W modlitwie porannej na kolanach wołałem w intencji córki i za nią przyjąłem cierpienie zastępcze. Wówczas spłyną na mnie jej słabości. W dwóch błyskach napływają zdania: „weź swój krzyż” (z wczorajszej pieśni) oraz „głupstwo krzyża” (Jerzy Urban).

    Podczas trwania w wołaniu do Boga Ojca znalazłem się „w Niebie na ziemi”. Nie wiem czy do pracy mam iść pieszo czy jechać samochodem. To niby głupstwo, ale idąc mogę się modlić. Ponadto nie wiedziałem, że będzie nawał chorych z trzema wizytami i to, że będzie padał deszcz, a żona poprosi później o przywiezienie pączków. 

     Co zalecałbyś mnie na miejscu szatana? Jest oczywiste, że „idę pieszo i będę się modlił” (kuszenie napływa w pierwszej osobie), ale przezornie odmówiłem „Pod Twoją obronę” i wiem, że muszę jechać samochodem! Szatan podsunął „reperację zęba”, bo wiedział, że nie będę wolnej chwilki! Czy namawiał mnie do złego?

    Nie przyjmowałem podarunków, a około 9.00 serce zalał pokój i miłość aż zawołałem: Jezu mój! Jezu!” Jakby na ten moment z radia popłynie piękna melodia ze słowami o zapachu bzów. Powtarzałem westchnienia do Zbawiciela, które koiły duszę.

   Dużo pacjentów miało sprawy „urzędnicze”. Niektórzy specjalnie przychodzą do mnie, bo taką dokumentację wypełniam dokładnie pisząc wszystko na maszynie. Dobrze, że rano odmówiłem „Pod Twoją obronę”, bo oberwał się sufit nad umywalką...tam, gdzie przed chwilką stałem z pacjentką! Niewiele trzeba, aby zedrzeć skórę z nosa lub doznać jego złamania albo stracić okulary i przeżyć zamieszanie...

   Z trudem mogłem wyjść na obiad do stołówki w przychodni, ale trafiłem na brak talerzy, bo mają tylko dwa i są właśnie zajęte. Po rusku to „sabotaż”! Kończę, a wpada babcia z bólem ucha, ktoś „tylko z wynikami” i po zaświadczenie. To sprawiło, że byłem w gabinecie i wpadali następni, a miałem jeszcze 3 wizyty domowe. To mój codzienny krzyż...

    Jeszcze o 15.00 nie mogę jechać na wizyty, bo zostałem powalony na kolana...popłynie koronka pokoju, a w koronce do ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy będę wołał za tych, którzy „traktują krzyż za głupstwo”.

    Dobrze, że tak uczyniłem, bo pacjenci na wizytach wymagali kontrolnego obejrzenia i tylko powtórek leków. Na pierwszej wizycie trafiłem na 8 osób towarzyszących. Wykorzystałem to na ewangelizację. Mówiłem o Niebie, Matce Najświętszej, Objawieniach, poście i zsyłanych na nas próbach. W tym momencie „spojrzał” obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem.

    Wizytę skończyłem słowami, że na tym zesłaniu potrzeba nam niewiele: drewnianej miski i takiej łyżki oraz drewnianych butów, a niektórym dodatkowo gips na nodze (chora ze złamaniem). Śmieliśmy się...

   Trafiłem do babci, którą dręczy rodzina . Mówię, aby przyjęła ten krzyż. Ona potwierdza, że „nie ma kącika bez krzyżyka”. Wróciłem z radością o 17.00, a z telewizji popłynie relacja z Sowietów z czasów, gdy produkowali broń chemiczną. Wszystko mają zdemolowane. Zobacz siłę Szatana na ziemi. Na kolanach skończyłem moją modlitwę.

     W katolickim programie radiowym popłynie pieśń o krzyżu: „pospiesz do krzyża, on ciebie wesprze, ocali”, a właśnie  „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej.

    W programie III mądrzyli się „nauczyciele” prowokacyjnie pytający: „czy Kościół Święty nas oszukał?”. Na koniec dziewczyna wskaże, że do kościoła chodzimy, aby spotkać Przemienionego Pana Jezusa.

    Jeszcze relacja b. więźniarek (Fordon k. Bydgoszczy), które jako skazane na śmierć mówiły o poniżaniu, głodzie, braku środków czystości i karcerze...

    "Jezu wybacz”...                                                                                                         APeeL