słowa kluczowe; „kamień węgielny”…

   Ostatni wolny dzień…wyjątkowo pieszo idę do Domu Pana. Dziwne, ale uwagę zwracają; rozbierana buda (młody właściciel zmarł nagle), plac z drewnianymi chatami (z tamtego wieku) z materiałem na nowy budynek i robotnicy uwijający się przy układaniu płytek chodnikowych.

    To bardzo ciężka praca, cięcie betonu, kopanie, dźwiganie…nawet mówię do nich, że aż prosi się piosenka Kaczmarskiego: „A mury runą, runą /../”...

    Mszę św. odprawiał "dziwny" kapłan, który nie potrafi wygłosić kazania oraz prawidłowo spowiadać (nie chodzą do niego)…ale nabożeństwa prowadzi z dostojeństwem, mówi wolno i zawsze tak samo. Na ten czas psalmista wołał o Panu Jezusie, że: Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym”. 

    Jest mi przykro, bo koledzy z samorządu lekarskiego moją wiarę w Boga - z uczestnictwem od 30 lat w Mszach św. i ofiarowywaniem każdego dnia życia - uznali za chorobę psychiczną. Odważyłem się stanąć w obronie krzyża Pana Jezusa, który - bezkarnie usunął z miejsca poświęconego - utytułowany kolega psychiatra. Spotkał mnie odwet... 

    Po Eucharystii napłynęła słodycz oraz ciepło w nadbrzuszu, musiałem ciężko oddychać, pojawiała się ciężkość w ciele z pragnieniem pozostania w Domu Boga naszego…minęły wszystkie złe myśli, bo wiem, ze Pan mnie poprowadzi.

    Po wyjściu ludzie pozostałem w świętej ciszy i wołałem: "Panie mój jak wielka to łaska…wolny czas dla Ciebie, Jezu! Poprowadź mnie Panie w sprawie emerytury z obecnymi kłopotami”. Dopiero po latach ujrzę, że ta krzywda uchroniła mnie od chęci dalszej pracy, a i tak zabraknie mi czasu na przepisywanie dziennika duchowego.

    Na spacerze modlitewnym uwagę zwrócą wielkie głazy polne oraz wyorane kamienie, a także wielkie kamienne ogrodzenia. Trafiłem też do dwóch sklepów budowlanych, bo mam malować mieszkanie. Spotkałem też żonę (Ukrainkę) mojego pacjenta (po udarze), która idzie w sprawie interwencji (jest wolna kawalerka na parterze i na pewno ktoś chce ją zagarnąć).

   W oddali ujrzałem budujących dom i dochodził trzask maszyn z mijanego zakładu. Pan wprost ukazuje mi trud, którego odpowiednikiem jest droga cierniowa w dochodzeniu do świętości. Naprawdę tak jest, a dowodem jest poranne wystąpienie strasznych wyrzutów sumienia.

  Wołałem w „św. Osamotnieniu Pana Jezusa” za tych, których dręczą takie wyrzuty: "Wybacz Boże, wybacz. Panie to Ty na mnie spojrzałeś, dziś wyrzekłeś me imię”. Idę i teraz ponownie śpiewam tę piosenkę.

   Znowu trafiłem na remont...byłego domu towarowego, który przerabiają na bank. Żona kopała dołek dla malej sosenki, ale trafiła na podłoże betonowe, które musiałem sam pokonać. Ta "duchowość zdarzeń zadziwia" i sprawia kłopoty, bo  właśnie stłukła się płytka na balkonie, którą trzeba skleić.

  Z tego powodu znalazłem się w sklepie budowlanym, zmieniam też opony i zabezpieczam progi samochodu (malowanie), a także sprzątam garaż. Rano mówiłem żonie o znakach i to jest świadectwo dla niej...

      Ogarnij cały świat, a a nawet przestępstwa, bo w Doha, stolicy Kataru...zatrudniani do pracy na wieżowcach nigdy już z nich nie schodzą...

                                                                                                                                   APeeL