Po wczorajszym cierpieniu na dzisiejszym nabożeństwie do Najświętszej Krwi Chrystusa nie miałem cierpień duchowych, a w Mszy Św. uczestniczyłem na zewnątrz kościoła, w promieniach zachodzącego słońca.

    Pan Jezus mówił w Ew (Mt 19, 27-29) o tych którzy porzucą wszystko dla głoszenia Królestwa Bożego...każdy z nas "stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy".

   W pewnym momencie jedna z kobiet (może było jej duszno) otworzyła drzwi kościoła. To było wyraźne zaproszenie dla mnie, bo mogłem podejść i klęczeć podczas konsekracji. Wskazuję na tzw. "duchowość zdarzeń". Normalny człowiek nie zauważy takiego znaku. Pan wprost otworzył mi Bramę do Raju.

    Nie bierz moich słów "po ludzku", bo tym rajem na ziemi jest spotkanie z Bogiem Ojcem, Bogiem Panem Jezusem oraz Bogiem Duchem Świętym. Tutaj otrzymujemy Cud Ostatni (Eucharystię)...

    Zarazem nie ma innej drogi w dostaniu się do Królestwa Bożego. Nie daj się omamić. Jeżeli trafiłeś tutaj pierwszy raz to wiedz, że nie jest to przypadkowe. Nic nie szukaj, nie marnuj czasu, bo jutro twoje serce może się zatrzymać, a przez 40 lat napatrzyłem się na takie przypadki.

    Nawet ostatnio - jakby na znak z Nieba - zaprosiłem brygadę wykonującą marmurowe schody do naszego kościoła...na codzienną Mszę Św.! Chodziło o to, że już o 6.30 pracowali zawzięcie przeszkadzając w spotkaniu z Panem Jezusem. Nie uwierzysz, ale ich zdrowy szef umarł nagle (ok. 50 lat).  

    Wracając do chwili obecnej trzeba przyznać, że miałem moc do zapisywania świadectw wiary. To tysiące godzin notowania przeżyć oraz pisania na maszynie, co teraz procentuje, bo po konwertowaniu  pliki mam w komputerze. Samo poprawianie i opracowywania jest wielkim wysiłkiem. Ktoś, kto czyta zapis zauważy błędy stylistyczne i ortograficzne, ale nie pomyśli o moim pragnieniu przekazania Prawdy o naszej wierze.

    Eucharystia ułożyła się w "łódź Piotrową"...jak powiedział o. Rydzyk do dzwoniącego z Łodzi, a później zamieniła jakby w płatki kwiatu skierowane ku górze. Wielki pokój, słodycz i radość zalały serce.

   Ponieważ intencję miałem odczytaną - po powrocie do domu w radości popłynie cała moja modlitwa...także za mnie, bo od rana do wieczora żyję pracą na Poletku Pana Boga (Msze Św. z Eucharystią, modlitwy z ofiarowywaniem cierpień oraz dawanie świadectwa wiary na cały świat)...

                                                                                                                                APeeL

 

 

13.05.2002(p) ZA TYCH, KTÓRZY ZAUFALI MATCE BOŻEJ

    Zbyt późno zgłoszono wizytę do "babci wędrowniczki", ale Matka pomaga jej i mnie, bo właśnie jadę karetką w tamtym kierunku, a u chorej jest wielki obraz Pana Jezusa z Gorejącym Sercem.

   Podczas modlitwy na horyzoncie wyłonił się kościół. Tyle lat żyłem i nie widziałem takich małych radości! Świat szuka mocnych wrażeń, wstrząsających i niezapomnianych...a tutaj zadziwienie cudem stworzenia wszystkiego przez Boga Ojca.

    Jak przekazać moją radość z prowadzenia przez Matkę Pana Jezusa. Nie chcę, aby kierowca włączał radio, a ten zaczął śpiewać; "Abba Ojcze"!...oraz pieśń dziękczynną; "Dziękuję Ci Panie"!

   Nie mogę już żyć bez modlitwy...nie interesuje mnie prasa, bo wolny czas - drugi dar Boga, którego nie możemy marnować - poświęcam na wołanie w odczytywanych intencjach. 

   Teraz jest wyjazd trasą z figurami Matki Bożej, a po powrocie trafię na moment Eucharystii w transmitowanej Mszy Św. z radia Maryja, gdzie kapłan będzie śpiewał: "zaufaj Sercu Maryi, zaufaj Jej wielkiej Miłości!"

    Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego z serca wyrwie się wołanie; "Panie Jezu! Ty dokładnie znałeś przebieg Bolesnej Męki i wiedziałeś, że ona nie będzie miała końca i to, że za Tobą zawsze będzie szła tylko garstka!"

    Dla odmiany trafiłem do zdrowego i "wesołego staruszka" (94 lata) z pięknym obrazem Pana Jezusa na krzyżu błogosławiącego dom i rodzinę! Na kuchni leżała książeczka, która otworzyła się na słowach do mnie; "Pan Jezus jest moim Panem"...

   W tym czasie córka chorego wciągała mnie w żarty i prosiła o zbadanie...

- Mogę pani zmierzyć ciśnienie, ale prywatnie...

- Och, to się umówimy!

- Sanitariusz jeszcze sprawdzi...na nogach!

  Wsiadłem do karetki, a Niemen właśnie śpiewał; "Dziwny jest ten świat." Po drodze trafiłem na figurę jeszcze jednej Matki. Dalej odmawiałem moją modlitwę, a podczas "Biczowania" zawołałem; "nie skarżyłeś się Jezu...tylko cichy jęk i westchnienia towarzyszyły uderzeniom".

   W św. Poniżeniu łzy w oczach wywołały słowa: "Ty, Jezu święty ze świętych pokazałeś jak należy znosić poniżenie." Czy Pan Jezus tłumaczył się...czy udowadniał Swoją Niewinność?

   Ten dzień kończy się kolacją w barze przy trasie, a tutaj jest inny świat; zapachy, muzyka, dziewczyny, video, prasa i piękny wystój. Nagle ujrzałem zrzucenia nas do tego świata (poród)...podobnie jest ze śmiercią, a nagła jest niedobra tak jak "poród uliczny"!  

    W nocy miałem wyjazd karetką do dwóch odległych porodów, a wówczas pasuje odmawianie cz. radosnej różańca. W tym czasie serce zalewała radość z poczuciem, że moje obecne życie jest bardzo ciekawe. Nadal mijaliśmy figury Matki Bożej...

   To tak krótki czas, a ja miałem już tyle przeżyć! W sercu pojawiła się Tajemnica Niepokalanego poczęcia NMP mylona z poczęciem Pana Jezusa. Obecnie Matka Zbawiciela Objawia się, ma moc, niesie pokój, zwycięża Szatana i pomaga nam w różnych sprawach.

    "Dziękuję Ojcze!", a na ten moment z mojego bałaganu wypadła karteczka ze słowami; "ofiarowując Mi twoją wolę ofiarowujesz ją twojemu Ojcu, który cię stworzył." Taka jest p r a w d a...

                                                                                                                     APeeL