W nocy wróciła Msza Św. w W-wie ze słowami kapłana; "nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem." Rano padłem na kolana i odmawiałem różaniec Pana Jezusa przekazując Zbawicielowi moją rodzinę, aby nas objął  z prośbą o światło dla córki. 

    Napłynęło żartowanie Marcina Wolskiego z katolików; to naprawdę jest krzyż na każdy dzień życia! Po zawołaniu i wybraniu przez Pana Jezusa stwierdzasz, że życie ziemskie jest trudniejsze...wokół ciernie, ale zarazem radości Boże! Zły wie o tym i natychmiast znalazłem się w trudnej sytuacji, bo ja jestem bardzo słaby, a on uderza z całą mocą!

Sam zobacz;

- Serce zalała pustka i zniechęcenie, a nawet polecenie zabrania córce podarowanych pieniędzy, bo wcale nie jest przez to lepsza (mogę dać jej później)!

- Napłynęła też niechęć do posiadaczy i władzy, której "muszą się trzymać, ponieważ rozkradli Polskę".

- Strona Boża; "Jak mam to odebrać, gdy otrzymała na polecenie Nieba z kwiatami i słowami o potrzebie jej nawróceni! Pomyśl o tych, którzy naprawdę nie mają pieniędzy, jak wielkie jest ich zwątpienie!"

- Pojawiło się zło czynione przez Marcina Wolskiego z obrazem mojego protestu (samospalenie)!

- Przecież to samobójstwo...to nie jest Droga Pana Jezusa!

- Agentka z PZU podjęła się, ale mieszkanie zostało nieubezpieczone, a teraz wydatek!

- Pojawił się też obraz "wierzących inaczej" (szef butiku) z niedzielnymi wycieczkami do kościoła, aż rodzi się pytanie; czy jest zadowolony sam z siebie?

- A ty wypełniasz nałożone zobowiązania; przecież zapomniałeś o wizycie! Widzisz oziębłych? Odmów za nich koronkę do Miłosierdzia Bożego!

- Nie idź! Nie idź! Nie idź na Mszę Św.!

- Pójdę w intencji dusz oziębłych!

    Zerwałem się, już inny, mocniejszy i wiem, że czekają mnie piękne chwile duchowe...płynie koronka oraz cz. radosna różańca "Narodzenia Pana Jezusa". Łzy zalewały oczy; "Matko, Ty urodziłaś Jezuska dla pokoju na świecie...jakże piękna to chwilka, gdy ludzie składają sobie życzenia i łamią się opłatkiem"...

   Pod kościołem spotkałem pierwszą duszę oziębłą (71 lat); niech pan zacznie nowe życie, trzeba się obudzić, a ma pan dwa kroki do kościoła...nie ma śmierci, jesteśmy; Jest Matka, Pan Jezus i Bóg Ojciec...nawet pokażą panu ten moment naszej rozmowy przed kościołem. Czas jest krótki, przecież nagła naturalna śmierć w pana wieku to coś normalnego!

    Właśnie płynie pieśń: "Mój Mistrzu, przede mną droga, którą przebyć muszę tak jak Ty. Mój Mistrzu". Serce zalało współcierpienie z Panem Jezusem...nawet wspomniał o tym kapłan! To wszystko prawie rozrywało serce i było niespodziewane; "jeżeli chcesz Mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień /../".

   Przekazałem ten czas w intencji tego dnia! Pod koniec modlitw napłynął obraz oziębłych kapłanów. "Jezu dodaj im wiary, Światła, daj im siłę w pokusach...to Twoi Słudzy, uproś u Ojca miłosierdzie nad kapłanami małej wiary".

   Zły nie daje za wygraną...atakuje obrazem wczorajszej reklamy oleju silnikowego, który wypływa z butelki, a w tym czasie dziewczyna stawia nogę na masce samochodu. Teraz demon pokazał - mi zbyt długi paznokieć - kapłana podającego Eucharystię. Zobacz nieskończoność metod rozpraszania i wpuszczania złości.

