W ostatnich dniach dominowało Słowo Boże o wyprowadzeniu narodu wybranego z Egiptu, gdzie - na polecenie Boga - przyprowadził ich Abraham (prawdopodobnie ok. XVIII wieku p.n.e.). To jemu Bóg miał nakazać wędrówkę z Mezopotamii, w której mieszkał wraz ze swoją rodziną.

    Początkowo była ich garstka, a stali "licznymi jak gwiazdy na niebie". Okres ten nazywa się niewolą Egipską, która miała trwać ponad 400 lat. Ludność pochodzenia żydowskiego była tanią siłą roboczą i znosiła liczne upokorzenia...

    Noc wyzwolenia oznajmiono wcześniej (Mdr 18, 6-9). "Pobożni potomkowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie Boskie prawo /../ i już zaczęli śpiewać hymny przodków." Później Mojżesz przekazał (Pwt10,12-22) obowiązki wobec Boga. To jakby "Ojcze nasz" ze świadomością, że Bóg stworzył niebo i ziemię i jest "Bogiem nad bogami"...

    Nie było w Izraelu proroka większego od Mojżesza, "który by poznał Pana twarzą w Twarz", ani równego "mocą ręki i całą wielką grozą" jaką pokazał na oczach Izraela.

    Napisałem to jako namiastkę naszej wędrówki z Obozu Ziemia, a bliżej z pozostawienia ciała, które na nic się nie przyda...z wyzwoleniem duszy pragnącej powrotu do Królestwa Bożego. To wszystko jest pokazane i tak proste, że niepojęte dla naszego rozumu! Tak są oszukiwani kochający zesłanie, a nawet okupację (jak Żydzi na pustyni wspominający Egipt).

    Nie trafiają do takich cuda: wyprowadzenie narodu wybranego przez Morze Czerwone, rozmnożenie wina, chleba i ryb, uzdrawianie, a nawet ożywianie...w tym śmierdzącego już trupa Łazarza.

    Po wieczornej Eucharystii zawołałem do Matki Bożej, aby przeprowadziła mnie przez ocean suchą stopą. "Uproś Matko Ostatnie Namaszczenie z przyjęciem Pana Jezusa i godnym odejściem z tego zesłania".

    Dzisiaj moja dusza poczuła się na wygnaniu (dołączona do ciała) z pragnieniem  powrotu do Ojczyzny Niebieskiej. Jakże chciałbym stworzyć "Agencję Jezusa i Matki Bożej" z odpowiednią władzą (listy, upomnienia, środki przekazu, ujawnianie działania Szatana i jego agentów!).

    <<Panie Jezu spraw, aby wszyscy, którzy szukają woli własnej otrzymali Światło Boga Ojca, że zdrowie i życie trzeba oddać w służbę innym; w pracy, zagrożeniach, dla ochrony słabszych i dla Twojej Chwały oraz zbawienia swego i innych. Spraw to Panie Jezu...

Niech chociaż jeden wielki ujrzy to i przekaże mniejszym.

Niech ten, co nie widzi - ujrzy!

Niech ten, co błądzi - znajdzie!

Niech pewny w swoim błędzie - zwątpi!

Daj to Jezu mój. Daj!>>

    To wszystko przenikało moją duszę z wielką mocą. Wracałem nietypową droga, a w mieście, gdzie jestem od 25 lat wszystko wydało mi się obce, nijakie, pozbawione bezpieczeństwa, bo nawet dąb gnije, a dawne wille już są stare...tak też jest z naszymi ciałami fizycznymi.

    Tylko garstka wie, że ma duszę i stara się o powrót do Królestwa Bożego. Wielu wiedzie się i nie będą zawracali sobie głowy "wiarą w księży". Chwilka i wniosą ich trupy do Domu Pana, przybudówki zakładu pogrzebowego.

    Wciąż zapraszani do kościoła patrzą na mnie zdziwieni, a ci, którym zabraniano chodzić do kościoła trwają w tym...już z własnej woli. Ostrzegam ich, tłumaczę i straszę. ..

                                                                                                                                           APeeL

 

Aktualnie przepisane...

 

28.07.1992(w) ZA ZAĆMIONYCH PRZEZ SZATANA

    Wielkim darem jest sen, który zmniejsza czas rozłąki z Bogiem Ojcem. To miałem pokazane na poczekalni dworca kolejowego, gdzie zmęczeni podróżni drzemali do czasu odjazdu swoich pociągów.

