W pogotowiu o 2.30 zrywają do stłuczonego oczka u "młodzika poszukującego nocnych wrażeń", który stale powtarzał; "wie pan jak to jest".

   Wróciłem do pokoju lekarskiego, włączyłem telewizor, a tam płynie smutna piosenka bluesowa o pijaku Janie, który życie spędzał w barze i miał dziwne życzenia swojej dotyczące śmierci. Myśl wróciła do ludzi z wczorajszego baru; czy klaruje się jakaś intencja modlitewna?

    Łzy zalały oczy, ponieważ młody człowiek pięknie śpiewa, a marnuje talent, bo tak trzeba śpiewać tylko Bogu Ojcu Ojcu lub Panu Jezusowi! Na kolanach zapisałem; "Jezu mój! Jezu!...tylko o Tobie i Tobie trzeba śpiewać, bądź ze mną Panie Jezu i przypominaj, abym żył tylko dla Ciebie." Teraz jestem w nędznej chatce, u babuszki poturbowanej przez młodego i silnego mężczyznę!

   Wracamy, płynie modlitwa różańcowa, a w tym czasie kapłan z Kościoła Adwentystów z radością mówi o Panu Jezusie z pytaniem; "czy nie nadużywa darów Ojca?" Ja zapytałbym go dlaczego nie wraca do Prawdziwego Kościoła, gdzie jest Matka, modlitwy za zmarłych oraz Eucharystia! Czy nie szuka tam spokoju, uznania przez władzę, dobrobytu i chwały własnej! Jestem pewny, że tak!

   Kończy się dyżur, a przybył chłopak proszący o "poradę psychologiczną"; mówię do niego krótko i z mocą, aby nigdzie nie szukał, ponieważ Prawda jest tam, gdzie dzwonią!

   Już w domu o. Jacek Salij mówił o odejściach z kościoła, ale nie wspomniał o Szatanie...w najlepszym czasie o 10.30 jest telewizyjny program katolicki o niczym! Jakieś durne wypowiedzi o wolności, miłości ziemskiej, uroczystość 60-lecia małżeństwa państwa profesorstwa i działalności charytatywnej!

   Dla mnie jest to proste; wrogowie wiary wiedzą jak robić programy o Kościele Pana Jezusa ("pamiętaj, że pokazujemy tylko staruszków!"). Ciekawią mnie pracujący w redakcji programu katolickiego...jak wielkie talenty tam marnują.

   Żona nie rozumie tej manipulacji, nawet pokłóciliśmy się...dopiero po pewnym czasie złapałem się na tym, że jest to atak na mnie! Przeżegnałem się wodą święconą, uciekłem do drugiego pokoju i wcześniej wyszedłem na Mszę św.! Wyszedłem i trafiłem na ludzi wracających z kościoła, a to znajomi! Pojękiwałem tylko; "Matko moja! Matko! Panie Jezu! Jezu! przyjmij moje cierpienie."

   Nagle odczułem, co oznacza uniżenie się po upadku! Teraz jestem malutki, nie ma mnie, a jedynym ratunkiem jest moja modlitwa, ale nie znam jeszcze intencji (wówczas modlitwa nie ma żaru). Po różnych poszukiwaniach kręciłem się wokół "marnujących talenty"...nawet te słowa padły od Ołtarza św.!

   Popłynie moja modlitwa, tak dotarłem do Weroniki ocierającej Twarz Zbawiciela. W kościele nie było ludzi i pierwszy raz pocałowałem figurę Pana Jezusa w okolicę Jego Serca i przeżegnałem się trzy razy.

   Eucharystia sprawiła powrót mocy, a z pieśni o Matce Bożej dotarły słowa, że została wzięta z ludu. Pan Bóg pokazuje, że można obdarować normalnego człowieka! Przede mną św. Rodzina nad Dzieciątkiem; "raduj się, bo teraz jest czas radości."

   Naprawdę moje serce jest zalane niewypowiedzianą radością. W żaden możliwy sposób nie wypowiem tej słodyczy, której towarzyszy niesamowity smak w ustach. Przypomina się młody człowiek, któremu dzisiaj rano radziłem to, co uczyniłem...w złości i rozpaczy pobiegłem w uniżeniu do Pana! Zapisuję to dla ciebie i dla poszukujących Woli Boga Ojca.

   W domu wzrok zatrzymały; "Szatańskie wersety" o skłóconych małżeństwach ze słowami, że "pewność siebie jest budowana na piasku". Zważ, że Zły poróżnił mnie z żoną przy pomocy programu katolickiego. Czytaj; wszystkie chwyty są dozwolone.

    Napłynął obraz kuszenia Pana Jezusa...Pan Jezus przybył do świata rządzonego przez Szatana, pokazał na możliwość wyrwania się ze śmierci, a Droga, Brama i Życie prowadzi przez Kościół katolicki z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej. Podobnie było w przypadkach dobrowolnego przedzierania się do obozów...

    Teraz zostałem sam na Sam z Panem Jezusem, nawet pragnienie zgasiłem zimnym piwem podarowanym przez sąsiadkę! Na działkę zabrałem "Dziennik" Anieli Salawy, który otworzył się na jej słowach;

   "Często czuję, jakby z bliska bardzo ojcowską dobroć Pana Boga /../ Pan Bóg nie przymusza, ale mile zaprasza i zachęca do przyjmowania dobrowolnych cierpień, jakby dla ulżenia tego, co Sam cierpi, ale wolę zostawia /../ czuję, że mam być ofiarą przebłagalną za grzechy ludzi".

    Na ten czas to jest kierowane do mnie! Zrywa się wiatr, trzaskają i błyskają pioruny...jakże pięknie w szarówce pali się lampka przed Panem Jezusem Miłosiernym, którego mam w budce.

    W domu trafiłem na program z Bułatem Okudżawą, którego talent niszczono, a także na promowany kabaret Olgi Lipińskiej! Ile wysiłku wkłada i wkładał cały zespół, szczególnie w ostatnim okresie, aby ośmieszyć Kościół Pana Jezusa.

    Teraz udają, że krytykują podłe działania bolszewików. Nawet pytają; jak czyniliście, że każdy miał pracę? Każdy miał i ma pracę, ale musi należeć do "samych swoich". Dla wielu tworzyło się fikcyjne stanowiska! Zbrodnia, fałsz i obłuda, uciekłem do kuchni, a w radiu Maryja padną słowa o świętych!

   Żona nie może dojść do siebie, a ja wołam; "Panie Jezu nie chcę takiej miłości małżeńskiej...czy to próba od Ciebie Ojcze? Jezu mój...tak pragnę iść za tobą, przyjmij mnie Jezu na Twojego ucznia"...

   W tym smutku zakończył się ten dzień...

                                                                                                                         APeeL