Kończę dyżur w pogotowiu po pełnym poście (oddałem kanapki na „Andrzejki”), jest już zmiennik...spokojnie mogę jechać do kościoła. Musiałem wrócić do przychodni, gdzie zaprosiłem pacjentkę na Mszę Św. którą przyjęła z radością.

    Jakże Pan zaskakuje i obdarowuje. To jeszcze nie koniec, bo pacjentki przyniosły jabłka, jajka i miód. To wszystko rozdałem biednym, a niektórym dałem pieniądze na wykupienie leków. Jedna pani bardzo dziękowała, a to głupie 20 zł. Dla niej wiele, a dla wielu to nic!

   Trzeba odebrać wersalkę, bo żona spała na ziemi. Nawet nadeszła pomoc, bo mój pacjent miał odpowiedni samochód...w 20 minut było po wszystkim. Jakże pomaga nam Mateczka Najświętsza oraz Św. Józef.

    Żona ucałowała mnie, a ja wskazałem na Matkę Bożą. Z radością obdarowałem pomagających, a Panu Jezusowi z wdzięczności zapaliłem lampki pod krzyżem. Z telewizji popłynie obraz choinki i darów. Muszę ponownie wspomóc biednych…

- Dziękuję za wszystko…

    Dzisiejsze czytania dotyczyły dnia sądnego na ziemi, ale dla nas będzie to początek życia. Także dla tych, którzy zostali ścięci dla Królestwa Jezusa oraz dla tych, którzy nie oddali ukłonu Bestii. Widzący ujrzeli Zasiadającego na tronie. W wielkiej księdze życia czytano czyny zmarłych, każdy zostanie osądzony wg swoich czynów. Napłynął obraz nowego nieba i ziemi.

    Psalmista wołał (Ps 84/83): „Dusza moja stęskniona przedsionków Pańskich /../ Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Ciebie wielbiąc.” Zakwitnie wówczas drzewo figowe. Dzisiaj, gdy to opracowuję w czytaniu jest wizja Raju (Ap 22, 1-7).

    Mówię Ci, że to wszystko Prawda...wystarczy tylko uwierzyć, że w marnym ciele fizycznym mamy nieśmiertelną duszę! 

                                                                                                                        APeeL