Imieniny żony Izabelli

   Jak Pan to sprawie, że w momencie imienin żony wdzięczni pacjenci przybyli z darami; wino czerwone, słodycze, ptasie mleczko, kawa i miód, wafle, herbata angielska. Nawet mówiłem chorym, że to dla żony. To drobnostki i trudno odmówić chorym wdzięczności…sam lubię obdarowywać innych.

    Na Mszy Św. w jej intencji serce zalało poczucie, że kapłan to Pan Jezus, który podaje nam Swoje Ciało, mówi do nas, a my patrzymy w Jego Twarz oraz Jego podniesione Ręce...to wieczna powtórka Ostatniej Wieczerzy. Kapłan skrzyżował dłonie nad pateną i kielichem, a przez moje ciało i serce przepłynął dreszcz.

   Zrozum, że w tym momencie przy Świętym Stole znajdują się różne postacie duchowe. Obecność Pana nie może trwać dłużej, ponieważ nasze ciała fizyczne są bardzo słabe. Tyle lat to widzę, a skojarzenie dające intencję błysnęło dzisiaj…w imieniny żony, Izabelli.

    Piszę to, a z radia Maryja płynie pieśń; „abyśmy byli jedno, podajmy sobie ręce”. Ja nie lubię przekazywać sobie pokoju - przed Komunią Świętą - poprzez podawanie dłoni, a żaden sposób nie odpowiadało mi to, co robią neokatechumeni…wszyscy ze wszystkimi obejmują się (gest Breżniewa lub „na niedźwiedzia”), a przez to pojawia się rozdrażnienie i to przed zjednaniem z Panem Jezusem.

    Ludzie mylą pokój w naszym zrozumieniu z Pokojem Bożym w sercach, a Szatan wie o tym. Mój szacunek dla Boga wyraża moje serce, a nie gest bez znaczenia. Właśnie Obama nie pochylił się prawidłowo cesarzowi Japonii...jak to zmierzyć? Przecież sprawa nie leży w obrzędzie zewnętrznym...tak było wśród członków Partii lub jednania z "naszymi partnerami"!

    Teraz, napłynęło wielkie pragnienie…tego gestu! Z głębi serca podchodziłem do ludzi wokół i z uśmiechem, oburącz obejmowałem ich dłonie. Nie wstydziłem się jak zwykle. Jak to Pan sprawia?

                                                                                                                                 APeeL