    Po zjednaniu z Panem Jezusem do serca napłynął wielki pokój do serca, a dzieje staje się to po 3-5 minutach i jest całkowicie niezależne od materii czyli połknięcia Białego Chleba. Wzdychałem tylko; "och Jezu, och Jezu, Jezu"!

    W poczekalni u koleżanki stomatolog odmawiałem "Anioł Pański" i mówiłem do znajomych o podstawach naszej wiary i potrzebie modlitwy; "nie masz czasu?...módl się!" Dzisiaj ostra dyskusja o ustawie lustracyjnej, a Pan pokazuje mi, że nie muszę zajmować się polityką, ponieważ powołani do tego wszystko wiedzą...wiedzą i widzą tak jak ja. Są tacy i do tego powołani.

    O 15.00 zawołałem; "Panie wówczas wszyscy Cię opuścili, ja teraz zostaję z Tobą!" W Sejmie RP jest piękne wystąpienie byłego premiera Olszewskiego. Podczas modlitwy Pan skierował mnie w miejsce potrącenia chłopca, opiekuna grupowego, który zmarł. Zauważyłem wielki krzyż przybity do drzewie; "Jezu, Matko wspomóżcie tych rodziców i jego duszę, przecież to śmierć nagła". Jakże chciałbym porozmawiać z jego rodzicami.

   Po chwilowym śnie na działce pojawił się obraz Pana Jezusa wskazującego na monetę; "co cesarskie oddaj cesarzowi!" Ja mam zostawić sprawy ziemskie, obrady Sejmu i walkę polityczną, a dla mnie jest to wielka pokusa.

   Pomyślałem o naszym umyśli, który przypomina stację nadawczo-odbiorczą z własnymi generatorami programów, a także zaprogramowaniem wewnętrznym. Takim "programem od Ojca" jest nasze sumienie. Ten wkład mówi; co wolno, a co nie!

    Wyraźnie odróżniam napływające natchnienia ze strony złej i dobrej. Jest tylko różnica tego nadawania. Zły atakuje z mocą, pojawią się nerwowość i splątanie, brak decyzji z "nie wiem, co mam robić". Wówczas musisz myśleć, a tobie wydaje się, że to twoje myśli. To ma jeden cel; rozdrażnić, spowodować zwątpienie, złość, a nawet agresję!

   Ze strony Bożej napływa pokój, dobro, miłość. W stanie zerowym (resetu) zajmujemy się normalnymi czynnościami...mózg "pracuje na wolnych obrotach". Z zewnątrz można to porównać do odpoczynku fizycznego.

    Napłynęła bliskość s. Faustynki z przeświadczeniem, że w ten pierwszy piątek miesiąca będę u Pana Jezusa Miłosiernego i pocieszę Zbawiciela w Jego trwającym opuszczeniu. Nawet Kościół boi się Słów Pana na krzyżu, bo my bierzemy opuszczenie dosłownie.

   W garażu Pan skierował do mnie oziębłą duszę, która proponuje podarowanie wiśni.

  • Ja nie chcę być dobrą chrześcijanką, bo wskazałem jej biedną rodzinę...

  • Och, pani kocha życie i twierdzi, że takich zostawia Pan na poprawę. To argumentacja diabelska, bo nie wracasz do kościoła, a Bóg da ci długie życie, abyś się poprawił! Mówię pani, że nie ma śmierci, a kochanie życie oznacza naszą śmierć!

   Odeszła, a we mnie wstąpiła wielka radość, ponieważ te słowa były dzisiaj na Mszy Św. oazowej. W domu serce zalała wielka pustka, niechęć, udaję, że śpię i tylko wołam...tak mam pokazany stan duszy oziębłej; "Panie Jezu, Jezu mój, tylko dobrze z Tobą...przy Twoim Sercu!"

    Dzień kończy uśmiech Pana Jezusa w kwiatach (obrazek w samochodzie), a później po przebudzeniu siedziałem w ciszy przed Jezusem Miłosiernym...

    "Ojcze pobłogosław dzień jutrzejszy"...

                                                                                                                               APeeL