Od szeregu dni napływała pokusa wzięcia dyżuru w Boże Ciało. Po czasie mogę powiedzieć, że Zły sprytnie wpuszczał...niezbyt nasiloną niechęć do Kościoła, ludzi wiernych i procesji!

    Zapisałem ten bój w myślach i sercu (kuszenie i pomoc ze strony Bożej);

1.  "Zarobisz na wakacje!" - Pan da ci więcej!

2. "Musisz spotkać się z umówionym pacjentem, pomóc mu, tym bardziej, że skrzywdziłeś go w przeszłości!" - Napłynęło poczucie Miłosierdzia Bożego.

3. "Będziesz miał później wolny dzień dzień do odebrania za nadgodziny". - Pojawiło się pragnienie spożycia śniadania z żoną, po wczorajszym poście w intencji pokoju na świecie.

4. "Trzeba będzie klęczeć przy każdym ołtarzu!" - Z radia napłyną słowa: "Abyś dzień święty święcił" oraz zapowiedź obejrzenia filmu o św. Franciszku...

    W ten sposób wybrałem Boże Ciało i dzisiaj będę szedł za Panem Jezusem...za Światłem, które nigdy nie gaśnie! Prawie omdlewałem podczas śpiewu chóru: "Święty Boże, Święty Mocny, Święty, a nieśmiertelny".

    Przy każdym Ołtarzu św. będę odmawiał koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji różnych odmian demonicznych opcji neopogaństwa. W tym czasie Szatan zalewał mnie wyrzutami sumienia, przypominał obrazy nieczystości, a zarazem podsuwał pychę, bo Bóg w Słowie "uczni wrogów podnóżkiem stóp moich".

    Zawołałem: "Ojcze! Nie pragnę zemsty, ale Światła dla nich". W tym Misterium uczestniczyło dużo ludzi, ale większość to neopoganie. Znam tych ludzi, bo miasteczko małe. Dla nich to dalej 1 Maja!

Nawet zapytałem:

- Jezu! Ilu idzie tutaj za Tobą?

- Stu...napłynęło! Taka jest prawda...

    Przegoniłem Szatana zawołaniem do Trójcy Świętej. Przecież nienawiść do "wrogów" to grzech, bo znamy już dzieło Miłosierdzia Bożego! "Jezu! Jezu! Ty znasz pragnienie zbawiania grzeszników. Tylko Ty możesz zrozumieć moje cierpienie. Przyjmij ich wszystkich - przez Niepokalane Serce NMP".

     Ołtarze św. miały charakter dziękczynny: za pożycia małżeńskie, dzieci, rocznice...w tym sióstr z zakonu Służek Niepokalanej. Z wielkiej potrzeby serca padłem na kolana przed Monstrancją...Ciałem Pana Jezusa, a właściwie przed Nim Samym. Łzy zalały oczy, ponieważ zrozumiałe stały się wszystkie przeszkody szatańskie!

   Jeżeli za swojego przewodnika bierzesz Pana Jezusa to całkowicie inaczej przebiega dzień życia! Po powrocie do świątyni przed nami zatrzymał się niosący chorągiew "Jezu ufam Tobie".

   Po powrocie do domu spotkała mnie niespodzianka, ponieważ Szatan napuścił na nas syna i powstało zamieszanie. Tak bywa w wielkie święta maryjne, a tu kult Bożego Ciała.

   Nic nie zmienił wyjazd na działkę...nawet nie mogłem obejrzeć filmu o św. Franciszku. Zrezygnowany poszedłem spać, a po przebudzeniu usiadłem w kuchni (nie mam swojego pokoju)...naprzeciwko Jezusa Miłosiernego i zrozumiałam, że Pan Jezus w samą porę przeszkodził mi w piciu koniaku! 

   Od rana napływał obraz s. Faustynki, a teraz serce zalała radość Boża, ponieważ wypełniłem Wolę Boga Ojca. Ta "niewola" oznacza pokój serca, miłość miłosierną i modlitwę. Tak moja słabość przemieniła się w moc Bożą!

                                                                                                                         APeeL