W śnie na dyżurze w pogotowiu (08.02.1992) prowadziłem szkolenie o Niebiańskich Wspaniałościach. Wyraźnie widziałem wielkie plansze pokazujące połączenie duszy z ciałem i wskazywałem na moment jej oderwania się („śmierci”). Zobacz w tym Mądrość naszego Taty, który normalnym ludziom pokazał grób...rozpacz i nicość. 

    Tata wysłał Swojego Syna, Jezusa („Tego, Który Zbawia”), ale zabili Go w sposób podły wieszając pomiędzy łotrami z których jeden do końca szydził...”niech zejdzie z krzyża”. Na nic prowadzenie narodu wybranego z Egiptu przez 40 lat...do raju na ziemi, bo odwrócili się na zawsze.

   Dzisiaj nadal trwają w swoim biadoleniu przed Ścianą Płaczu zamiast przed Najświętszym Sakramentem. Nie wiedzą, że przed nami jest Ojczyzna Prawdziwa.

   Wówczas podczas odmawiania modlitwy napłynęła łączność z Panem Jezusem, a "nici miłości” błyskawicznie przepłynęły przez moje serce - poprzez serca współpracowników - do Boga Ojca. Wyobraź sobie taką „pajęczynę miłości”. 

   Wtedy, po Eucharystii na Mszy Świętej dalej odmawiałem moją modlitwę, a promienie miłości zaczęły spadać z góry na kolejne bloki z przeszywaniem mieszkań oraz na moje miasto, miasta, ojczyznę i świat! W kilka minut połączyłem się sercem z sercami ludzkości! Tego nie da się opisać, to trzeba narysować i zrobić animację.

    Dzisiaj Duch Święty sprawił, że zmieszał się ten i tamten czas...wciąż niezmienny w Bożej Miłości. Z wielkim trudem wstałem na Mszę Św. poranną i od razu zostałem zaatakowany przez demona...„zajętym spadkiem po rodzicach”. Wyświęciłem pokój, przeżegnałem wiz. św. Michała Archanioła i zaprosiłem Matkę Bożą.

   Ledwie żywy pojechałem na nabożeństwo poranne, ale byłem całkowicie nieobecny i niewiele zmieniła Eucharystia. W tej słabości padłem w sen, a po dwóch godzinach zostałem napadnięty przez Szatana (chodzi o moc).

   Jako telepata znam niepokój przesyłany od pojedynczych ludzi, a także od wielu chorych jednocześnie (często mają złą energię). Tutaj moc była potworna: doznałem ucisku w duszy, który objawił się niemocą i bólem w przedniej części ciała oraz całkowitą niemożnością robienia czegokolwiek.

   Nie wiem na czym polega ciemna noc wiary, ale to chyba był jej początek. Poprzednie działania Szatana miały inny charakter i nie były tak nasilone (drażnienie, rozproszenia, pustka, mylące natchnienia, złe pomysły).

    Dopiero po 2 godzinach udało się wyjść, aby odmówić modlitwę. W odczycie intencji pomógł mi klucz krzyczących gęsi, które wracały do swoich siedzib...sam krzyknąłem z bólu, a łzy zalały oczy.

   W wielkim bólu wołałem przez godzinę w intencji tego dnia. Wróciłem na Mszę Św. wieczorną, a uniesienie duchowe po Eucharystii sprawiło pragnienie zostania w kościele i trwania z Panem Jezusem.

   Musisz zrozumieć, że ja pracowałem przez 40 lat wśród ludzkich cierpień oraz na styku życia i śmierci (przychodnia, pogotowie i oddział wewnętrzny) i widziałem przewagę Szatana...o którym jest zakaz mówienia w naszej wierze!

    Możesz to wszystko ujrzeć w Świetle Bożym, a jest przyzwolenie na bezbożność, bo nie wymaga się nic, a prawa pogan są takie same jak wierzących. To jest zarazem przyzwolenie na grzeszność z lekceważeniem naszego zbawienia. Można powiedzieć, że nasza wiara jest "państwowa", bo daje równe prawa bez żadnych obowiązków. 

   Zniewolenie narodu jest tak wielkie, że ten, który to ujrzy musi być uznany - przez specjalistów od psychuszek - za chorego na urojenie z trafieniem do zakładu z którego już nie wyjdzie.

    W ramach tej intencji nie chodzi tylko o ścinanie głów na wizji przez islamistów, ale o nękania wszelkiego typu przez pogan u władzy. To jest cała machina, którą poznałem na swojej osobie...w ojczyźnie mającej miano katolickiej.  Teraz ogarnij cały świat mordowanych, ścinanych, pozbawianych pracy, stanowisk, chleba i dachu nad głową...

                                                                                                                                    APeeL