Tak się składa, że opracowuję ten zapis 06.03.2019 w Środę Popielcową ...posypany popiołem. To niby przypadek, ale „kto dużo gada wielka to wada”. Muszę zacząć naprawę, a Szatan kusi:
-
Zdarzy się bardzo cierpiący i jemu też nic nie powiesz?
-
Wówczas będę modlił się za tę osobę!
Przed wyjściem do pracy podpuścił mnie do napicia się gotowanego mleka, które okazało się zważone i szybko uciekłem z domu bez jedzenia. Teraz podsunął pomysł kupienia „Słowa powszechnego” do czytania w pracy! Trzy razy napływało...”nie”! Kuszenie okaże się słuszne, ponieważ - podczas odmawiania cz. bolesnej różańca - prawie mdlałem.
W tym stanie musiałem iść z zamkniętymi oczami i „na miękkich nogach”...sprawiło to uniesienie duszy, a w tym stanie największą udręką jest kontakt z człowiekiem. Szatan starał się przerwać ekstazę i właśnie pobiegł do mnie „natchniony” staruszek, którego przeprosiłem dając znak, że „nie, nie, nie teraz”. Na pewno był zdziwiony moją reakcją.
Napłynęła tęsknota za Bogiem w Trójcy Jedynym, a w sercu pojawiło się poczucie ogołocenia z wzorem jakim była Osoba Pana Jezusa. Nic nie masz, a masz wszystko, bo w takim stanie zniesiesz każde cierpienie.
W pracy cały czas trwał pokój w sercu oraz miałem moc do milczenia, nie wypiłem kawy (pobudzenie) i nie włączyłem radia (wysłuchanie „Słowa na dzień”), aby nie tracić równowagi.
Po czasie wróciło pragnienie modlitwy z pokojem... to było „promieniowanie” płynące do duszy. Przez całe lata nazywałem to „wzmacniającą słodyczą, której nie wyrazisz ludzkim językiem Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że tak działa Duch Święty...
Wielkie jest cierpienie mających moją łaskę, bo w czasie tęsknej miłości za Bogiem muszę załatwiać: świerzb, kaszel, badać rozebraną do pasa kobietę, krzyczeć do głuchej babci, strofować niecierpliwych i przestraszonych, wydawać różne zaświadczenia…
Napływa natchnienie: „zachowaj milczenie i pokorę wobec tego co boli i się sprzeciwia.” To słuszne, bo jestem drażniony przez czuwających. „Matko obejmij tych ludzi, ja im przebaczam...niech nie mają policzonego tego grzechu. Jezu Miłosierny, przecież ci ludzie nie wiedzą co czynią i komu służą”.
Jakby dla instruktażu napłynęła osoba Jerzego Urbana świadomie manipulującego mass-mediami. Dobrze, że nie wysłałem do niego listu napisanego w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, bo to groźny przeciwnik. Dzisiaj wypada modlitwa za dusze oziębłe:
-
Och, ta przyjmuje Eucharystię...jak może? - pytam sam siebie!
-
A ty co?...przyjąłeś butelkę, a innych oceniasz! Właśnie przechodziłem obok sklepu i napłynęło, aby oddać tę butelkę. Tak uczyniłem!
Teraz już wiem dlaczego miałem nie zamieniać dyżuru, bo w telewizji płynie transmisja z Lourdes...nawet zostałem pobłogosławiony Monstrancją z tego świętego miejsca! Łzy zakręciły się w oczach i popłakaliśmy się z żoną podczas śpiewu Ewy Błoch modlitwy do Matki Bożej!
W sercu znalazłem się w Sanktuarium MB Cudownego Medalika, a w ręku znalazły się modlitwy za dusze czyśćcowe. Dziwne, bo obecnie z kościoła wziąłem „Modlitwy za zmarłych”.
Jak bardzo cierpią te dusze odłączone od Boga Ojca, ponieważ już nic nie mogą uczynić dla siebie i czekają na nasze wsparcie. Broszurka otworzyła się na słowach do mnie:
„Będziemy ci zobowiązani i wstawiać się będziemy za tobą. Wciąż ofiarujemy nasze cierpienia, które nazwać można męczeństwem za ciebie i twoje duchowe potrzeby, by być przy tobie w trudnej walce z mocami piekła.”
W intencji dusz czyśćcowych przekazałem dzisiejsze cierpienia…
APeeL