W nocy czytałem książkę „idź precz Szatanie”, gdzie jest mowa o naszym ćwiczeniu duchowym, bo tylko w cierpieniach możemy wzrastać. Chyba nie przypadkowo męczyły mnie sny...aż chciałem w pracy wziąć wolny dzień. Szatan przed dniem pełnym przeżyć duchowych wywołuje niepewność, zwątpienie i niechęć, które przełamałem.

      W drodze na Mszę św. wołam o pocieszenie pacjentki z nerwica lękową, którą zapraszałem do kościoła, do Matki i Pana Jezusa , bo tylko Pan może dać prawdziwy pokój (św. Hostia)! To dobra rodzina z czwórką dzieci.

    Trafiam na otwarty garaż (nie zatrzasnąłem kłódki), a w sercu piosenka o Bogu, który nas prowadzi. Właśnie zapraszam pariasa do Domu Pana; „Proszę wsiadać, jedziemy, Bóg Ojciec zaprasza pana do Siebie! Nawet chce pana podwieźć. Niech pan zostawi wszystko, bo później będzie pan żałował”.

- Pójdę na pielgrzymkę do Częstochowy...odpowiedział przewrotnie!

    Nie lubię jak przede mną przebiega kot...przepuściłem siostrę organistkę, ale drugi wlazł pod mój samochód! Te zwierzaki są pobudzone przed wyżem i wiatrem. To pomaga w pracy (wówczas są straszne dyżury; zawały, udary, kolki). Tak się stanie dzisiaj, bo o 19.00 zerwie się trąba powietrzna.

   Kapłan mówił o komunii ludzi z Bogiem i braćmi. To prawda, bo inna miłość jest „luźna”, często wynikająca z interesu...”Niech żyje Jezus zawsze w sercu mamy...na zawsze, zawsze”. Po Eucharystii nie mogłem wyjść z kościoła.

  Pierwsza pacjentka wręczyła mi maleńki bukiecik konwalii (jakie doznała natchnienie?), który postawiłem przed obrazkiem Matki Bożej Dobrego Zdrowia (Objawienie w Indiach). Teraz pacjent mówi „Szczęść Boże”.

   Wraca otwarty garaż, a to znak otwarcia na jakieś sprawy, otwarte ramiona kapłana, otwarcie serca. Właśnie zaproszono mnie na zebranie lekarskie, a wczoraj zapis zakończyłem słowem; zapraszam! Towarzyszą mi gołębie, a serce wola; „Wielbić Pana chcę”.

   Kapłan mówił też o powołaniu, a to także zaproszenie przez Boga, tyle, że szczególne. Jak nigdy idę inną drogą, a tam zaproszenie do sanktuarium w Lewiczynie, gdzie ostatecznie nawróciłem się...na uroczystość MB Fatimskiej (13.05.2007).

   Dziwne, bo w tej sekundzie mam w ręku Nowennę do MB Fatimskiej, która przysłano z „Echem” Medziugoria! Zobacz. Tam wróciłem do Boga po wielu latach pogaństwa! Pojawiła się wielka moc i poczucie, że „Bóg jest ze mną”.

   Ile radosnej wdzięczności jest już od rana...nie mogłem wyjść z kościoła. Zaproszenie do Boga i przez Boga ma różne formy...świeccy, zakonnicy, kapłani, hierarchia kościelna, wierni i na samym końcu, a właściwie na początku  n i e w i e r n i ! To dla nich przyszedł Pan Jezus, ale dla wielu Jego Męka poszła i idzie na marne. Ilu ja zapraszam od 30 lat...bezskutecznie!

                                                                                                                           APeeL