W śnie napłynęła informacja, że wszyscy modlący się, poszczący i szerzący miłosierdzie będą atakowani przez Szatana. Wstałem po delikatnej prośbie, bo Pan Jezus o tej porze modlił się w Getsemani.
Jakże piękne są zawołania w litanii do Ducha Świętego...zawołałem tylko: "przybądź i napełnij moje serce, zapal w nim miłość i poczucie jedności z innymi, bądź zawsze ze mną, prowadź wg Twojej Mądrości, napełniaj darami, oświecaj i pouczaj"...
W ponownym śnie „mignęła” Twarz Jezusa z jakiegoś obrazu. Na początku nabożeństwa napływały rozdrażnienia i pokusy, a demon podsuwał mi:
1. śpiewającego, który jest człowiekiem fałszywym i nigdy nie przystępuje do Eucharystii
2. rozżaloną córeczkę i jej kłótnie z bratem i matką
3. w intencji padnie nazwisko niewierzącego, a zły zalał mnie niechęcią do niego. Później przypomniałem sobie, że ten pacjent był źle załatwiony przeze mnie. Wiedziałem, że ma zawał, ale nie pojechałem z nim karetką, bo wolałem grać w karty...wyręczył mnie sanitariusz, człowiek od pługa!
4. oburzyłem się na zabijających dzieci nienarodzone, a jeszcze niedawno sam byłem tego zwolennikiem...
Kapłan pięknie mówił o naszym Kościele: „tutaj jest miejsce dla mędrca i analfabety, dla świętego i największego grzesznika, bogatego i biednego.”
Siostra zakonna śpiewała jak Anioł: „Przyjdź Duchu Święty, Ojcze ubogich, Światłości sumień, Słodka serc radości, Światłości Najświętsza.” Poprosiłem o pokój i odsunięcie pokus w dniu dzisiejszym, a Eucharystię przyjąłem w intencji pacjentów, których źle załatwiłem.
Mszę św. zakończyło wezwanie kapłana: „Matko kapłanów”, a łzy zalały oczy. Normalnemu człowiekowi nie wytłumaczysz tego, ale w moim odczuciu Matkę Bożą traktuję jako moją Prawdziwą Matkę. Kapłani nie mają rodzin, a ich ziemskie matki - podobnie jak w moim wypadku - mogą być nawet niewierzące. Matka Boża jest w tym czasie naszą Prawdziwą Matką!
Podczas przejazdu na dyżur w pogotowiu odebrałem: „pamiętaj, że jesteś w stanie łaski uświęcającej!” To bardzo ważne, ponieważ w tym stanie każdy mój czyn ma wielką moc.
Zjednany z Panem Jezusem nie mogłem znaleźć sobie miejsca, bo personel pogotowia żartował, a mogliby wysłuchać Mszy św. radiowej. Zresztą ja taki sam byłem, jeszcze niedawno. Teraz właścicielka „Mercedesa” chce wcisnąć datek, abym stracił czystość. Zobacz próbę, bo od biednego nie bierzesz normalnie, a tu bogaczka.
Nagły wyjazd do znajomego pacjenta, który leżał na tapczanie - pod wielkim obrazem Matki Bożej z Lourdes i Jezusem z Sercem - z otwartymi ustami, trudno było otworzyć powiekę, źrenice szerokie i sztywne.
Zaskoczył rodzinę, ponieważ czuł się normalnie, nawet pracował dzisiaj przy obrządku stworzenia...położył się w rozłożonej pościeli i zasnął na wieki.
-
Panie doktorze...może jakiś zastrzyk...prosi zaskoczona żona.
-
Trzeba zapalić świecę i modlić się, bo pacjent nie żyje.
