Nie planowałem Mszy św. porannej, bo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, ale obudzono i poczułem zaproszenie. Zdążyłem i mam wrażenie, że dzisiaj otrzymam pomoc w pracy, bo jest ciężko (sezon urlopowy). Przy konsekracji wołałem tylko: „Jezu! Jezu! Jezu!”.

     Z trudem wyszedłem (7.00-14.40). Dzisiaj problemem byli przedstawiciele firm farmaceutycznych (z sześciu firm). Co gorzej, że nie zostawili leków dla chorych tylko „ulotki”. Wielu pytających, proszących, znerwicowanych. Nie było wyjazdów w pogotowiu i mogłem zbadać umówionych kandydatów na kierowców. Przychodzili jeden po drugim. Ukoił sen od 16.20 - 18.30! To zdarza się rzadko. Trwa straszliwa udręka ludzi z powodu inwazji komarów. Mój poprzednik walczył z nimi i pobrudził ściany pokoju lekarza dyżurnego. Wyobraź sobie, że byłem karetką na wizycie u zdrowej babci bojącej się śmierci. Dzisiaj miałem też próbę, bo zgłosiło się trzech chorych proszących o pożyczenie pieniędzy. Dałem im zgodnie z zaleceniem Pana Jezusa.

    Późno. W TV Puls pokazują program o sektach napastujących upatrzone ofiary, które bombardują „miłością”, a później zniewalają. PrzepływaŁY ofiary służb specjalnych i gwałciciel w policyjnym mundurze. Zerwano do miejscowości, gdzie przez pewien czas mieszkał mój dziadek (Olszamy) po przeprowadzeniu się z W-wy.

             Podziękowałem Bogu za wszystko...

                                                                                                           APeeL