Dzisiaj mam sprawdzian z kursu dającego uprawnienie do badania kierowców.  Łzy zalały oczy, bo jest to łaska Boga Ojca: zakład pracy zapłacił i dał wolne na ten czas „Tato! Tatusiu! Dziękuję. Tobie chciałbym przekazać wszystkie kwiaty świata...nic tutaj nie mam". 

     Ponownie wyszedłem w ciemność, bo dojeżdżam okazjami do Warszawy, gdzie trafiłem na piękny tramwaj z radiem ogłaszającym przystanki i dającym reklamy. To wielka pomoc dla przybyszów, bo martwiłem się o punktualny dojazd. Po drodze wstąpiłem do kościoła św. Jakuba na Mszę św. 

    Dzisiaj Pan Jezus wyjaśniał najważniejsze przykazanie o miłowaniu Jedynego Boga Ojca! Popłakałem się po Eucharystii, a właśnie płynęła pieśń: „jeszcze raz mi przebacz Miłosierny Boże”.

    Podczas sprawdzianu wszedłem do neurologa, bo najlepiej znałem tematy, ale później poszło mi słabo. Pan sprawił, że zostałem wezwany do szefa instytutu-profesora (najgorsze zdawanie) i u niego zaliczyłem!

    Po wszystkim o 12.30 podziękowałem Bogu Ojcu, a w zatrzymanej okazji trafiłem na  znajomego...zobacz pomoc Pana. Serce zalało pragnienie modlitwy, ale nie znałem intencji...w jej odczycie pomogło trafienie na pogrzeb. Śmierć bliskiej osoby to duży egzamin z naszego życia. 

    Po wszystkim podjechałem pod „mój” krzyż i zapaliłem lampkę Panu Jezusowi, a podczas drogi krzyżowej popłakałem się...ponownie ukoiła Eucharystia. Nie było mnie dla świata...nie mogłem wrócić do domu i szedłem noga za nogą.

     Pomyślałem o egzaminie uczniów Pana Jezusa, którzy po Jego Śmierci rozpierzchli się...została tylko Matka Boża oraz umiłowany Apostoł Jan z byłą prostytutką Marią Magdaleną! Jaki jest to znak dla grzeszników, a jaki dla moich znajomych?

                                                                                                                                    APeeL