Wielki Piątek

    Trwa dyżur w pogotowiu. Poprosiłem Matkę Najświętszą, aby była dzisiaj ze mną. Napłynęło pytanie: „Czy chciałbyś, aby ukazał ci się Pan Jezus?”. Uśmiechnąłem się, bo to niegodność wielka...

    Obudziłem się dopiero o 6.00, a sprawiła to zmiana kolejki, bo wcześniej dobrowolnie pojechałem za kolegę. Teraz płynie „Anioł Pański” i cz. radosna różańca, a to pasuje do transportowanego porodu.

   Po zakończeniu wyjazdu poczułem chęć do pracy, przeżegnałem się wodą święconą i wykonałem sobie krzyżyk na czole oraz dłoniach. Ile spraw jest podczas zmiany dyżuru...to podobnie jak podczas schodzenia z tego świata, gdy kończymy nasze życie ziemskie. Nie wolno odejść nagle!

    Około 8.00 słodycz i dobro zalewały serce, a łzy oczy, bo w świetle Pana zawołałem: „Nie chcą Ciebie, Panie Jezu, mało kto żyje Tobą, wokół panuje oschłość”. Zdziwiłem się, bo prosiłem o przyjęcie mojej wiary i przelanie jej na córkę.

    Po latach będę wiedział, że do duszy zamurowanej Pan nie może się dostać. Trzeba zrobić w niej wyrwę, aby później mury runęły. Może to oznacza: „dajesz to otrzymujesz jeszcze więcej”? W duszy bliskość Nieba, życia wiecznego, bo sprawy ziemskie „same płyną”.

   Postanowiłem nie przyjmować prezentów, bo w ten sposób tracę czystość. Przypomniała się sprzątaczka, której zostawiałem kawę, później nie przyjmowałem prezentów, a ona upominała się. Nigdy już jej nie otrzymała, bo nie przeniesiono.

   Babcia przestraszyła się zabiegiem operacyjnym. Zaleciłem, aby lęk i całe cierpienie przekazała na ręce Matki Pana Jezusa, prosiła o prowadzenie i pokój. Teraz dziękuje, bo tak uczyniła, a zabieg okazał się mniej groźny. Inna zapytała swego zmarłego męża, który przychodzi do niej o życie wieczne. Powiedział „tak”!

    Nastawiłem się na ciężką pracę, a tu przerwa i mogę słuchać muzyki organowej. Serce i usta zalała radość i słodycz jakiej nie ma na ziemi!. Tego nie można opisać i przekazać. Muszę zamykać oczy, bo była ekstaza jak po przyjęciu Eucharystii. Nawet pojawiło się ciepło w okolicy splotu słonecznego. Dodatkowo koił śpiew ptaków, tykanie zegara i praca pomp w kotłowni. Dzisiaj mam ścisły post bez przyjmowania płynów w intencji pokoju w Jugosławii. 

   Zarazem pojawił się smutek z powodu żyjących tylko tym światem „Och! Jezu przecież oddałeś za nich Swoje Zycie”. Z włączonego magnetofonu płyną słowa piosenki: „Pan oddał Swoje Życie, a zły nas podzielił”. W zapisie intencji "pomyliłem się" i napisałem „za oderwanych”.

   Takie przeżycia wyczerpują nasze ciało...zasnąłem na chwilkę na leżance lekarskiej. Dalej płynęły śpiewy pokutne, a ja wołałem w intencji dnia...”Panie usłysz modlitwę moją”. Podjechałem i zapaliłem lampkę pod krzyżem i rozłożyłem tulipany. Z serca wyrwało się tylko „Ojcze!”.

   W ręku znalazł się magazyn dla młodzieży „Luz”, gdzie pokazują techniki jogi i zdjęcie wijącej się w szatańskiej ekstazie. To bracia oderwani przez szatana od naszego kościoła, a wśród nich moja córka. Padłem na kolana i próbowałem odmawiać drogę krzyżową, ale przeszkadzało intensywnie szczekanie psa sąsiadów, a w sercu śledzący.

   Wchodzisz do przychodni, wyjmujesz papierek z kieszeni, a rusza się firanka w rejestracji, myjesz samochód, a pojawiają się „zagadujący”, a gdy sprzątasz przychodzi cała zgraja tych samych od lat (oni nawet nie wiedza, że są w różnych służbach).

   Tak właśnie napada się na normalnych ludzi i gnębi do śmierci. Przełamałem się. Nic im nie mogę powiedzieć, żartujemy, jednemu mówię, że dam mu zaświadczenie, że „nie może się oglądać”, bo ma zwyrodnienie kręgosłupa szyjnego. W „Życiu Radomskim” trafiam art. „Pod wpływem guru”. Nic nie piłem tego rana. Chwilkę trwała walka ze zjedzeniem kawałka chleba...

     „Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień”...

                                                                                                                               APeeL