W środku nocy z hukiem spadł klosz lampy na klatce schodowej. Zważ na znak, bo nastały ciemności. Nie mogłem nic zrobić, bo oprawa stopiła się i odpadła. Wszystko posprzątałem i na kolanach poprosiłem;

    „Panie Jezu! otocz moją rodzinę Aniołami; każdego z osobna. Trwaj we mnie Jezu aż do męczeńskiej śmierci. Niech zawsze będzie przy mnie Matka, która pragnie zbawienia każdego.”

    Nie wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie pod znakiem wołania za „umarłych” czyli tych, którzy żyją wg ciała. To, co dla mnie jest jasne nie dociera do zwykłych ludzi. Ja mam duszę, która wróci do Pana, a dodane ciało ulegnie rozpadowi. Śmierć to życie („wróci do życia wasze śmiertelne ciało”).

   Jakże to pięknie ułożone, bo dzisiaj właśnie jest wskrzeszenie Łazarza. To samo sedno naszej wiary, ale dla zwykłych ludzi ich życie kończy się na cmentarzu. Większość pragnie życia, ale nie wierzy w nasze istnienie po śmierci i nie interesuje się duszą.

   To wynika z moich wieloletnich rozmów z ludźmi. To wielki sukces Szatana. W tej masie jest naród wybrany. Podczas wołania „za umarłych” wielki ból zalał serce, a jest to współcierpienie z Panem Jezusem.

   Dla tej zaćmionej części ludzkości ofiara Pana Jezusa poszła na marne...w światłości wiekuistej widzisz ich zgubę lub wielkie kłopoty. Dzisiaj, gdy to przepisuję (08.04.2019) nic się nie zmieniło. Prawie błagam znajomych, aby wrócili do Boga, bo nie wystarczy być dobrym, aby bezpośrednio trafić do Królestwa Bożego. Moja - często wielokrotna prośba - zostanie im pokazana

    Wielkim darem jest sen, który skraca nasze oczekiwanie na połączenie z Panem Jezusem! Darem Boga jest także czas i większość ludzi ubolewa, że go traci. Takim też byłem. Każdą chwilkę przeznaczałem na naukę, fascynowała mnie wiedza, ale dzisiaj wiem, że to nicość, ponieważ analfabeta może poznać Pana Jezusa i otrzymać zbawienie, a to jest celem naszego życia.

- Wierzysz w to?...pyta Pan Jezus Martę

- Tak Panie. Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Synem Bożym, który miał przyjść na świat!

    Wychodzę na Mszę św. a w tym momencie atakuje Zły. Nie będę opisywał niektórych faktów. Po wielu latach wiemy z żoną, że przed nabożeństwem nie wolno rozmawiać (jej potrzeba), a po nabożeństwie ja długo nie wracam do „życia”.

   W sercu koledzy lekarze zbliżający się ku kresowi tego bytu, ale żyjący wg ciała, służenia panom ziemskim, tkwiący w tym życiu. Wielu z nich jest wrogami Kościoła katolickiego, ale po śmierci rodzinka sprawi, że wniosą każdego z ich do Domu Pana.

   Wołałem też za córkę, ale napłynął obraz chrztu dzieci...z naszej winy nie otrzymała tego Świętego Sakramentu (z synkiem-bratem biegały po kościele). Szatan miał całkowity dostęp do nich. To także moja wina.

    Poprosiłem Boga, aby któregoś dnia zabrał mi wiarę i przelał na nią. Wiesz, że stanie się to już na mszy następnego dnia. Zawołam; „Panie Jezu! mnie nie ma na tej mszy, tutaj jest moja córka; zalej ją wiarą i światłem. Zabierz mi wiarę w Wielki Piątek”. Padnę na kolana, zadziwiony szybkim przyjęciem mojego daru. Nie dziw się, bo mało jest darów duchowych, a przecież los niepewny...

    Z radiowej trójki popłynie dyskusja; „chrzest dziecka bez własnego wyboru to błąd [...] kościół to taca [...] ludzie odchodzą [...]”. Jaki wybór zabieramy tym dzieciątkom? Przecież zabieramy Szatanowi szanse opanowania dzieciątka. Jezu! wybacz tym umarłym!

    Wołałem do Pana Jezusa w intencji dnia, a właśnie popłynie pieśń ze słowami ”On oddał za ciebie Swoje życie”, a ja oddaję swoje życie Panu Jezusowi. Po Eucharystii nie mogłem wstać z kolan, a przede mną dzieci...”mam stać się jak dziecko”.

   Pozostałem sam w pustym kościele i miałem jedno marzenie, aby zawsze był otwarty. Tak się stanie po śmierci tego proboszcza. Po powrocie do domu w telewizji przywitał mnie obraz Matki Boże z Gwuadelupe.

    Teraz Pan Jezus mówi do mnie przez Vasullę (tak się stanie po latach); „[...] będę cię umartwiał [...] upokorzę cię [...] będziesz musiał nieść ze Mną Mój Krzyż do końca”.

   Pan Jezus dawkuje cierpienie, bo inaczej nie dasz rady. My jesteśmy bardzo słabi i oglądamy się na opinie innych, a „krzyż” oznacza oskarżenie, odrzucenie, wyszydzenie. Ja ujrzałem dwa światy i ich przenikanie się, mądrość ludzką (nicość) i Mądrość Bożą.

    Pan Jezus prosi o cześć dla matki Bożej. Ilu jest nie uznających Matki Boga-człowieka, a ilu szydzących. Ja znam ten ból, ponieważ wiem, za Matka Boża Jest!

                                                  „Matko Święta!

                             jakże pragnę wynagrodzenia wszystkich zniewag

                             przeciwko Twojemu Najświętszemu Sercu

                             uczyń mnie taką ofiarą”.

    Kładę się spać, a myśl uciekła do Jugosławii...ponadto dzisiaj jest trzęsienie ziemi na Haiti (14.01.2010). Dopiero wówczas docenisz łaskę posiadania własnego łóżka…

                                                                                                                                      APeeL