Tuż po wstaniu słuchałem (YouTube) śpiewu młodych ludzi o miłości, która zmienia się z czasem, gaśnie, a nawet zamienia w nienawiść.

    Popłakałem się, bo wiedziałem, że jest to działanie Pana Jezusa...mojej ostatniej i wiecznej miłości. Serce chciało pęknąć, łzy zalały oczy z pragnieniem bycia na Mszy św. bo tylko Ciało Pana Jezusa może ukoić moją tęsknotę. 

  Ten wybuch miłości sprawił Pan Bóg, a ja w mgnieniu oka z nijakiego stałem się płaczącym dzieckiem pragnącym spotkania z miłością nie tylko serca, ale duszy. Ta miłość jest inna każdego dnia, ale nigdy nie gaśnie, a rośnie podczas wchodzenia po złotych schodach do Królestwa Bożego.

    Zakochana śpiewa, że czas płynie zbyt szybko, a ja powiem, że w mojej miłości do Pana Jezusa czas płynie wiecznie, bo chciałbym już dzisiaj wpaść w ramiona mojego Zbawiciela, który otworzył naszą Prawdziwą Ojczyznę, Królestwo Bożej Miłości.

    Na ten moment pocieszył mnie najpiękniejszy obrazek na świecie, który mam na stole. To Pan Jezus na tle krzyża trzymający w dłoniach Eucharystię. Dzisiaj, gdy to edytuję (20.04.2019) popłakałem się ponownie, bo niczego już nie chcę oprócz powrotu do Taty, który czeka na nas z otwartymi ramionami. 

     Po wyjściu na Mszę św. wieczorną dalej trwało uniesienie duchowe, wprost chciało się krzyczeć z tęsknoty, którą może ukoić tylko Eucharystia! Pan pokazał mi, że jestem duszą miłującą Boga Ojca. Podczas jej tęsknego krzyku musiałem omijać ludzi, uciekać, a Tobie chciałem przekazać to, co dzieje się z nami, gdy nagle przybywa Pan.

    „Serce to nie sługa”, ale ja moje serce już dawno oddałem Panu Jezusowi:

Panie Jezu! Przyjmij wszystkie róże tego świata!

Niech zaśpiewają Ci wszystkie ptaszki.

Niech szumią Ci wszystkie drzewa.

Panie Jezu. Nic nie miałeś, wszystko oddałeś, czyniłeś tyle dobra i cudów, a zamordowali Cię, ci sami, co krzyczeli hosanna!  Taki jest dalej naród wybrany, a większość ludzkości nie wierzy w Ciebie, nie chcą zabawienia. Dla większości Twoja męka poszła na marne, będą żałowali po śmierci, ale będzie za późno.

    „Panie niech dotrę do tych, których mi wskażesz. Niech otworzę ich serca. Dziękuję Ci Panie Jezu za Twoją Miłość, za Twoje dzisiejsze przyjście do mnie. Jezu mój, Jezu, jakże chciałbym ucałować Twoje stopy. Panie mój! Jak mam za to wszystko dziękować?"

     Z trudem szedłem, bo dusza wpadła w ekstazę, musiałem wzdychać, a wiatr chciał mnie przewrócić...usiadłem na ławce przed kościołem na który padł cień krzyża. Tylko zasnąć i obudzić się w Królestwie Bożym. Eucharystia ukoiła tęsknotę, zwinęła się w węzełek, nie planowałem pracy, ale trwała bez wytchnienia do północy. 

    Dzień zakończył się oglądaniem płonącej katedry w Paryżu...podpalonej przez wrogów naszej wiary, opętanych przez Szatana pokusą władzy nad światem! Apokalipsa już trwa...

                                                                                                                                 ApeeL