Trwa straszliwy upał. Ciężko, ciężko na tym zesłaniu, ale w sercu pieśń: Panie! Ty widzisz krzyża się nie boję”. Żona nadal zła za „wczasy w domu” i moją prace w garażu (nie wie, że na cmentarzu skradziono mi pieniądze).

    Teraz przypomina, abym zabrał klucz od drzwi...czy planuje ucieczkę? Smutek, ale Pan wie jakie cierpienie mogę znieść. Przepływają obrazy opuszczonych...aż do Pana Jezusa na krzyżu, na Golgocie. Ile małżeństw żyje wspólnie, ale oddzielnie. Ilu budowniczych Polski willowej opuściły żony.

    Podjechałem pod „mój” krzyż, a obok pędzą samochody. Świat żyje w pospiechu, swoim rytmem, a ja nie chcę tu być! „Panie przyjmij to cierpienie! Przyjmij moje poczucie opuszczenia tutaj”.To cierpienie jest duchowe, a wyrażają je słowa Pana Jezusa na krzyżu; "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił"?

    Dom Pana. Na ten moment wchodzi małżeństwo, które zawsze tutaj przychodzi...on traci wzrok. „Patrzy” św. Józef. Ile jest możliwości opuszczenia: wyjazd, choroba, zdrada lub śmierć. Napływa siostra, której mąż zginął w wypadku, a właśnie zabrała takiego innej. Następnego dnia przyjdzie pacjentka, której mąż zginął tragicznie (byłem tam pogotowiem).

    Św. Hostia pękła na pół „My”, bo „Pan nie opuszcza ludu wybranego”. Jak opisać mój stan...dziecka Bożego na zesłaniu wiedzącego, że jest Niebo i Stwórca...”Jezu! Tato! Tatusiu”.

   7.00-16.00 To czas ciężkiej pracy. Idzie wolno, bo trafiają się skomplikowane sprawy. Dużo pacjentów wybiera mnie, bo pomagam w walce z urzędami, ZUS-em.

    Wracałem pieszo, bo syn zabrał samochód. Prawie płakałem przy koronce do Miłosierdzia Bożego. Przepływały obrazy wypadków naszych autokarów. Przez chwilkę wyobraź sobie cierpienie tych rodzin: „Panie Jezu! zmiłuj się nad nimi”...

                                                                                                                                        APeeL