W nocy kręciłem się, a rano walczyłem z wypiciem szklanki piwa. W drodze do pracy odmówiłem „Anioł Pański” i powtarzałem „abym stał się godnym obietnic Chrystusowych"...
Serce znalazło się wśród braci na terenach objętych wojną w b. Jugosławii, bo jesteśmy wielką rodziną. Popłakałem się, bo tam jest zimno, głód i brak wody, a Serbowie blokują napływającą pomoc!...”Jezu! Jezu!”.
Dzisiaj jest mało pacjentów, ponieważ trwa śnieżna zawierucha. Biednemu dałem na leki, a przez moje serce przepłynęła strzała miłości oraz pokój z pragnieniem modlitwy. To wprost rozrywało serce i w takim momencie możesz zrozumieć chęć oddania życia za innych.
To cierpienie Pana Jezusa wyrażało słowo na krzyżu „Pragnę”. Zwolnił się i pogłębił mój oddech z pojękiwaniem: „Jezu! Jezu”! Padłem na kolana i zacząłem odmawiać „św. Osamotnienie” Pana Jezusa w intencji tego dnia.
Podczas wyjścia na nagłą wizytę w drzwiach zatrzymuje mnie kobieta, której maż umiera na nowotwór. Zapytałem czy jest pogodzony z Bogiem. Nie może się wyspowiadać, bo ma porażenie strun głosowych, ale może pisać! Powiedziałem jej o śmiertelnym boju o dusze...w tym właśnie momencie. Nawet stwierdziłem, że „musimy go wyrwać dla Boga”...
Mówiłem jej o odpowiedzialności za męża, bo w śmierci jest nasza nadzieja na wyzwolenie duszy. Idę i odmawiam modlitwę za maltretujących własne dzieci, którzy powodują urazy pięt, narządów wewnętrznych aż do wywołania śmierci.
Zaczynam ten zapis 09.12.2011, a właśnie Pan Jezus mówi do tłumów o przewrotności tego pokolenia (Mt 11, 16-19): Jana Chrzciciela, który nie jadł i nie pił...potraktowano jako opętanego. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». Tak będzie do końca, bo szefem tego świata jest upadły Archanioł o nadprzyrodzonej inteligencji.
Właśnie dzisiaj z prasy donoszą, że policjant zamordował dwie osoby, małżeństwo z Pakistańczykiem, który z zemsty zamordował żonę za jej ucieczkę (został zhańbiony)...czwórkę dzieci pozbawił matki!
Z włączonego radia popłyną słowa piosenki:: „kocham cię, kochanie moje”, a ja odbieram, że tak wołają do mnie z Nieba. Zły mylił odczyt intencji i rozpraszał:
- wróciła pacjentka, bo nie wiedziała, że lek trzeba zażywać „w opłatku”
- pacjent, który źle przeczytał moje dobre zaświadczenie
- pijana wzywała mnie do badania ojca w oddziale, gdzie nie pracuję
- a u dentystki przywitała mnie kartka: „dzisiaj nieczynne”...
Trafiłem na wizytę do młodej dziewczyny, której zginął mąż. Pocieszałem ją, że on jest i teraz potrzebuje jej pomocy. W atakach zwątpienia, które wpuszcza Szatan trzeba uciekać do Matki Bożej. Na wizycie nie chciałem żadnej zapłaty, a Matka Boża dała mi cały pęk kwiatów dla żony...w kwiaciarni!
Późno. Wzrok padł na jeden z pięciu tomów Edwarda Stachury, gdzie w wypowiedziach rozproszonych czytam: „Ten, który siebie poznał. I wyskoczył z martwego, ze znanego, wskakując tym samym do żywego, do nieznanego”.
Teraz, gdy to piszę pokazują film o więzieniu, gdzie wyniesiono „zabitego” do kostnicy. Tam tracił i odzyskiwał świadomość. Chwilami stał obok zimnych zwłok i wchodził w nie. Stał tak zadziwiony nad swoimi zwłokami. Dziwne, bo dalej Stachura pisze o radości i zadziwieniu się tym „nowym człowiekiem”.
Książka przechyliła się i wypadło z niej niezwykle piękne zdjęcie Pana Jezusa z Sercem w koronie cierniowej ze słowami błogosławieństwa! Tam też było zdjęcie świec ze słowami: „Tak niech świeci wasze światło".
To słowa do mnie i dla mnie, ponieważ dzisiaj szerzyłem Światło Boże, a modlitwy zajęły mi wiele czasu. W nocy dalej trwało pragnienie modlenia się, bo napłynął obraz chłopca, który był u mnie...pijany ojciec uderzył go w twarz jakimś przedmiotem. Teraz pokazano inwalidę bez rąk oraz zniszczenie 400 grobów!
Dzisiaj, gdy mam to edytować (21 marzec 2019) Enrico Macias śpiewał piosenkę Zingarella, a ja popłakałem się z twarzą w dłoniach…
APeeL