W nocy trzy razy zrywały straszące sny. Na kolanach poprosiłem Pana Jezusa o cierpienie, zadośćuczynienie za moje grzeszne życie i uczynione zło. Wyszedłem na Mszę św. o 6.30, a dzisiaj jest piękny dzień.

    W sercu pogrzeb 11-latka zamordowanego przez nauczycielkę. Kapłan podczas kazania powiedział, abyśmy nie sądzili, bo lud pragnie zemsty i samosądu, a „kto jest bez winy niech rzuci kamieniem”. Niech Bóg sądzi...może chciała tylko chłopca nastraszyć, a zabiła. Jest faktem, że wiele dzieci jest okrutnych, a znam to z relacji żony nauczycielki.

   Podczas wchodzenia do kościoła serce zalało Miłosierdzie Boga Ojca. To sekundowe błyski. Przecież Bóg oddał na bestialską śmierć Swego Syna. Nie można pojąć tego rozumowo, bo jest to łaska. Ocierałem łzy, a „patrzyła” tablica nawołująca do przebaczenia.

    Jakże Bóg cierpi w Boże Miłosierdzie. Kto się ostoi na sądzie bez Bożego Miłosierdzia! Namiastka tego jest pokazana na własnych dzieciach. Sąd nie ukarze matki ukrywającej zbrodnię swojego dziecka, bo wie, że przeważa wówczas miłość. W Ps 33/34 padną słowa: „Okaż swą łaskę ufającym Tobie”.

    Dzisiaj Pan Jezus przybył z pomocą do przestraszonych burzą Apostołów...po wodzie. Podczas konsekracji znalazłem się przy Panu Jezusie tuż przed Bolesną Męką. Cichy, nie krzyczy, nie grozi, całkowicie poddany. To Prawdziwy Baranek Ofiarny. Popłakałem się, a jak nigdy stała się św. Cisza.

     Trafiłem na dyżur w pogotowiu:

- pobrała złą dawkę leku, „umierający” po zakrapianych imieninach, wylała lokalna rzeka, a w telewizji donoszą o podłożonej bombie.

- jedziemy do przestraszonej migreną, ucieka pies przed karetką, a ja pogoniłem czarnego kota (co on winien?)! 

    Na ten moment przekaz do Vassuli Ryden ("Prawdziwe życie w Bogu”) otworzył się na słowach o przerażonych, a to była pomoc w odczycie intencji modlitewnej tego dnia. Dzisiaj Szatan podsunął mi palenie niepotrzebnych ulotek medycznych, które posegregowałem. Straciłem czas i spociłem się.

   Zewnętrznie wyglądało to na likwidację tajnych materiałów...nawet „pomagał” mi w tym kierowca. Na pewno ktoś zrobił zdjęcia dowodzące mojej wrogości wobec władzy wciąż ludowej czyli radzieckiej, bo tam mają na tym tle hopla.

    Teraz mamy wezwanie do porodu o 16-latki i trafiamy na zator. Umęczony w drodze powrotnej rzuciłem się na nosze, a kierowca niezgodnie z przepisami włączył sygnały i forsował przeszkodę na drodze. Wszystko jest dobrze jak jest dobrze.

    Przybyła przerażona ciałem obcym w oku, inna z bólem dyskogennym i jeszcze rana ręki. Pędzimy do wypadku, samochód wywrócony w rowie, a obok stoi czterech drabów! Aż krzyknąłem przerażony…

    Po zmianie dyspozytorki zaczął się bałagan: fałszywe wezwanie do wypadku, a my dla żartu szukamy ciężarnej do porodu w małej wiosce!  Fałszywe wezwanie mogło stać się przyczyna tragedii, bo w tym czasie zakrztusił się i zsiniał mężczyzna. Przez sekundę wyobraź sobie przerażenie jego rodziny.

    Tak zniszczył sobie życie znajomy (zakrztusił się landrynką), rozpadło się małżeństwo, a on znalazł się w domu dla przewlekle chorych. Jeszcze przestraszona ciśnieniem i zaburzeniami rytmu serca. Nad ranem zerwano do „bólu serca”, a to był ból opłucnowy.

    Dodaj do tego przerażonych powodziami, pożarami, uszkodzeniem wieżowca, wypadkami i wojną. Jeszcze nic nie wskazywało na to, że 11 września nastąpi atak terrorystyczny na WTC! Na końcu tego wszystkiego jest potępienie, ale większość nie wierzy w istnienie Piekła.

   W oczekiwaniu na zmiennika pocałowałem Twarz Pana Jezusa Miłosiernego, a w tym czasie radowało słońce, śpiewały ptaszki i przypomniał się nocny krzyk żab na rozlewisku…

                                                                                                                              APeeL