Podczas przejazdu do Centrum Handlowego z radia płynęła tęskna piosenka, a u mnie to zawsze wywołuje krzyk duszy. Pasują tutaj słowa Ps 63 z zeszłej niedzieli:

    Ciebie, mój Boże, pragnie dusza moja. (...) Ciało moje tęskni za Tobą (...) Twoja łaska jest cenniejsza od życia (...) Moja dusza syci się obficie, a usta Cię wielbią radosnymi wargami...

    Ludzie zapominają o duchowości, o tym, że jesteśmy świętymi cząstkami Boga, który czeka na każdego z nas w Niebie z przygotowanym pokoikiem, a każdy marzy o innym pomieszczeniu i trudno go zadowolić na ziemi.

    Pomyśl przez chwilkę o niepokoju twojego serca, gdy dziecko nie wraca domu na czas. Pomnóż to przez miliardy, a zobaczysz cierpienie naszego Prawdziwego Ojca. 

     Niewiasta śpiewa, a moje serce falami zalewa tęskna miłość za Tatą. Nie potrafię tego narysować, ale nasze serce duchowe jest łącznikiem pomiędzy duszą i Bogiem. Ciało nie pragnie Boga, bo jako „zwierzę” chce tego, co daje świat. Dobrze pokazuje to każda dyskusja na forach pomiędzy człowiekiem duchowym i cielesnym.

   Nie byłem rano w kościele, bo wczoraj ciężko pracowałem nad zapisami, a teraz z włączonego radia samochodowego słucham transmisji nabożeństwa z cmentarza wojskowego z czasów I wojny światowej w Fogliano-Redipuglia we Włoszech. Mszę św. w intencji ofiar była odprawiana pod przewodnictwem papieża  Franciszka.

    W smutku ujrzałem swoje obdarowanie, pokój oraz posiadanie wszystkiego potrzebnego do życia ciała i duszy. Przepłynęły obrazy nieszczęśników ze wschodu Ukrainy, gdzie niszczy się domy w imię demonicznego „dobra” czyli zjednoczenia narodu rosyjskiego.

  Szatan nie zna litości i współczucia, bo jego zadaniem jest szkodzenie dzieciom Boga, a opętani przez władzę nie mają uczuć wyższych. Ci ludzie są gorsi od zwierząt, bo te nie zabijają dla zabijania. 

   Wczoraj płakały tam niewiasty, bo najpierw w dom uderzyła rakieta, a ulewa sprawiła, że wszystko się zawaliło. Pan Jezus poprzez papieża mówił o cierpiących w których jest obecny, gdy przebywają  w więzieniach, szpitalach, a szczególnie tam, gdzie brat zabija brata.

   Przez sekundę zrozum ból Najświętszego Serca Boga, gdy dżihadyści jak barbarzyńcy w Jego Imię mordują wszystkich, którzy nie są z nimi.

   Podczas chodzenia po Centrum Handlowym odmawiałem moją modlitwę, a przepływały obrazy powodzi, pożarów, różnych klęsk żywiołowych w których ludzie tracą domy. Przypomną się płaczący po zlicytowaniu domów dawanych nieopatrznie „pod zastaw” lub przez „pomyłkę” komornika.

    Na bogatych napadają urzędy bezpieczeństwa (skarbowe) i naliczają wstecz „podatek” np. 3.5 miliona złotych. Właśnie pokażą takiego płaczącego właściciela zakładu wydobywającego minerały (stracił wszystko i mieszka w samochodzie).

    Ogarnij  wyrzucanych z czyszczonych kamienic, biednych i bezdomnych, chrześcijan z oznaczonymi domami w Iraku, oszukanych mieszkańców kamienic w Łodzi, ofiary wybuchu gazu, pożaru, zalania, itd.          

    Po przyjeździe trafiłem na Mszę św. wieczorna z kilkoma osobami, bo mała jest nasza wdzięczność, a mieszkamy w mieście prawie jak w sanatorium.

    Po Eucharystii nie chciało się wyjść z Domu Pana, a właśnie mała dziewczynka ćwiczyła śpiew z siostrą organistką. Płynie „Alleluja”, a ja siedzę przed Panem Jezusem na krzyżu przy płonącej lampce z napisem „Alleluja”.

    Zawsze dziwił mnie kult zmarłego  proboszcza, bo lampki oraz świeże kwiaty trzeba stawiać w świątyni Panu Jezusowi. Na pewno tak chciałby sam zmarły. 

   Przypomina się psalm 84: "Jak miła, Panie, jest świątynia Twoja. Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich. (...) Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie Cię wielbiąc. (...) Doprawdy, dzień jeden w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące: wolę stać w progu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników". 

    Tak właśnie siedziałem...prawie na progu kościoła i nie chciało mi się wyjść, bo żaden pałac ziemski nie zadowoli naszej duszy, a  to tajemnica tego pragnienia.  APEL