„Nie ma Boga oprócz Jahwe”...
Na Mszę Św. trafiłem podczas odmawiania modlitwy „Anioł Pański” z moim ulubionym wołaniem do naszej Matki Prawdziwej („Pod Twoją obronę”) oraz do Boga Ojca, który właśnie „patrzył” z kręgu ognistego na fresku sklepienia naszego kościoła.
Nie ma żadnej innej wiary, która daje bezpośrednie zbawienie. Nie trafisz prosto do Raju z kościoła protestanckiego (brak Eucharystii i kultu Matki Bożej). Kto i jak z ludzi może odmienić mnie w ułamku sekundy. Wołałem z ludem „moja wina”, a w serce wpadło zawołanie, abyśmy modlili się jedni za drugich.
Cóż da godzinne wołanie, czytanie modlitw w innych religiach? Wielu takich wiernych jest autentycznie oddanych, ale nie wiedzą, że są na błędnej drodze. Często przypomina to nieświadomie jadącego „pod prąd”. Piszę to z „tu i teraz” jako wiedzący, a nie wierzący...
Właśnie padają słowa św. Jana (Mk 8, 27-33), że Pan Jezus przekazuje na słowa życia wiecznego, które są „duchem i życiem”. Tak jest naprawdę. Zapytani uczniowie (Mk 8, 27-33) za kogo Go uważają zdecydowanie odpowiedzieli: <<Ty jesteś Mesjaszem>>.
Pan Jezus zapowiedział swoją Bolesną Mękę dla naszego zbawienie. Piotr wówczas oponował, ale został zgromiony: <<Zejdź mi z oczu, szatnie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie>>.
Po Eucharystii słodycz zalała usta i serce...tak chciałbym zostać tutaj, ale trwała już następna Msza Św. Tylko nie mów, że to nieprawda. Może kiedyś będzie metoda pokazująca nasze ciało w ekstazie z promieniującą duszą...
Piszę to, a serce doznaje miłosnego ucisku. Minęła godzina, wypiłem słodką mieszankę 3 kaw, ale w duszy dalej trwa słodycz i pokój prawdziwy. Nie zmarnuj mojego świadectwa, bo pozostała nas garstka...dlatego z taką miłością „patrzyła na mnie” s. Faustynka, bo ona i ja poznaliśmy Prawdę już tutaj.
Całkiem zapomniałem o zapaleniu lampki pod moim krzyżem, a to zarazem był znak, że mam to uczynić przed Msze Św. wieczorną, której nie planowałem. Zważ na moje odczytanie tego zaproszenia, które - jak się okaże - sprawi mi wielką radość.
Przed wyjazdem w ręku znalazł się zapis z dnia 21.02.2008 za smutnych w rozłące (jest poniżej na tej stronie). Te dni zostały połączone i to w prowadzeniu przez Ducha Świętego. Napłynęła refleksja dotycząca naszej rozłąki z Bogiem Ojcem.
My uważamy, że cierpienie dotyczy tylko nas...tak też myślą nasze dzieci, gdy nie chcemy dać im tego, co żądają. Często z tego powodu odwracają się od nas. Przez to miałem pokazane Serce Boga Ojca, które cierpi podobnie do naszego przez takie dzieci na całym świecie.
W drodze do kościoła zapaliłem lampkę pod krzyżem i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Postanowiłem ten dzień ofiarować Bogu Ojcu jako pocieszenie, a wielka radość zalała moje serce (dwie Msze Św. z Eucharystią).
Jakby na znak znalazłem się w ławce naprzeciwko wielkiego obrazu Trójcy Świętej i to na wprost Boga Ojca, który jest jakby zapomniany, bo na pierwsze miejsce wyszedł Zbawiciel, Pan Jezus.
Eucharystia była jak woalka, chciałbym nie wychodzić stąd, a Ciało Pana Jezusa trzymać w ustach na całą wieczność...chciałbym tak umrzeć ”Jezu mój kochany”!
APeeL