Wyszedłem na poranną Mszę św., a serce zalał straszliwy ból, który można porównać do sytuacji w której otrzymujemy wiadomość o śmierci kogoś bliskiego. Z wywieszonego „Faktu” atakuje tytuł: „Znany aktor odebrał sobie życie”.

    W USA starsza pani sprzedaje zestawy do popełniania samobójstwa. Nawet zdziwiła się zarzutom i mówiła od demona, że trzeba skasować broń i  domy powyżej drugiego piętra, bo ludzie z nich wyskakują.

     Naprawdę nie wiem dlaczego to cierpienie spadło na mnie w tym momencie. Prawie chce się płakać, bo wstaje słoneczny dzień, a po nocy powietrze jest rześkie. Sam jestem ciekaw, co się stanie i chciałbym to udokumentować, ale przeszkadza inwigilacja.

    „Panie! Słodki Jezu! To Twoje Serce płacze nad jakąś sprawą. Daj mi ten krzyż, a ja go poniosę. Odpocznij w moim sercu. Jezu! bez Ciebie nawet nie mogę się modlić”. 

    Po Mszy św. ból trwał nadal, a Komunia św. przyniosła tylko przelotną słodycz. Może to oddanie mojej łaski wiary, którą Bóg przeleje na jakiegoś strasznego wroga wiary? Nie wiem. Stan mój mogę określić „smutna jest moja dusza aż do śmierci”.

    Pan Jezus prosi: „/../ Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, /../". J 15, 9-11

   Niepotrzebnie marnowałem czas, bo demonowi udało się „zlecić mi” napisanie art. dyskusyjnego z prawniczką z „Gazety Lekarskiej”, ale później wszystko skasowałem. To była wyraźna pokusa.

    Na nabożeństwie majowym kapłan prosił: „Panie daj moc w słabości” i bardzo pięknie mówił o Eucharystii. Dalej trwała słabość. Po Komunii św. napłynęło trochę pokoju i słodyczy, ale nie wróciła łączność ze Zbawicielem.

    Pojechałem nad jezioro, a serce zalało pragnienie odejścia z tego świata. Wprost chciałem położyć się tutaj i umrzeć, ale wstyd powrócić do Pana, bo jeszcze nie jestem czysty.

    Przypuszczałem, że intencja dotyczy potrzebujących umocnienia, ale „wypowiedziała się” podczas poniższego wyjaśnienia. Moje pragnienie śmierci różni się zasadniczo od ludzi zniechęconych do życia, którzy mogą popełnić samobójstwo.

    Wrażają to słowa św. Pawła Apostoła: ”(...) Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne (...)”. Flp 1, 20c-30

    Następnego dnia wyjaśni się pustka tych dwóch dni i moje uczestnictwo w nabożeństwach. Takie Msze św. mają większą wartość niż te, na które idę z radością. To pewna tajemnica.

    Pan Jezu wynagrodzi moje cierpienie, a wyrażą to słowa Ps 57,8-12  „Serce moje jest mocne, Boże, mocne jest moje serce, zaśpiewam psalm i zagram. Zbudź się, duszo moja (...)”.                                                                                                                                  APEL