Zaczynam zapis, a za oknom trwa walka dwóch zakochanych ptaszków o miejsce w budce, którą przybiłem na drzewie. Dzisiaj miałem ciężki dzień w przychodni: od 7.00 – 15.30, a byłem po dyżurze w pogotowiu.

    Teraz w kościele (17.00) i płaczę z powodu bliskości Pana Jezusa. Po pustce duchowej, która trwała od dwóch dni poczułem obecność Boga mojego. Tego nie można przekazać. Miłość zalała serce, a tęsknota duszę, łzy same płynęły po twarzy.

    Trwa spowiedź ludzi, ale ja nie jestem przygotowany...zresztą małe grzechy zmazuje Eucharystia. Wprost chce się krzyczeć: „cud, cud...łaska Boga”. Zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa, a serce zalała wszechogarniająca miłość do ludzi. Z powodu wielkiego zmęczenia modlitwa była niemożliwa...przekazałem tylko ten dzień pracy dla dobra chorych.

   To prawda, bo Bóg ujawnia się w naszej życzliwości, najmniejszym geście, pocieszeniu listem lub słowem, pocałunku, okazaniu przychylności i przyjaźni. Nawet największy czyn niewiele oznacza bez miłości.

   Ktoś uczyni małą rzecz i chwali się wszystkim, a inny w cichości i łączności z Bogiem czyni niewidzialne dobro mające wieczną moc. Za takie czyny nie dają nagrody i orderów, nie zapraszają do TVN-u...

    Na ten moment „Newsweek” z 31.03.2002 otwiera się na słowach ks. Jana Twardowskiego: „sensem mojego życia jest Bóg, kontakt z Nim, świadomość, że Jest. W Nim mam oparcie i wiem, że poprowadzi mnie właściwą drogą”. Nie ma Boga oprócz Jahwe, który się Objawił...to moja dozgonna Miłość Ostatnia. Jakże podobne są doznania mających łaskę wiary...

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (04.04.2019) dodam jego wiersz:

"Wzdychał ksiądz na parafii

O, moja wiaro biedna!

Jeśli piorun nie trzaśnie,

nikt się nie przeżegna"..

    Tak było faktycznie w mojej parafii: piorun uderzył w wieżę kościelną potraktowaną jako maszt telekomunikacyjny, a kulisty zajrzał proboszczowi do okna. To nie żarty. Na pewno się przeżegnał i krzyczał: ola Boga!

    Nie rozumiał tego znaku, który mu wytłumaczyłem, że jest to ostrzeżenie od Boga, bo nie błogosławi pośrednictwa w bezbożnych rozmowach...

    Na tym tle trzeba ujrzeć Jana Pawła II mistyka, który od Boga ukochał ludzkość...stąd spotkania ekumeniczne, wyciąganie ręki nawet do śmiertelnych wrogów Kościoła Pana Jezusa (islamistów).

    Ich przeciętny wyznawca nie zna podstaw ich wiary, ale od małego ma wpajane, że głównym ich wrogiem są chrześcijanie, a głównie katolicy (tacy jak ja)...ich flaga ma zawisnąć nad Watykanem. Taka jest ich miłość od tego samego Boga Ojca.

    Na jednym ze spotkań w Watykanie do Jana Pawła II podbiegł mały chłopczyk, który pokonał wszystkie systemy bezpieczeństwa.

   „Dzisiaj są Twoje urodziny i chciałem złożyć Ci życzenia, nie jestem bogaty, ale przyniosłem Ci coś. Coś mojego dla Ciebie...otworzył zaciśniętą piąstkę i wsunął do ręki Ojca Świętego cukierek…

                                                                                                                          APeeL