W środku nocy zerwał mnie lęk oraz wielka niechęć do wiary...z trudnością przeżegnałem się! Czy Zły zna przebieg dnia i dlatego straszy? Profesor Michel Jouvet badacz snów nawet nie wspomniał o duszy i Szatanie. Dlaczego naukowcy wstydzą się naszej wiary (duchowości)?
Za oknem pada i wieje, a ja toczę bój: „piwo czy woda mineralna”. Wybrałem wodę i dodatkowo trzy razy przeżegnałem się wodą od s. Faustynki oraz zawołałem „Pod Twoją obronę”. Jakże pięknie to ułożone, bo raz jestem blisko Boga Ojca...innego dnia Pana Jezusa, a dzisiaj uciekłem do Matki. Wyczuwam coś złego: „Matko proszę Cię o ochronę”.
Zacząłem wołać do Boga Ojca: „Twoje Światło przybliża mnie do Twojej Światłości. Teraz z całą świadomością wybieram Ciebie i Tobie oddaję się całkowicie...bądź we mnie, abym szukał Twojej Chwały. Dopomóż mi...daj mi Twój Pokój. Ja opiekuję się chorymi, któż nas pocieszy? Panie przekazuję Ci wszystkie cierpienia i dla Ciebie będę znosił wszystko w pokorze i cichości.”
Wolno wróciła do serca moc i pokój, ale w drodze do pracy jestem smutny...także z powodu zniewolonych rodaków w „punktach obserwacyjnych”. Żal mi ich, bo moje cierpienie jest łaską Pana!
Teraz przesuwają się nieszczęścia: rozsiew gruźlicy, niemiarowości serca, płacz z różnych przyczyn (braku pracy, poniewierania, utrzymania rodziny). Panuje nędza i lipne działanie opieki społecznej z ciepłymi posadkami dla „samych swoich”. W praktyce potrzebujący pomocy chodzi i kłania się im jak dziedzicowi!
W oczekiwaniu na obiad w naszej stołówce...w samotności chwyciłem twarz w dłonie, bo właśnie w modlitwie wypadło podniesienie Pana Jezusa na krzyżu z Jego słowami przebaczenia. Za Zbawicielem wołałem: Ojcze mój, przebacz proszę, bo oni nie wiedzą, co czynią...nie licz im tego. Ty mi nie odmówisz”!
Szatan nie lubi takich momentów...nadprzyrodzonego zjednania z Bogiem i najgorszej rzeczy jaką możesz mu uczynić: przebaczyć swoim prześladowcom! Dopiero później zorientowałem się, że dzisiaj w nowennie wypada: „za czczących i szerzących Miłosierdzie Pana Jezusa.”
- Proszę pana, śmierć nie istnieje! To Zły wymyślił stracha na ludzi...białą panią z kosą, która zabija ludzi. On wie, że dalej istniejemy...wie też, że ludzie kochają to życie.
Przecież śmierć jest pokazana, gdy z larwy wylatuje motyl! Nie widzi pan tego? W drodze z pracy z trudem płynie koronka do Miłosierdzi Bożego...musiałem kluczyć, aby żaden opiekun nie podszedł i nie zagadywał:
-
Co słychać?
-
Zależy kto podsłuchuje!
Zza czarnej chmury przepięknie biegną promienie słońca - jakby z Rąk Najś. Maryi z Cudownego Medalika! W śnie z powodu umęczenia pocieszył mnie „świecący” krzyż z Panem Jezusem (był w domu rodzinnym) oraz Matka z popularnych figur.
Zły dla odmiany podsunął męską twarz, która w kilka sekund zmieniła się diabolicznie...rysy zaostrzyły się, spuchły wargi, a w pełnym uzębieniu pojawiają się szczerby!
Dzisiaj zaczynam czytać Biblię od początku i mam zamiar skończyć przed śmiercią. Teraz, gdy to przepisuję (26.03.2019) radzę - budzącym się w wierze - zacząć mówić swoimi słowami do własnego Prawdziwego Ojca. Dzieciątko nie może czytać przekazów proroków i listów św. Pawła. Porzuci to jak Kuba Wojewódzki („za dużo tam odnośników”)...
APeeL