu (potrzebne są pieniądze na kurację w Niemczech), właścicieli mieszkań i domów postawionych w Warszawie na obcej działce (brak księgi wieczystej z winy miasta), a w „Uwadze” TVN pokażą ofiarę nękania.

   Kobieta nie może korzystać z własnego domu z powodu napadania przez sąsiadów-byczków przypominających czyścicieli kamienic. Tak to odebrałem, bo w wypadku jej śmierci kupiliby ten dom za parę groszy.

   Ogarnij cały świat spodziewających się pomocy i przenieść się do Czyśćca, gdzie dusze łakną naszych modlitw (odmówię je jutro). Jakże Bóg zadziwia mnie każdego dnia…

                                                                                                                                  APeeL