W nocy zderzyły się dwa samoloty w Bośni: ofiary, zniszczenie, zabite dzieci lecące na wakacje. Natomiast w USA strzelano racami i trafiono w samolot, który zniszczył wesele (uderzenie rakietą). Po przebudzeniu „spojrzał” Pan Jezus oraz o. Pio...

    Trafiłem na Mszę św., a właśnie Pan Jezus uciszył burzę i idzie do łodzi z Apostołami. Dzisiaj trwał upał tak wielki, że człowiek jest niezdolny do niczego, a właśnie musiałem zreperować uszkodzony z powodu zwarcia kontakt. Płyną obrazy wypadku autobusu na Węgrzech, zderzenia dwóch samolotów (w USA), właśnie samochód wjechał w dom.

    Natomiast na Mszy św. wieczornej Św. Hostia pękła na pół. Dalej trwała słodycz i radość. „Patrzył” św. Jan Chrzciciel, którego prosiłem o uwolnienie od ciężkiej pracy, wołałem za córkę i syna. Moją duszę zalała tak wielka słodycz, że nie mogłem wyjść z kościoła!

    Niepotrzebny mi żaden wyjazd i wypoczynek, bo wystarcza mi zjednanie z Panem Jezusem. Pan jest moim odpocznieniem: „Panie Jezu! Ty jesteś ze mną tu i teraz, a to Królestwo Niebieskie w nas”. 

   Na tym tle przepłynął świat ateistów, ich szukanie „atrakcji”, życie seksem, władzą i posiadaniem. Nie wiedzą tacy, że nawet miłość małżeńska nie daje takiej radości jak czystość. Popłynęły moje modlitwy...

                                                                                                                                            APeeL