W powtarzających się snach walczyłem z przeciwnikami na różne sposoby...napłynęła informacja o jakimś Centrum Mocy z którego wyniosłem atrapę smoka (Szatana). Nie lubię, gdy z trzaskiem przepala się żarówka...tak stało się w nocy, a dodatkowo byłem „przesłuchiwany”!

   Zobaczymy co wyjdzie, bo czekam na decyzję Naczelnej Izby Lekarskiej w sprawie napadu na mnie z zastosowaniem sowieckiej psychuszki i zawieszeniem prawa wykonywania zawodu lekarza (11 lat)!

    Wcześniej zdesperowany poprosiłem Okręgową Radę Lekarską w W-wie przy Puławskiej 18, aby zabrano mi prawo wykonywania zawodu lekarza, ponieważ nie chcę być członkiem struktury przestępczej.

    Ówczesny prezes Mieczysław Szatanek wobec wszystkich czytał, że proszę o ponowne zbadanie psychiatryczne. Cóż dziwić się kłamczusze Ewie Kopacz? Podszedłem do stołu „prezydialnego” i przeczytałem właściwe zdania. 

    Po tej wpadce pan prezes oddał mikrofon „zasłużonym” działaczom: Konstantemu Radziwiłłowi i Andrzejowi Włodarczykowi, którzy byli przyczajeni w pierwszym rzędzie (chodziło o „zagadanie”). Kolega Mietek jest teraz szefem struktury rejonowej w Radomiu, Kostek wskoczył na senatora RP, a mój imiennik Andrzej miał piękny pogrzeb katolicki...na pewno był chwalony, że „cierpiał z Panem Jezusem”.

    W całej sprawie nie byłoby nic dziwnego, gdybym miał przedstawione zarzuty, ale w tym przypadku jest to potraktowanie mojej łaski wiary jako choroby psychicznej i trwanie w tym błędzie! Wstrząsającym faktem było zaoczne „zbadanie mnie” przez przewodniczącego komisji lekarskiej Medarda Lecha...zarazem szefa Komisji Etyki Lekarskiej w OIL w W-wie.

    Moc zastosowanej psychuszki przez „autorytety moralne” za jakie uważamy prezesów izb lekarskich jest nie do pokonaniaDziwne, bo w ręku mam wyciętą stronę z „Gazety Lekarskiej” w której Konstanty Radziwiłł pisał o księdzu Józefie Jachimczaku, krajowym duszpasterzu służby zdrowia, a na drugiej stronie o „Klauzuli sumienia” i europejskich wytycznych dotyczących obowiązku „poszanowania prawa do wolności myśli, sumienia i religii”.

    Zobacz faryzeizm...jak za czasów Pana Jezusa. Napisałem to, a łzy zalały oczy. Cóż da stanowisko, a nawet władza nad światem, gdy stracisz na duszy. Przy tym wszystkich dochodzi do deprawacji młodych lekarzy (funkcjonariuszy) przez stare wygi.

   Po przebudzeniu trwał bój o wstanie na Mszę Św. poranną, a jak nigdy potrzebowałem snu. Do końca nie wiem czy uczyniłem dobrze pozostając w domu. Postanowiłem wyjść i odmówić moją modlitwę, ale nie znałem jeszcze intencji. Pan wskazał na dzisiejsze czytania, a wzrok przykuły słowa (Syr 2,1-11): „Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, nie trać równowagi w czasie utrapienia”.

   Tam Syracydes zaleca, aby przylgnąć do Pana, przyjąć wszystko, być wiernym Bogu, a bojącym się Pana nie przepadnie zapłata. Zważ, że jeszcze wówczas nie było całego dzieła odkupienia i cudów Pana Jezusa. Jak to będzie, gdy - po śmierci - spotkam tego brata...

    Po wyjściu na spacer modlitewny odczytałem intencję i wołałem do Boga z przerwami na monolog wewnętrzny dotyczący ewentualnego spotkania z władzą i to nie Turków lub Kozaków, ale lekarzy, którzy zabili mnie...

    Na Mszy Św. wieczornej w serce wpadną czytania potwierdzające intencję modlitewną, a szczególnie Ps 37[36]; „Zaufaj Panu, On sam będzie działał.” Pan Jezus wskazał w Ew. na potrzebę naszej pokory, stania się dziećmi.

   Szatan przeszkadzał w spotkaniu z Panem Jezusem...zalewał mnie nienawiścią, straszeniem prześladowców, a nawet grożeniem im więzieniem. Natomiast Anioł podsunął mi obraz w którym z tymi kolegami spotykam się w obcym kraju. Padamy sobie w ramiona jako rodacy i płaczemy. Znajdź się teraz w Królestwie Bożym...

    Po Eucharystii zostałem powalony w ciele przez uniesioną do Boga duszę...musiałem głęboko wzdychać, padłem twarzą na ławkę i chciałbym tutaj umrzeć...czyli wrócić do Boga. Ponieważ wszyscy wychodzili usiadłem w samochodzie i tam trwałem w ekstazie.

   Dziwne, bo teraz, gdy to piszę mam przed sobą pismo regionalne „Zwycięstwo Niepokalanej” (1/2008 z art. „Osoba mistyczna”), gdzie są słowa wyjaśniające mój stan:

    „Religia chrześcijańska /../ nie ma nic wspólnego z ciałem. W Chrystusie nie ma pełni życia religijnego, jak to sądzą teolodzy religii, ale mieszka w Nim cała pełnia Bóstwa (Osoba Mistyczna)." Ja wiem o tym, ale tutaj otrzymałem potwierdzenie mojego stanu.

   Podczas powrotu do domu Anioł przypomniał mi o lampce pod krzyżem, a dodatkowa radość zalała serce. Wiem już, że rano Szatan „gonił” mnie do kościoła, a „trzaśnięcie” żarówki było ostrzeżeniem…

                                                                                                                                    APeeL