    Nasze oczekiwanie na powrót do Królestwa Bożego to jeden błysk w stosunku do wieczności, który nie wiem jak wyrazić matematycznie? Książę tego świata dysponuje trzema bombami wodorowymi;

- jest to "miłość" czyli seks z wszelkimi dewiacjami aż do zakochania w tej samej płci

- posiadanie dóbr wszelkiej maści jako spełnianie zachcianek ciała z pragnieniem życia "100 lat"...znowu zapytam jak ma się to do wieczności?

- władza; mała i duża ze szczytem: pragnieniem królowania nad światem...

    To wystarcza Bestii do załatwienia każdego. Pomyśl na co łapie ciebie (nałogi, hazard, gadanie bez końca, obmawianie innych, wywyższanie się, chwalenie albo objadanie aż do śmiertelnej otyłości, "haratanie gały", strzelanie z przyjemnością do zwierząt, a na końcu do ludzi, itd.).

   Pan pocieszył pochwałą - z otwartej książki - tych, którzy oddają cześć Bogu i kładą kwiaty pod krzyżem. Ja czynię to z wdzięczności za wszystko i z potrzeby serca. Na działce w nędznej budce padłem na kolana wołając;

   "Proszę Cię, Boże Ojcze mój, Jedyny i Ostateczny, Panie mojego serca i mojej duszy. Proszę Cię, abyś sprawił, że Twoje Światło - przez moją nędzną osobę - spłynie na wielu.

    Pragnę mówić o Tobie, o Twoim Synu, o Matce Bożej i Duchu Św. Pragnę zbawienia dusz ludzkich. Ty wiesz jak mnie poprowadzić i możesz to uczynić. Boże mój.

    Tylko przez małą chwilkę dajesz odczucie pragnienia zbawiania dusz, a ile to cierpień, bo Kościół Święty ma pięknie mówiących przeciwników. Daj im Twoje Światło przeze mnie!"

- Módl się za nich!

   "Boże Ojcze Wszechmogący przekazuję Ci wszystkie cierpienia jakich doznał Twój Syn, Jezus Chrystus w czasie św. Osamotnienia, Pojmania, Przesłuchań, Ciemnicy, Biczowania, św. Poniżenia, Drogi Krzyżowej (napływały wszystkie stacje), a niektóre rozważania wyrywały się z serca; "pierwszy raz upadłeś Panie Jezu..dla takich jak ja i dla mnie to uczyniłeś."

   Podczas św. Agonii...wypowiedziałem Słowa umierającego Pana Jezusa i przekazałem je w intencji błyśnięcia Światła dla zaćmionych! W momencie koronowania cierniem...wprost widziałem św. krople Krwi Jezusa, które dają Prawdziwe Życie mnie i całej ludzkości. Zrozum, że bez Światła Bożego nic nie zobaczysz"...

    Wszystko na ziemi przemija, a walka do końca toczy się o duszę każdego człowieka. Ponieważ wołałem "za zaćmionych przez Szatana" zalewał mnie nienawiścią i podsuwał, że modlę się za; "psich synów, szpicli...ojciec szpicel, a matka donosi". Potrząsałem tylko głową...

   Po skończonej modlitwie zerwałem piękne słoneczniki pod krzyż Pana Jezusa. Szatan w tym czasie podsuwał, że; "niszczę"...zrozum, że jest to upadły Archanioł, który nigdy nie męczy się i jednocześnie dręczy nieznaną ilość dusz na całym świecie!

    Czy wiesz jak Pan przemówił do mnie dzisiaj? Napływał obraz św. Ignacego Loyoli wołającego o "Światło", a żona podarowała mi kartkę, którą syn włożył nam do torby podróżnej; "Światło"...tekścik zespołu "Armia". Tak mówi Pan, a znaków jest nieskończoność.

  Napiłem się wina, a żona w żartach zaczepiała, abym wymówił jej całe zło. Z uśmiechem powiedziałem; "Każdy z nas ma inną ścieżkę życia, ty masz swoje cierpienia, a twoje zło...jakie zło? Przez tyle lat musiałaś stać z samego rana w kolejkach, a twoje nogi codziennie przynosiły mi chleb powszedni".

    Spojrzała lekko zadziwiona i wyczułem radość w jej sercu. Po krótkim czasie stała się senna. Położyłem moje dłonie na jej głowie i powiedziałem; "niech cię Bóg błogosławi".

                                                                                                               APeeL