Wstałem z ciężkim ciałem, a napłynął obraz umęczonych koni, które widziałem wczoraj...jeden ciągnął wóz z ludźmi i przyczepką na której drugi rumak walił nogą w podłogę! Takie konie widziałem też z Zakopanem na Krupówkach z wypoczywającymi wczasowiczami.

    W sercu pojawiły się różne religie...dlaczego walczą między sobą? Nasuwa się sprawa ekumenizmu, ale czy ja lub Jan Paweł II możemy to akceptować?  Właśnie wystąpił w obronie kardynała uwięzionego w Chinach. 

    My znamy Drogę Prawdy...dokąd można dojść z tymi, którzy odrzucają Matkę Bożą, różaniec, modlitwy za zmarłych i Eucharystię? Prawdziwie wierzący z innej religii nie odpowiada, ale dlaczego nie zdradzi jej ten, który ujrzał Prawdę? 

    Zacząłem moją modlitwę, ale napadły mnie rozdrażnienia, niepokój wewnętrzny...zarazem miałem  natchnienie, aby nie słuchać „Słowa na dzień”, gdzie właśnie mówiono o medytacji bez wzmianki o Panu Jezusie i Matce Bożej! 

    Płyną kłótnie w Sejmie RP, a ja w tym czasie odmawiam moje modlitwy. Jak wielką dają radość i pokój w sercu. Dodatkowo w czasie spaceru zakończyłem wszystkie, zapaliłem lampkę przy figurze Matki Bożej...”módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy"

   "Matko nasza, tylko z Tobą jest dobrze...tylko z Tobą, Zdrowaś Matko wspomóż dusze cierpiące w Czyśćcu...miej miłosierdzie nad nimi. Wspomóż wszystkich z mojej rodziny, szczególnie tych, którzy najdłużej tam przebywają.”

   Ktoś splunął z trzeciego piętra, ale w ciemnym oknie majaczyła głowa...jakiś towarzysz złości się, bo zbliża się święta pora dziennika telewizyjnego, a on musi czuwać! Kiedyś pokażą mu, co czyniłem jako niebezpieczny dla systemu. Przy figurze Matki Bożej trafiłem na „zebranie”, bo trwa Sejm RP, a to stan podwyższonej gotowości bojowej...

   Teraz mimo przeszkód czytam pismo stygmatyczki Gemmy Galgani. Na zdjęciu nagrobka ma wielki krzyż, który przyciska ręką. Przez moje serce przebiegło nagłe i nieoczekiwanie pragnienie z zawołaniem: „Panie Jezu spraw, aby Twój krzyż był na mojej piersi w czasie mojego pogrzebu...tylko o to Cię proszę, Jezu mój!”

„Twój krzyż, Jezu mój to słodycz i prawdziwe szczęście

Twój krzyż, Jezu mój to radość i pokój

Twój krzyż, Jezu mój to miłość i miłosierdzie

Twój krzyż”...

   W dzienniku Gemmy Galgani mistyczka i stygmatyczka (1878-1903) pod datą 8/9 czerwca 1989 r. napisała: „znalazłam się przed Matką Nieba, po Jej prawej stronie stał mój Anioł Stróż”. Ja w tym czasie pomyślałem o moim Aniele Stróżu. To on mówi do mnie od Boga Ojca, ostrzega, poucza, odpowiada na zapytania. Ludzie nie wiedzą o tym, żyją w ciemności i dopuszczają tylko złe siły!

    Tam dalej były słowa: „Maria otwarła swój płaszcz i okryła mnie nim. W tej chwili zjawił się Jezus, wszystkie Jego rany były otwarte /../ jaśniały z nich ogniste promienie. Na jedną tylko chwilkę ugodziły te promienie w moje ręce, nogi i serce. Czułam się bliska śmierci. Matka Boża podtrzymała mnie jednak”...

    Gemma Galgani po powrocie do ciała stwierdziła krwawiące stygmaty, a łzy zalały moje oczy...

  • Czy chcesz coś takiego otrzymać?...napłynęło pytanie.

  • To wszystko nic, ale ja nie jestem godny!...odpowiedziałem!

    Pan wówczas odpowiedział („Prawdziwe Życie w Bogu”): „Nie bój się, charyzmat, który ci dałem pozostanie w tobie aż do dnia, kiedy przyjdę do ciebie /../ Błogosławię cię za tę odrobinę wiary, którą Mi okazujesz. Weź Mój Krzyż, obejmij Go."

    "Mój Krzyż jest twoim Życiem. Ja, Jezus z Nazaretu błogosławię ciebie /../ Ja, Miłość jestem zmęczony i potrzebuję wypoczynku. Moje dziecko nie opuszczaj Mnie! Wleję w ciebie pouczenie i rozeznanie.”

      Zapisałem to, a dzisiaj (23 luty 2019 r.)  wiem, że tak się stało!

                                                                                                                                 APeeL