Dzisiaj, gdy to przepisuję (2010) napłynęła bliskość Matki Pana Jezusa...przejeżdżałem obok Jej figury, przy innej postawiłem samochód, a z poczty odebrałem „Rycerza Niepokalanej”, w domu wzrok padł na figurkę Niepokalanej.

    W ręku znalazł się ten zapis ze zdjęciem dzieci i napisem: „Dzieckiem Twoim zawsze być"... Tak się stało, że właśnie klęczałem przed Matką Bożą w czasie Drogi Krzyżowej.

   Wróćmy do tamtego czasu. Obudziłem się, a w serce zalała pieśń: „O! Panie, to Ty na mnie spojrzałeś” z pragnieniem poświęcenia tego dnia Matce Zbawiciela przez 5 sobót miesiąca. Podczas przejazdu do kościoła straszliwy smutek zalewał serce. 

    Kobiety śpiewały „Ave, Ave”, a w moich oczach pojawiły się łzy. Pan Jezus zapowiada prześladowania tych, którzy nie są z tego świata. W czasie spowiedzi powiedziałem o moim cierpieniu (wymyślonym „wrogu”), a Zły atakował mnie nienawiścią do prześladowców. Bestia nienawidzi Matki Boga i Jej czcicieli. Po Św. Hostii dusza zawołała: „Matko! och Matko Zbawiciela”. W tym czasie koiły zawołania z litanii przed Monstrancją!

    Na dyżurze wpadłem w zamęt. W szpitalu, gdzie zawiozłem dwie pacjentki nie chciano nas wypuścić przez dwie godziny. Podenerwowanie i rozdrażnienie zgłaszających się pacjentów. Lubię dalekie wyjazdy karetką, bo wówczas mogę modlić się...tak jak teraz podczas transportu 92-letniego dziadka po udarze z martwicą nogi i uszkodzeniem serca.

     Od północy nastanie cisza dla obu zespołów, nie było nawet jednego telefonu…

    Po koszmarach sennych serce zalał wielki smutek...i tak znalazłem się blisko Matki Bolesnej. Nawet napłynął obraz Piety, który był w radomskim kościele. Łzy zalały oczy, a w ręku znalazły się trzy książeczki:

1. pierwsza otworzyła się na wierszu Józefa Łobodowskiego (1909-1938), a ból zalał serce, bo „poskarżyła się pierwsza boleśnie /../..Rzeki krwią wypełnione, jak nalana czara /../ Łzy gwiazdami srebrnymi toczyły się po twarzy /../ Uśnij, Synku,uśnij. Matka czuwa nad wezgłowiem /../.”

   To prawda, bo Matka była ze Zbawicielem od początku do końca Jego ziemskiego bytu. Dzięki jej wrócę do Boga Ojca, do mojej Prawdziwej Ojczyzny...do swoich.

Łzy zalały oczy, ponieważ już początek dnia ma niespodziewany przebieg.

2. „Droga do Nieba” otworzyła się na prośbach do Matki Bolesnej: „Biedny, kto Ciebie nie zna od poczęcia i nigdy Twego nie słyszał imienia /../ Ach, łaska Boska serca nie poświęci, które od Matki stroni i ucieka.”

3.  a ostatnia to „Rozmowa duszy z Matką Bolesną”...wprost czytałem to zadziwiony, ale cóż oznacza dla Matki Bożej spełnienie naszego pragnienia duchowego? Tylko na to czekają, bo większość w tym czasie jest zajęta jajkami i ciastami czyli „świętami”!

    W bólu zawołałem: "Matko Bolesna podziel ze mną Swój ból - niech krzyż Syna Twego znajdzie się na moich ramionach i w moim sercu.” „Spojrzał” Pan Jezus z Całunu: „Ten, kto Mnie szuka, znajdzie Mnie”, a Mateczka przekazała, że pobłogosławiła mój medalik...

                                                                                                                              APeeL