MB Fatimskiej

    Nie planowałem Mszy Św. porannej, okaże się, że dzisiaj będę na dwóch spotkaniach z Panem Jezusem, które ofiaruję na Św. Ręce Matki Bożej Płaczącej, której wizerunek znalazłem w starych papierach...

    Pierwsze objawienie miała zakonnica Agnes Sasagawa z japońskiego miasta Akita, gdy modliła się w swojej celi. Po przejściu do kaplicy ujrzała drewnianą figurę płaczącą krwawymi łzami (grupy AB). Powtarzało się to łącznie 101 razy...tylko raz w obecności ekipy telewizji japońskiej. Okazało się, że figury Matki płaczą na całym świecie;

- porcelanowa w Santiago w Chile (u gosp. domowej Olgi Rodrigues)

- w Lake Ridge (USA, stan Wirginia)...tam Matka miała dodatkowo stygmaty na nadgarstkach i stopach

- w Barberton (stan Ohio) zapłakał obraz Matki Boskiej

- w niewielkiej meksykańskiej wiosce San Thomas płacząca Madonna dodatkowo uzdrawiała

- jeszcze w Grangecon (Irlandia), w Rototy Hill w pobliżu Sydney w Australii oraz we włoskiej miejscowości Civitavecchia w pobliżu Rzymu.

    Kościół podchodzi do Objawień z ostrożnością, niekiedy nadmierną i niepotrzebną. Tak było podczas barbarzyńskiej wojny w b. Jugosławii (Matka Boża Pokoju w Medziugorie). Jest w 100% pewne, że Szatan w takiej sytuacji nie nawoływałby do pokoju, a ja na jego miejscu zalewałbym hierarchów zwątpieniem, aby nie ulec fałszywemu objawieniu.

    Ta ostrożność sprawiła, że mała grupa ludzi modliła się i stosowała zalecony post ścisły w środy i piątki. Nawet na dyżur w pogotowiu nic nie brałem.

   Tak jest dalej, bo teraz zaczyna się "tęczowa zaraza" z profanacjami procesji Eucharystycznej z niesieniem "boskiej wagin" oraz szydzeniem z Mszy Świętej! Policja ochrania takie małpowanie jedynie prawdziwej wiary katolickiej...powtórzę jako wiedzący; jedynie prawdziwej!

    Abp Marek Jędraszewski jako jedyny hierarcha zareagował i trafił bluźnierców "spółkujących inaczej" w samo serce...dlatego trwa jego lincz medialny. Właśnie artysta podrzynał gardło jego kukle ("lała się krew")...przy oklaskach zebranych. Tej hordy nic nie zatrzyma, bo za nimi stoi Szatan! Proponuje zrobić podobną "procesję" - za zezwoleniem władz W-wy - z niesieniem atrapy narządów płciowych...ich świeckiego kaznodziei, ojca Roberta Biedronia.

   To jest śmiertelny bój duchowy namaszczonego sługi Boga Objawionego z fałszywymi prorokami z berłami kłamstwa krzyczącymi...o tolerancji (dla grzechu), jednej ojczyźnie, gdzie wszyscy będą czuli się równymi i szczęśliwymi. To wprost wizja raju na ziemi po potopie.

   Taki niedługo będzie, ale ze strony zaproszonych "imigrantów" bez dokumentów (Państwa Islamskiego) z podobnie oszukanymi, którzy po rozerwaniu się trafiającymi do nieba z dziewicami (w Królestwie Bożym nie ma płci i seksu!). Takim sprzyja GW z guru Adamem Michnikiem oraz kacapsko-szwabska PObożna TVN! Apokalipsa już trwa...

   Jak możesz pogodzić mnie z wyznawcami Kusiciela. Przecież Pan Jezus przybył, aby nas podzielić! Zapoznałem się z taką równością podczas badań mojej "choroby na wiarę" przez psychiatrów w walonkach, którzy ekstazę po Eucharystii określają; "brakiem krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć".

    Piszę to, aby wykazać, że nie ma możliwości wynagrodzenia cierpień Matki Pana Jezusa, naszego Zbawiciela...za wszystkie bezeceństwa z obrażaniem Boga Objawionego, w Trójcy Jedynego.

   Rano, pod kościołem trafiłem na pieśń: "Kiedy ranne wstają zorze...Tobie śpiewa żywioł wszelki, bądź pochwalon Boże wielki". Napłynęła bliskość Boga Ojca, ale tego nie można przekazać. Pan Jezus zalecił przyjęcie jego jarzma i bycie pokornym...trzeba stać się jak dziecko.

   Posłuchałem natchnienia i wróciłem do Domu Boga wieczorem z pragnieniem ofiarowania obu nabożeństw na ręce Matki Bożej. Nie pojmiesz łaski Mszy Świętej...często kapłani nie mają świadomości w jakim cudzie uczestniczą.

   Po ponownej Eucharystii, która ułożyła się w łódź wołałem do Matki Bożej; Królowo mojego serca, Królowo Świata i Rzeczpospolitej. Powalony w ciele wracałem do domu, a następnego dnia z płaczem odmówiłem całą moją modlitwę...

                                                                                                                           APeeL

 

 

Przepisane aktualnie...

 

06.06.1989(w) Mój przyjacielu w Bogu...

    Bardzo mało ludzi prowadzi życie wewnętrzne (duchowe)...obok czynnego zewnętrznego. Wiem to, bo stykam się codziennie z pacjentami. Każdy człowiek powinien rozpoznać swoją drogę życiową i swoje powołanie! Jeżeli wybrałeś podążanie za Jezusem - w życiu codziennym - to dziękuj Bogu z całego serca i proś o łaskę wytrwania.

