Po przebudzeniu o 3.00 padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę za tych, którzy zagubili się (u nas tak stało się z jedną starszą panią). W czasie modlitwy zawołałem: „Jezu mój obejmij Swoją opieką babcię i wszystkich zmarłych z mojej rodziny, bądź dla nich miłosierny...Jezu mój!”
Natomiast w różańcu Pana Jezusa poproszę o wspomożenie wszystkich biednych. Napłyną niesmak z powodu wczorajszego obdarowania. „Jezu mój, spraw, abym w końcu życia oddał wszystko biednym”. Na ten moment ze starej książeczki babci padły słowa: „Niebo wysokie Jego”.
Szatan podsuwał mi mylące natchnienie, że w pracy będzie mało pacjentów, a był straszliwy. Często nasze kłopoty Szatan wykorzystuje do dodatkowego ataku:
- matce umierającej córki (św. Jehowy) tłumaczę p r a w d ę, a bez powodu wpada koleżanka!
- innej mówię o pierwszym piątku...właśnie wlazł pacjent!
- tłumaczę odczytywanie woli Boga Ojca, a rejestratorka stoi nade mną i prosi o receptę!
Dzisiaj nikt mi nic nie podarował! Jak wielka to łaska od Pana Jezusa! Dodatkowo oddałem jakiejś pani miód, a biednej staruszce kawę, a ta mnie pocałowała ze słowami „przyjacielu”. Nakarmiłem sukę i zawiozłem rzeczy dla biedaka. Nie piszę tego, aby się chwalić...chodzi o to, że większa radość jest w dawaniu niż w braniu.
Tuż przed dyżurem w pogotowiu padłem na kolana i w ciszy odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a Pan obdarzył mnie kojącym snem. Tuż po przebudzeniu zastanawiałem się "Boże mój! Kim ja jestem...bliski światu zwierzęcemu...kim ja jestem, że Zły tak mocno mnie atakuje? Kim jesteśmy jako ludzie, że demony tak nas nienawidzą?"
Wyjaśnienie nadejdzie z pr. katolickiego, bo w serce wpadną słowa, że: „zostałem powołany - czyż nie było lepszych?" Napłynął obraz kolegi - chirurga, który tutaj był bardzo ważny, ale tam gdzie wyjechał śmieją się z niego (porzucił żonę i dzieci, wszystko).
Zrozum, że Zły pragnie twojego nieszczęścia, poniżenia, ośmieszenia, a ty nie wiesz, że on jest! To twoja klęska! Zrozum, że Matka ma nad nim władzę...wołaj do niej, sprawdź, że jest! Nie pogniewa się. Matce umierającej radziłem to samo „niech zawoła, a Matka sprawi, że córka wróci do Kościoła Pana Jezusa!"
Przykro, ponieważ wolna Polska męczy mnie i moich braci oraz siostry! Przypomina się tłumaczenie, które przedstawiłem pacjentowi pragnącemu coś pojąć na tym świecie, a także żonie, że jest nas zbyt mało, a Szatan bardzo mocny!
Przepłyną obrazy z II Wojny Światowej z zagubieniem narodu japońskiego. Ilu wokół jest takich! Ten rozpoczął budowę domu i umarł, a tamta daje śluby cywilne i nie lubi kapłanów...takie też czynią biegający za mną.
Jakże pięknie Japończycy padają na twarz, gdy z głośnika płynie głos cesarza! Ja nie mam takiego szacunku w stosunku do Boga Ojca, a właśnie pokazują "idących" na kolanach do kościoła Pana Jezusa w Meksyku!
Zacząłem moją modlitwę za tych, którzy się zagubili, wołałem w intencji umierającej pielęgniarki (św. Jehowy). Moje wybranie to wielka odpowiedzialność nawet za ludzkość, bo wołam do Boga Ojca w różnych intencjach. „Dziękuję! Ojcze mój, dziękuję za każdy dzień życia"…
APeeL