Całą noc była ulewa, budziły straszące sny aż wołałem do Boga. Tuż po obudzeniu z tv Rai Uno „patrzy” na mnie Matka Boża i Pan Jezus Miłosierny. To wielka łaska już z samego rana, a dzisiaj zaczynam pierwszy dzień pracy po urlopie.

   6.30 Msza św. Łzy zalały oczy, a serce skurczył ból przy krzyżu. Bestialska św. Śmierć...Panu Jezusowi św. Głowa opadła na ramię. Wołam do Boga o uzdrowienie dzieci i pocieszenie żony.

    Dzisiaj jest wspomnienie bł. Alfonsa Ligouriego, który reprezentuje gorliwość duchową. Teraz otrzymałem św. Hostię...Cud! Cud!! Ciężko wzdycham i pojękuje „Jezu ! och Jezu! Jezu!” Popłakałem się...”Panie! przepraszam za tych, których skrzywdziłem”.

    „Patrzy” wiz. Ducha Świętego, a Komunia św. pęka na pół. Poprosiłem, aby Pan Jezus był dzisiaj ze mną. „O! Maryjo! Kwiecie Biały wszystko oddam dla Twej chwały, każdy życia dzień”.

    Praca trwała od 7.00 – 16.30, a później dyżur w pogotowiu...cały czas w karetce (do 1.00): poród, napad kamicy nerkowej z płaczącą siostrą chorej, padaczka u babci przy której rozpacza córka, wdowa od dwóch miesięcy, umierający na nowotwór oraz całe masy przestraszonych śmiercią.

   Ile lęku i cierpienia dla całej rodziny niesie poród, ciężka choroba, zaskoczenie wypadkiem lub śmiercią współmałżonka. W TVN pokazują obrazy straszliwej powodzi oraz ostatnich burz (zabici).

   W nocy słodycz Boża zalała serce. To podziękowanie od Pana Jezusa, który cały czas był ze mną.Nikomu nie odmówiłem przyjęcia, wszystkich pocieszałem i każdemu dawałem, co się należy. Podczas krążenia karetką 6-8 razy spotkałem figurę Matki Bożej.

    5.15 Zły zrywa do pacjentki z chorobą niedokrwienną serca, ale przestraszonej ciśnieniem (miała zepsuty aparat). Zerwałem się i wcześniej pobiegłem do przychodni...taki los.

                                                                                                                             APeeL