    Na tej drodze spotkają cię napaści ze strony nieprzyjaciół duchowych i cielesnych. Nieznany autor w słynnym XIV-wiecznym „Obłoku niewiedzy" przedstawia teologię mistyczną. Wymienia tam cztery rodzaje życia, które rozpoczyna się i kończy na ziemi;

pospolite

szczególne

samotnicze

doskonałe - osiąga się przy pomocy łaski Bożej (mistycyzm), który kończy się w Królestwie Bożym.

    Tutaj trzeba zaznaczyć, że prowadzący życie zewnętrzne martwią się o wiele, a na końcu o spokojną starość (zbierają dobra, które mają to zabezpieczyć). Teraz, gdy to, gdy to przepisuję (14.08.2019) mogę zapytać; jaką możesz mieć starość bez Boga? Szatan będzie straszył cię chorobami i śmiercią, chociaż wie, że śmierć to życie wieczne duszy. Ponadto będzie odciągał każdego takiego od Kościoła Świętego!

    Autor preferuje życie samotnicze (kontemplacyjne), ale to nie jest dla normalnych ludzi. Wiadomo, że samotnicy są "wśród nas"...w środku szumu, a nawet gwarze ulicznym. To są współcześni pustelnicy, którzy wybrali Boga jako cel swojego życia (bez życia w samotności).

   Nie uważam, aby był to warunek...Bóg nie stosuje takich podziałów. Jeżeli tym wybranym jest osoba obarczona wieloma obowiązkami ziemskimi...tym większa dla niej próba, bo wówczas bardziej tęskni za ciszą, modlitwami i pragnieniem osobistego kontaktu ze Stwórcą!

    Obecnie jestem prowadzony przez Ducha Świętego, tym bardziej zaskakują mnie rozważania z początku mojego nawrócenia. Ja jestem samotnikiem w centrum handlowym, w szumie ulicy i na jakimś ludzkim zgromadzeniu. Staje się to po odczuciu Obecności Boga Ojca z bólem tęsknej rozłąki, którą koi Eucharystia oraz moja modlitwa (instruktaż na stronie głównej).

    Jeżeli Bóg kogoś wybrał to nie znaczy, że jest bardziej święty od innych. W rozwoju duchowym także można dojść do groźnej pychy! Patrz na wielkich dostojników religijnych. Jeżeli jesteś wybrany tym większa jest twoja odpowiedzialność (dotyczy to także stanowisk cywilnych; co ujdzie normalnemu obywatelowi nie przystoi senatorowi).

    W oddziale wewnętrznym, który dorzucono mi do ciężkiej pracy...dobrze, że w przychodni miałem chwilkę spokoju i teraz chłonę święte słowa; <<Idź naprzód, nie oglądaj się wstecz...patrz czego ci jeszcze brak i jak masz osiągnąć doskonałość. Całe twoje życie musi być przesiąknięte tęsknotą za NIM! Nie myśl o Jego dziełach i co może ci dać...myśl tylko i wyłącznie o NIM>>.

    W takich chwilach napadają na nas siły niewidzialne! Właśnie wchodzi obcy, nie z mojego rejonu z synem do badania. Po czasie wracam do czytania; <<Pracuj wytrwale...dokąd trwa twoja tęsknota. Jeszcze nie wiesz co ona oznacza, ale wewnątrz serca pragniesz Boga z całej swojej duszy. /../ Porzuć wszystkie swoje zbłąkane pragnienia...pragnij tylko i wyłącznie Jego>>!

    <<Jeszcze nie możesz tego pojąć, ale twoja dusza jest na obraz i podobieństwo Jego. Tylko Bóg może zaspokoić twoje tęsknoty oraz pragnienia. Nie pojmiesz tego rozumem...pojmiesz Miłością! Dla rozumu Bóg jest niepoznawalny./../ Już w tym życiu odczujesz przedsmak wiecznej szczęśliwości! Musisz nieustannie czuwać, nie czynić zła, oddalać się od niego, a przybliżać do Boga>>.

     To są święte słowa...nie mogę oderwać się od nich. Dusza moja uniosła się, a ja chętnie uciekłbym na środek pustyni. Wchodzi ktoś z personelu, naprawa aparatu ekg, pacjentka do upustu krwi, a nie ma innego pomieszczenia! "Panie Jezu Chryste,zmiłuj się nade mną"...ile czasu byłem z Tobą (20 minut)?"

    Uciekłem do wolnej izolatka dla chorych. Zamknąłem się z Jezusem i czytałem dalej ze łzami w oczach! <<Patrz jak spędzasz czas? Co chwilę tracisz lub zyskujesz>>. Dostałem określoną ilość czasu i nie mogę go tracić. Tracąc czas, tracę szansę zbliżenia się do Boga! Co czynić?

   Już dawno to zrozumiałem, ale nie do końca. Zawsze utrata czasu wiązała się z żalem; co mogłem zrobić w sensie życia zewnętrznego.  Sam dodałem wówczas, że przez Jezusa mam łączyć się z innymi na ziemi i wszystkimi w Niebie! Mam troszczyć się o każdą chwilę.

    Teraz wiem ile dobra można uczynić w każdej minucie życia...w łączności z Panem Jezusem! <<Od tej chwili miłuj Jezusa...zjednocz się z NIM miłością i zaufaniem /../ W sercu pozostaw tylko jedno pragnienie "Bóg"...tylko Jego szukam i pożądam i niczego poza Nim>>!

                                                                                                                              APeeL