W śnie, w wielkiej agresji atakowałem sprzątającą żonę, rzucałem w nią różnymi przedmiotami i jak wściekły krzyczałem. Po przebudzeniu doznałem szoku, padłem na kolana i w wielkim bólu odmówiłem koronkę do miłosierdzia Bożego.
Wprost byłem zdruzgotany. Nie planowałem Mszy św., ale w tej sytuacji wstałem bez słowa i wyszedłem odmawiając „Anioł Pański” oraz „Pod Twoją obronę Ojcze na niebie”.
Nie wiedziałem, że dzisiaj są jej imieniny! Zobacz co bestia wyprawia z nami, gdy złapie nas na błędzie. Przypomnę sobie, gdy zadzwoni do niej koleżanka z pracy.
Dzisiaj Pan Jezus uzdrowił teściową Piotra, która była zła na zięcia, bo zamiast być z żoną włóczył się z Nauczycielem. W wizji M. Valtorty zerwała się z krzykiem, gdy poczuła się zdrową! Po nabożeństwie odmawiałem modlitwę „za sławiących Boga Ojca”, bo poprawiam i przenoszę zapisy, a wówczas (2007 r.) jeszcze pracowałem.
Podczas mijania matki z dziećmi (jedno na wózku) na odległym skrzyżowaniu znalazłem maleńki czerwony bucik. Wróciłem się, a oni właśnie szukali zguby. Śmieliśmy się, a ja zaproponowałem matce, aby zapisywała takie zdarzenia, bo po latach będzie wielka radość, a ja też znajdę się w tym „dzienniku”.
Natychmiast wiedziałem, że to nie jest przypadkowe, bo w pobliskiej kwiaciarni wzrok zatrzymały specjalnie wykonane buty z łyka, wyłożone folią ("pojemnik na dary").
Poszliśmy pod „mój” krzyż zapalić lampki, a żona wymieniła kwiat. W pobliskim lesie znaleźliśmy wiele prawdziwków. Czy wiesz jaki jej dałem podarunek?
Za dwa dni napłynie wielka moc i przez 5 godzin pomaluję wszystkie futryny i drzwi w przedsionku mieszkania. To da mi wiarę w pomalowanie i wytapetowanie jej pokoju.
W ręku znalazł się zapis z 2/3 czerwca 1991 roku, gdy prosiłem Pana Jezusa o spokojny sen dla niej i zgodziłem się na zaburzenie mojego. Odebrałem natchnienie, że to cierpienie zastępcze spadnie na mnie podczas dyżuru w pogotowiu na dyżurze z niedzieli na poniedziałek. Wejdź (03.06.1991) i przeczytaj, bo to były pierwsze dni pielgrzymki do Polski Jana Pawła II, a u mnie początek nawrócenia.
W niedziele jeszcze raz poszliśmy pod krzyż (podlać kwiaty), a mnie udało się odczytać ostatecznie intencję. Podczas odmawiania mojej modlitwy ujrzałem problemy ludzi, którym składa się życzenia i obdarowuje.
Takich ludzi nawet dręczy się w tych dniach telefonami, swoimi sprawami i obdarowuje na odczepnego, a całkowicie zapomina się o duszach solenizantów i jubilatów.
W błyskach Światła napływało, że życzenia przeważnie dotyczą spraw cielesnych, a wśród darów rzadko ktoś przekazuje Mszę świętą, modlitwy, wyrzeczenia lub konkretną pomoc w jakiejś sprawie... APEL