Po dobowym dyżurze zdążyłem do kościoła, a zły atakował mnie różnymi problemami, aby wywołać złość i sprawić upadek duchowy.

    Nie wiem dlaczego, ale moje myśli krążyły wokół fałszu i zbrodni komunistów, przepływały służby specjalne, Sejm RP i „komisja Blidy”, walka z Kościołem katolickim i dyskryminacja mnie jako katolika z dintojrą za obronę krzyża Pana Jezusa.

    Właśnie mam jechać do Sądu Administracyjnego przy świadomości, że wciąż mamy do czynienia z władzą „ludową”. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że spotka mnie prawdziwa droga krzyżowa, bo bezkarnie zawieszą mi prawo wykonywania zawodu lekarza...niewolnikowi, który za 40 lat bycia na każde zawołanie nie otrzymał nawet dyplomu.

    Dzisiaj, gdy to opracowuję ponownie pisałem do kolegów, funkcjonariuszy  z Izby Lekarskiej, którzy stanęli ramię w ramię z psychiatrami „radzieckimi” po stronie utytułowanego kolegi antykrzyżowca. Nie obchodzi ich Prawo Boże i wszelkie procedury. Stali się panami tego świata.

    Od ołtarza Paweł krzyczy do tłumu; "Nauczamy was, abyście  odwrócili się od tych marności do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię (...) w s z y s t k o (...)”. Dziwiły też słowa psalmisty, który pytał dlaczego poganom dzieje się tak dobrze, a wierzą w bożki (dzieło rąk ludzkich) i gdzie jest Bóg, gdy tyle nieszczęść wokół? To wciąż powtarzają ludzie małej wiary...

    Pan Jezus wskazał na Ducha Świętego, który będzie wszystko nam wyjaśniał po Jego odejściu. To wiem. Nawet „spojrzał” obraz Trójcy Świętej z wizerunkiem gołębicy.

    Podczas Eucharystii moje serce zawołało z płaczem; „Panie! Wyślij mnie tam, gdzie chcesz, bo tak wiele jest potrzeb, a robotników mało (właśnie weszli remontujący kościół). Daj mi możliwość dawania świadectwa, ale już nie tutaj, gdzie mnie nie chcą i nie szukają Ciebie”.

    W przychodni trafiłem na horror, ale miałem dobry humor i jakoś poszło. Intencję odczytałem po wyjściu na modlitwę, gdy na niebie ujrzałem wojskowy samolot, bo właśnie była informacja o uderzeniu rakiety w okolicy Tbilisi, która nie wybuchła.

    Wrócił krzyk matek krzywdzonych w Wałbrzychu, napłynął obraz szpitala praskiego z chorym leżącym na łóżku podpartym stołkiem oraz „sprawa posłanki Blidy”, zabójstwa mafijne i moja sytuacja, bo muszę się tłumaczyć psychiatrom-politrukom dlaczego wierzę w Boga.

    W telewizji trafiłem na relację z Białorusi, informację o mordach NKWD, gdzie pokazano drogę śmierci z Mińska z cudownym ocaleniem świadka. Trafiłem też na  spotkanie modlitewne w Polkowicach z parafii p.w. Matki Bożej Królowej Polski. Tam  o. Rydzyk mówił o naszym przyzwoleniu na atakowanie wiary katolickiej, bo nie krzyczymy, gdy kamienują. Łzy zalały oczy...  

    Zapis kończę w nocy 05.02.2014 r. podczas oglądania „Drogi do Guantanamo”. To wstrząsający zapis bestialskiego znęcania się („przesłuchań”) niewinnych ludzi uznanych za „terrorystów” z Al-Kaidy! Towarzysze dali mylącą informację, że to dramat polityczny („kino nocne”) o losach kilku Pakistańczyków.

    W pewnym momencie wyłączyłem, bo nie mogłem oglądać scen, gdy uwięzionym zabierano i deptano „Koran” z krzykiem „gnoju znowu modlisz się”! Powtarzano wciąż te same pytania i wmawiano to, czego nie uczynili.

    Na ich miejscu ujrzałem siebie, bo przez 6 lat tak właśnie łamane są moje prawa, a moja miłość do Pana Jezusa, uczestnictwo w Mszy św., obrona wiary i krzyża jest uznawana za chorobę psychiczną.

    Czym różni się sadyzm zwyrodniałych żołnierzy od psychicznego znęcania się nade mną kolegów przebranych w białe fartuchy?                                                        APEL