W drodze powrotnej przekazałem cząstkę różańca w intencji zmarłego, a do personelu mówiłem, że: trzeba zmienić nasz stosunek do śmierci, bo jest to powrót nieśmiertelnej duszy do Boga Ojca. Ojciec Pio zawsze widział osoby za które odprawiał Mszę świętą...nawet informował czy są w Niebie czy w Czyśćcu. Trzeba stale pamiętać o śmierci i nie być umarłym za życia, bo Pan Jezus przyjdzie do nas ponownie i to nagle!
Prosiłem o pokój i tak się stało, milczałem, dziękowałem za moją małość, a zarazem za chęć do pracy i niesienia pomocy, a także za cichość, cierpliwość, łatwość znoszenia cierpień i ich pragnienie, za słodycz serca i miłość do Jezusa, znalezienie prawdziwego sensu życia z odrzuceniem w sercu wartości materialnych!
Kolega - ateista (budowniczy PRL-u) pragnie zrobić ze mną wywiad, a ja wyjaśniam mu z serca, że oprócz normalnych przyjemności mam doznania, których nie można wytłumaczyć, bo jak określić pokój w sercu, albo wszechogarniającą miłość...chęć do cierpienia za innych. Jakim językiem to opowiedzieć?
W pragnieniu modlitwy (mamy jeden pokój lekarski) poszedłem do ambulatorium, gdzie wołałem do Pana Jezusa „za ludzkość i grzeszników.” Przez chwilkę oderwałem się od świata i nagle nastąpiła wielka ulga. To tak jak w kolce - masz ból, który „puszcza" po zastrzyku.
Pacjentka wręczyła mi datek, a ja w sercu przeznaczyłem go dla biednych i wiem, że nie wolno mi ruszyć tych pieniędzy, bo nie chcę utracić łaski, a Pan Jezus wie jak pragnę, aby chorzy nie płacili! Nagle trzasło światło, a ja czytam słowa Pana Jezusa:
„Czy nie widzisz, że w sposób niegodny zdobywasz ten zysk /../ obejmujesz mnie jak Judasz, by za parę chwil, za parę godzin moim wrogom dać znak po którym, Mnie poznają i pojmają! /../ chełpisz się nieraz ze swojej pobożności i miłości... niewątpliwie mógłbyś osiągnąć za nią wielką zasługę, lecz to zasłona niegodziwości.”
To wielka prawda, bo każdy w kapłanie i wyznawcy Zbawiciela szuka „świętości!” Nie znajduje jej, widzi wady człowieka i uderza w Samego Jezusa! Tak jest obecnie, gdy to przepisuję (20.05.2019), bo w Kościele katolickim wybuchła afera pedofilska.
Zacząłem wołać: „Panie Jezu, Synu Ojca, Duchu Św. bądźcie ze mną, bo pragnę stać się narzędziem Woli Bożej, ale jeszcze jestem słaby, a nawet bardzo słaby! Proszę tylko o jedno - nie chcę nagle i bezsensownie umrzeć.”
„Panie Jezu! Ty najlepiej wiesz, co oznacza samotność wśród swoich, rodaków, a nawet przyjaciół, bo nie można służyć Tobie i Bogu Ojcu mając rodzinę. Ty Jezu, nigdy nie odpychasz. Ty zawsze Jesteś...Twoja czułość i delikatność jest niepojęta i nieogarniona!”
Teraz mam kontakt z dobrą kobietą, która wierzy, ale odeszła od Boga. Dzisiaj wyraźnie słucha mnie i mojego zapytania: „kiedy pani wraca do Jezusa.” Nawet otworzyłem dla niej „Dzienniczek”, gdzie były słowa: "Ja zawsze jestem w sercu twoim.”
Poprosiłem, aby uczestniczyła w nabożeństwach czerwcowych do Serca Pana Jezusa. Nagle otworzyła serce i stwierdziła, że przyśnił się zmarły brat, a ona całkiem zapomniała dać na Mszę św. za za jego duszę. Pocieszyłem ją i zaleciłem przyjęcie Eucharystii w jego intencji. Ja sam odmówiłem za niego modlitwę przebłagalną…
APeeL