Spałem kamiennym snem, a tu już 7.50. Trafiłem na świadectwo wiary niewiasty, która mówiła o Mszy św. i Eucharystii. Żona miała łzy w oczach, ponieważ tę kobietę opuścił mąż, a dziecko zginęło w wypadku.
Ja też doznałem wzruszenia, bo przepłynął cały świat opuszczonych, a nawet pozostawionych na pastwę losu: Czeczenia, Kosowo, Etiopia i moja ojczyzna, gdzie 1/3 rodaków jest pozostawiona „samym sobie” (dalej trwa okupacja).
Nagle mam zaproszenie na dyżur do pogotowia, bo nie zgłosił się kolega. Żona znowu popłakała się, a ja także nie przyjmuję tej propozycji z chęcią. Od razu trafiłem na wyjazd i przestraszyłem się, bo zdawało się, że nie zabrałem mojego umiłowanego krzyżyka i różańca.
Płynie „św. Osamotnienie” Pana Jezusa, a przejeżdżamy obok mojego krzyża! Później minąłem figurkę Matki Bożej, a w sercu przepłynął cały świat zostawionych samym sobie:
- Matka Pana Jezusa stojąca pod krzyżem
- porzuceni, zapomniani, osamotnieni, wdowy i wdowcy
- opuszczone całe narody: Kurdowie i pojedyncze osoby
- domy dziecka, gdzie pełno opuszczonych, odepchniętych i porzuconych. W jednym słowie: pozbawionych miłości
- na końcu żona, który wiele wycierpiała z mojego powodu (opuszczenie przez dyżury i hazard)...
Nie mogłem być na Mszy św. ale trafiłem na transmisję telewizyjną uroczystości z Koloseum...z Janem Pawłem II i przedstawicielami kościołów chrześcijańskich. To było nabożeństwo za ofiary systemów totalitarnych.
15.00 Koronka, ale zasnąłem z umęczenia na ławce, dobrze, że pokój trwał aż do 21.00 z dalekim wyjazdem, a bardzo to lubię, bo wówczas modlę się. Odrobiłem wszystko w nocy, bo zrywali i nie mogłem spać...
APeeL